Kosiniak-Kamysz: Zatrzymać niekontrolowany napływ żywności

W środę (5 kwietnia) w Łęcznej Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział, że rezygnacja Henryka Kowalczyka z funkcji Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi jest “ważna i symboliczna”.

- Polska wieś dzisiaj nie ma gospodarza w postaci ministra rolnictwa, nie dlatego, że podał się do dymisji, ale dlatego, że w środowisku, które rządzi, nie ma pomysłu, jak ochronić polską wieś i polskie rolnictwo – uznał Kosiniak-Kamysz. - Jeżeli ktoś dostał stanowisko wicepremiera, a od czasu Andrzeja Leppera (Samoobrona) w rządzie PiS-u nie było wicepremiera, ministra rolnictwa, to myśleliśmy, że to jego pozycja będzie bardzo silna. Nie jest w stanie nic wynegocjować nawet ze swoim kolegą, Januszem Wojciechowskim, który jest komisarzem rolnym, bo 30 mln euro rekompensat to jest 135 mln zł. Przy 8 mld strat dla polskich rolników? To jest pokazanie bezsilności i bezradności - dodał.

Lider PSL-u zażądał natychmiastowego zatrzymania importowania m.in. jajek, miodu. Twierdził, że niekontrolowany napływ żywności i produktów rolnych do Polski stanowi poważne zagrożenie dla rolników. Dodatkowo skomentował obniżenie dopłat i większe utrudnienia w uzupełnianiu wniosków.

- Od tego roku niestety z przyczyny rządzących mamy obniżenie dopłat ze 190 do 118 euro, a żeby uzyskać troszkę więcej, trzeba wypełniać tony papierów – mówił Kosiniak-Kamysz.

Po konferencji prasowej udał się do sali obrad Rady Miejskiej w Łęcznej, gdzie spotkał się z rolnikami, samorządowcami i przedstawicielami związków zawodowych Grupy Azoty Puławy.

Kolejnymi punktami na jego trasie po Lubelszczyźnie była Włodawa i Okuninka.