Kowbojski sznyt grupy Mitch & Mitch

Mitche twierdzą, że nie wiedzą kto to David Lynch i Bob Dylan. Na pytanie o Led Zeppelin, Black Sabbath odpowiadają, że tych nazwisk też nie znają. Znają za to niejakiego Zbiga Wodeckiego, z którym zagrali nawet kilka utworów na koncercie w studiu Polskiego Radia (i wygrali z nim pojedynek syntezatorowy!).

Muzycy są zdania, że grają country. Niech im będzie, że tak jest, choć taki Hank Williams słysząc Mitchów pewnie by się w grobie przewrócił. Za to Frank Zappa byłby zachwycony, bo zespół nad opowieści o pastwiskach i złamanych sercach wiejskich dziewczyn przedkłada pełne erotyki i dość absurdalne teksty. O tym, że nie za bardzo trzymają się kanonu wykonawczego nie ma nawet co wspominać...

Właściwie to dlaczego country? Mitche odpowiedź mają gotową: po prostu nie wiedzą, jak grać rocka. Próbowali kiedyś rozgryźć o co w tym całym rocku chodzi, ale do żadnych wniosków nie doszli. A że za country kochają ich dziewczyny i chłopaki, to nie widzą powodów, żeby to zmieniać.

Mitche to "pięcioosobowy duet", w którego skład wchodzą sami Mitche. A są to: Mitch, czyli członek Starych Singers - gitarzysta Bartek Magneto; drugi Mitch - awangardowy perkusista i basista Macio Moretti, Serious Mitch znany także jako gitarzysta Piotr Kaliński, Big Boned Mitch vel Andrzej Zaleski oraz Mrs Mitch, czyli Bartek Weber który udziela się też w BAABA.

W propagowaniu swojej wersji amerykańskiej muzyki Mitch & Mitch nie są na świecie odosobnieni. Kto pamięta muzykę Marko Haavisto & Poutahaukat z filmu "Człowiek bez przeszłości" lub słyszał o amerykańskiej scenie alt-country z Willem Oldhamem na czele, ten wie o czym mowa.

Z tym, że Mitche są od wymienionych artystów odważniejsi. Bo wyobrażacie sobie, żeby Oldham pojechał zagrać koncert na Piknik Country w Mrągowie? A Mitch & Mitch w 2005 r. pojechali. I mimo że przed występem żegnali się z życiem i fanami, nazywając koncert "samobójczym" - to przeżyli!

Mitch & Mitch, Teatr im. H. Ch. Andersena, 29 stycznia, bilety 20-25 zł