Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz nie przyznaje się do prowadzenia auta pod wpływem alkoholu

Marcin Koziestański
MK
Kolega księdza twierdzi, że to on, a nie duchowny kierował autem. Jednak według świadka kierowca był tęższy. - Schudłem 15 kg - przekonywał w czwartek Edward D.

W czwartek przed Sądem Rejonowym Lublin-Zachód zaczął się proces proboszcza jednej z lubelskich parafii.

- Mężczyzna jest oskarżony o to, że kierował samochodem marki Audi, mając w organizmie ok. 2 promili alkoholu - przypomniał na wstępie prokurator.

Ksiądz nie pojawił się w czwartek na sali rozpraw. - Jest chory, ale prosi, by sprawa toczyła się nawet bez jego udziału - stwierdził jego obrońca.

Pod nieobecność oskarżonego sędzia odczytała jego zeznania, które złożył na etapie śledztwa prokuratorskiego.

- Nie przyznaję się do winy. W tym dniu wypiłem na plebanii trochę brandy. Ale nie korzystałem z samochodu. Auto pożyczyłem znajomemu, Edwardowi D. - przekonywał śledczych proboszcz.

Wydarzenia, o których mowa, rozegrały się w lutym br. O sprawie poinformował policję mieszkaniec Lublina, który razem z żoną był świadkiem brawurowej jazdy audi mknącego ulicą Radości. Rozpędzony pojazd zajechał mu drogę. Niewiele brakowało, a doszłoby do zderzenia.

Mężczyzna nabrał podejrzeń, że kierowca samochodu może być pod wpływem alkoholu, dlatego jechał za nim po kilku ulicach LSM. Widział też, że audi zatrzymało się przed jedną z lubelskich plebanii. O całym zdarzeniu zawiadomił policję.

Jeszcze tego samego dnia funkcjonariusze pojawili się na tej plebanii. Tam świadek zdarzenia miał stwierdzić, że rozpoznaje w duchownym kierowcę, który jechał audi.

W czwartek przed sądem zeznawała jego żona, Wioletta W. , która razem z mężem obserwowała jazdę kierowcy.

- Audi wymusiło pierwszeństwo. Aby uratować się przed wypadkiem, mąż musiał zmienić pas ruchu - mówiła kobieta i dodała, że przez chwilę widziała twarz kierowcy audi. - Potem obserwowałam go, gdy przed plebanię wezwaliśmy policjantów. Miał ok. 60 lat, siwe włosy i był krępej budowy ciała - dodała Wioletta W.

Wtedy sędzia Marta Marczewska poprosiła na salę rozpraw Edwarda D., znajomego księdza, który według relacji duchownego miał kierować wtedy jego autem.

- To nie ten mężczyzna. Tamten był tęższy - stwierdziła Wioletta W. - Przez kilka ostatnich miesięcy schudłem 15 kg - ripostował Edward D.

Opowiedział też, że oskarżony ksiądz miał dwa samochody, z których jeden często mu pożyczał. 20 lutego D. miał przewieźć autem wersalkę. Jednak w trakcie podróży zauważył usterkę w pojeździe, a dodatkowo źle się poczuł. Dlatego postanowił zawrócić i oddać auto.

- Wyjeżdżający z ul. Radości mają ograniczoną widoczność, dlatego ciężko było mi zauważyć mknące auta. Ale na pewno nie jechałem slalomem. Od 48 lat mam prawo jazdy i nigdy nie dostałem mandatu - stwierdził świadek.

W czwartek zeznawała także gosposia księdza, która zapewniła, że nigdy nie widziała, by duchowny był pijany. Kolejna rozprawa 30 stycznia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski