Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koncert Fateborn w Route 18: Piwniczny death metal wychodzi na powierzchnię

Paweł Franczak
Fateborn - death metal w krwistej czerwieni
Fateborn - death metal w krwistej czerwieni materiały zespołu
Fateborn, lubelska grupa metalowa, ma w piątek dwa powody do dumy. Po pierwsze, w klubie Route 18 supportują Toxic Bonkers, a po drugie, tego samego dnia ukazuje się ich debiut "Turn the Knife".

Na ulicy Okopowej 5 znajduje się szary, niepozorny budynek należący do PKP. Swoje biura ma tam m.in. Wojewódzki Urząd Pracy, na parterze mieści się lokal gastronomiczny. Gdyby nie głośna muzyka dobiegająca z piwnic, obiekt niczym specjalnym by się nie wyróżniał. Hałas jest efektem działalności lubelskiej sceny metalowo-punkowej, która zakwaterowała się tam - w celu grania prób - lata temu, nadając słowu "underground" dosłowne znaczenie. Fateborn, reprezentujący cięższą połowę tej sceny, dzisiaj z tego podziemia wychodzi.

"Turn the Knife", ich pierwsze duże wydawnictwo, nie wygląda i nie brzmi jak produkt powstały zgodnie z filozofią muzyki alternatywnej, czyli zrób to sam. Dopracowana okładka, całkiem selektywne brzmienie (nieźle nagrane werble i bębny taktowe perkusji, przypominającej zresztą momentami Fear Factory na "Digimortal"), udział znanych gości (Auman, wokalista Front-side oraz Weronika Zbieg z Totem i Sceptic) - równie dobrze na okładce mogłoby znaleźć się logo wytwórni Metal Mind czy nawet amerykańskiej Road-runner Records. Mimo to album powstał w amatorskich warunkach, nagrany w większości we wspomnianych piwnicach i za pieniądze samych muzyków.

- Nie musieliśmy pożyczać od rodziców, wszyscy pracujemy i mamy własne fundusze - śmieje się Kamil Tynecki, gitarzysta grupy.

Fateborn nie tylko do finansów podchodzą z undergroundowym nastawieniem. Nie mają menedżera, bo nie uważają, by był im potrzebny. Nie poszli z demówkami do wielkich wytwórni, bo aż za dobrze wiedzą, jak wygląda sytuacja na rynku muzycznym.

- Wydawca chce mieć gotowy produkt, jak na przykład wytłoczony już album. Dopiero wtedy zastanowi się, czy inwestować dalej w zespół - mówi Tynecki. - Dla nas ideałem myślenia o tworzeniu muzyki i podejścia do rynku muzycznego jest Behemoth - podziwiamy, jak bardzo zaangażowani są we wszystko, co robią, od wizerunku, do nagrywana kolejnych krążków.

Pewnie jakieś ślady muzyki Behemotha można by u nich znaleźć. Jednak lubelska grupa w składzie: Bartek Ziemba, Kamil Tynecki, Piotrek Gęca, Grzegorz Maleszewski i Paweł Gajewski przypomina ra-czej dokonania Mastodon, Slip-knota (znów ta perkusja), Fear Factory i Slayera.

Twierdzą, że inspiruje ich wczesna Sepultura, ale dodają zaraz, że jeśli chcę, to równie dobrze mogę napisać, że inspiracją są ptaki, niebo, słońce i chmury. No więc piszę. Nie pasuje to, co prawda, do piwnicznej alternatywy, ale przecież Fateborn właśnie z niej wyszli.

Piątek
Toxic Bonkers/Fateborn/R.O.D.
Route 18, ul. Kaprysowa 2
godz. 19.00, bilety 12 - 15 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski