W czwartek przed Sądem Rejonowym Lublin-Zachód zaczął się proces proboszcza jednej z lubelskich parafii.
- Mężczyzna jest oskarżony o to, że kierował samochodem marki Audi, mając w organizmie ok. 2 promili alkoholu - przypomniał na wstępie prokurator.
Ksiądz nie pojawił się w czwartek na sali rozpraw. - Jest chory, ale prosi, by sprawa toczyła się nawet bez jego udziału - stwierdził jego obrońca.
Pod nieobecność oskarżonego sędzia odczytała jego zeznania, które złożył na etapie śledztwa prokuratorskiego.
- Nie przyznaję się do winy. W tym dniu wypiłem na plebanii trochę brandy. Ale nie korzystałem z samochodu. Auto pożyczyłem znajomemu, Edwardowi D. - przekonywał śledczych proboszcz.
Wydarzenia, o których mowa, rozegrały się w lutym br. O sprawie poinformował policję mieszkaniec Lublina, który razem z żoną był świadkiem brawurowej jazdy audi mknącego ulicą Radości. Rozpędzony pojazd zajechał mu drogę. Niewiele brakowało, a doszłoby do zderzenia.
Mężczyzna nabrał podejrzeń, że kierowca samochodu może być pod wpływem alkoholu, dlatego jechał za nim po kilku ulicach LSM. Widział też, że audi zatrzymało się przed jedną z lubelskich plebanii. O całym zdarzeniu zawiadomił policję.
Jeszcze tego samego dnia funkcjonariusze pojawili się na tej plebanii. Tam świadek zdarzenia miał stwierdzić, że rozpoznaje w duchownym kierowcę, który jechał audi.
W czwartek przed sądem zeznawała jego żona, Wioletta W. , która razem z mężem obserwowała jazdę kierowcy.
- Audi wymusiło pierwszeństwo. Aby uratować się przed wypadkiem, mąż musiał zmienić pas ruchu - mówiła kobieta i dodała, że przez chwilę widziała twarz kierowcy audi. - Potem obserwowałam go, gdy przed plebanię wezwaliśmy policjantów. Miał ok. 60 lat, siwe włosy i był krępej budowy ciała - dodała Wioletta W.
Wtedy sędzia Marta Marczewska poprosiła na salę rozpraw Edwarda D., znajomego księdza, który według relacji duchownego miał kierować wtedy jego autem.
- To nie ten mężczyzna. Tamten był tęższy - stwierdziła Wioletta W. - Przez kilka ostatnich miesięcy schudłem 15 kg - ripostował Edward D.
Opowiedział też, że oskarżony ksiądz miał dwa samochody, z których jeden często mu pożyczał. 20 lutego D. miał przewieźć autem wersalkę. Jednak w trakcie podróży zauważył usterkę w pojeździe, a dodatkowo źle się poczuł. Dlatego postanowił zawrócić i oddać auto.
- Wyjeżdżający z ul. Radości mają ograniczoną widoczność, dlatego ciężko było mi zauważyć mknące auta. Ale na pewno nie jechałem slalomem. Od 48 lat mam prawo jazdy i nigdy nie dostałem mandatu - stwierdził świadek.
W czwartek zeznawała także gosposia księdza, która zapewniła, że nigdy nie widziała, by duchowny był pijany. Kolejna rozprawa 30 stycznia.
11 listopada w Lublinie. Defilada, apel i polityczne zarzuty (ZDJĘCIA, WIDEO)
Prezydent śpiewał patriotyczne pieśni z mieszkańcami Świdnika [ZDJĘCIA, WIDEO]
Seal w Centrum Spotkania Kultur w Lublinie (ZDJĘCIA, WIDEO)
Lasio Companija z Dęblina i freestylerzy z Radzynia i Lublina w "Mam talent". Kto wystąpi w finale?
Jesteśmy też w serwisie INSTAGRAM. Obserwuj nas!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?