Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koncert Soyki w Lublinie. „Piszę proste piosenki, żeby każdy mógł je zaśpiewać"

Michał Dybaczewski
O Stanisławie Soyce napisać w kilku zdaniach po prostu się nie da: to postać niemalże pomnikowa dla polskiej muzyki. Zresztą, 40-letni staż na scenie artystycznej mówi sam za siebie. Soyka wydał niedawno pierwszą od 15 lat autorską płytę „Muzyka i słowa” i w ramach trasy, która ją promuje odwiedzi Lublin.

Pierwsza rzecz, która przyszła mi do głowy po wysłuchaniu płyty „Muzyka i słowa” to trudność z zakwalifikowaniem jej do jakiegoś konkretnego gatunku. Jest trochę jazzu, reggae, rocka, ballad… Jak powstawała koncepcja muzyczna na tę płytę?
Na albumie mamy do czynienia z muzyką folkową - i mówię to trochę żartem, trochę serio. Dlaczego folkowa? Po pierwsze, wszystkie te piosenki powstały przy gitarze, a w większości przypadków są one w gitarowych tonacjach. Po drugie, jest to kontynuacja pewnej drogi, którą rozpocząłem bardzo dawno temu: śpiewam piosenki z tekstem nieobojętnym. To są właśnie główne cechy muzyki folkowej w znaczeniu anglosaskim, choć oczywiście u nas folk ma raczej ludowe, skansenowe konotacje. Poza tym, chciałem napisać proste piosenki, żeby każdy mógł sobie je zaśpiewać.

W warstwie tekstowej dominuje osobisty, nostalgiczny ton, odnosi się pan w nich do osób, miejsc, historii. Biorąc pod uwagę fakt, iż w Pana twórczości niezwykle ważne znaczenie ma inspiracja to chciałbym spytać czym tym razem się pan inspirował?
Jako przykład przywołam piosenkę, która powstała najwcześniej, czyli „Nie ma ich”. Jest to utwór stanowiący refleksję nad zjawiskiem dla mnie niezrozumiałym. Nie rozumiem bowiem tego, że choć Żydów w Polsce w zasadzie nie ma - ostatnia duża grupa wyjechała z Polski w 1968 roku - to w domach polskich wciąż tli się bezinteresowny antysemityzm, stanowiący swoiste niechlujstwo duchowe. Dlaczego tak się dzieje skoro nie doświadczamy obecności Żydów? O tym jest właśnie ta piosenka. Natomiast w utworze „Przyszedł czas na zmiany” zawarłem refleksję rodzicielską nad tym, że dzieci dorastają i idą swoją drogą. Dla ojca i matki jest to czas niełatwy: z jednej strony znikają obowiązki rodzicielsko-wychowawcze, z drugiej jednak pozostaje tęsknota.

W jakiej przestrzeni czasowej powstawały teksty do piosenek?
Z wyjątkiem tekstu „Nie ma ich”, który powstał 4 lata temu, pozostałe zostały napisane w okresie 2017-2018. W 2017 roku byłem na wakacjach, daleko od domu, a jak się jest daleko, to wówczas uruchamiają się inne części umysłu i tak zacząłem pisać. Zacząłem po długoletniej przerwie, choć przez ten czas nie próżnowałem komponując, ale publiczność coraz częściej pytała mnie kiedy pojawi się płyta z moimi nowymi tekstami. Postanowiłem z tego oczekiwania się wywiązać. Tekstów napisałem zresztą więcej niż te jedenaście, które trafiły na płytę „Muzyka i słowa”. Z tego powodu planuję wydać kolejną: jej roboczy tytuł brzmi „Na drugą nóżkę” i stylistycznie będzie tam więcej pianistyki, niż gitary. Jednak z moim zespołem brzmimy w określony sposób i na pewno nie będziemy wyważać już otwartych drzwi.

Od ponad miesiąca koncertujecie promując płytę „Muzyka i Słowa”. Jak jest odbierana przez publiczność?
Bardzo dobrze. Widać wyraźnie, że ludzie czekali na dobre, normalne, ludzkie opowiadania i proste piosenki. Chcę podkreślić, że mój zespół to grupa wybitnych ludzi, gramy razem od 2001 roku, łącznie tworzymy swoiste „narzędzie” do muzyki i jesteśmy w takim stadium, że koncertowanie stanowi dla nas czystą radość. Dlatego też ta trasa koncertowa jest udana, sale są wypełnione publicznością, co po 40 latach grania uważam za nie lada sztukę.

Pytanie, które zadaję już tradycyjnie swoim rozmówcom: z czym kojarzy się Panu Lublin? Jakieś konkretne wspomnienia?
Lublin jest jednym ze szczególnie ważnych miast w moim życiu. To właśnie tu 40 lat temu, w 1979 roku, na Międzynarodowym Konkursie Wokalistów Jazzowych zdobyłem nagrodę grand prix. I to jest moje pierwsze skojarzenie z Lublinem i środowiskiem, które wówczas ten festiwal tworzyło. W późniejszych latach wielokrotnie grałem koncerty w Chatce Żaka i na KUL. To były recitale solo, czy razem z Januszem „Yaniną” Iwańskim. A dodatkowo, Lublin bardzo wypiękniał przez ostatnie dwie dekady, zwesternizował się w dużym stopniu, tak jak byśmy tego chcieli.

Stanisław Soyka
Filharmonia Lubelska
sobota, godz. 20; bilety

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski