Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Który zawód jest deficytowy? Mamy problemy ze statystyką

Beata Gliwka
T. Bołt/ archiwum DB
Gdyby wierzyć statystykom, które tworzyć muszą powiatowe urzędy pracy w całej Polsce, masowo należałoby szkolić robotników gospodarczych, przedstawicieli handlowych, sprzedawców... Przynajmniej tak wynikałoby z opracowań kilku urzędów, które zapytaliśmy. W innych wyniki mogą być jednak równie odstające od rzeczywistości - na co sarkają sami urzędnicy. Po co więc się je tworzy?

- Miały służyć jako wskazówka starostom, lokalnym urzędom, organizacjom oświatowym. Wiedza o tym, jakie zawody są poszukiwane, a w których już jest nadmiar bezrobotnych, ma pomóc podczas tworzenia nowych kierunków kształcenia czy organizowania szkoleń. Chodzi o to, żeby nie "produkować" kolejnych bezrobotnych. Jak to jest w praktyce? Robimy te raporty od kilku lat, ale nie pamiętam, żeby ktoś o nie poprosił - usłyszeliśmy w jednym z urzędów pracy.

Począwszy od 2005 r. każdy urząd pracy prowadzi monitoring zawodów deficytowych i nadwyżkowych według jednolitych zasad opracowanych przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Zakupiono i wdrożono specjalny system informatyczny. Badanie prowadzone jest na poziomie powiatowym, wojewódzkim i krajowym. Kłopot w tym, że przynajmniej na pierwszym z tych szczebli efekty pozostawiają wiele do życzenia. Przekonaliśmy się o tym, kiedy chcieliśmy wykorzystać dane z monitoringu do jednego z artykułów prasowych. Sprawa wydawała się prosta, skoro urząd ma gotowe dane. W jednym z urzędów usłyszeliśmy jednak: - Nie dam tego pani, bo to są bzdury. Napisze pani i będzie tylko awantura!

Dalej było podobnie. W innym urzędzie raport, okrojony co prawda, otrzymaliśmy, ale...
- W żadnym przypadku nie można tego przyjmować bezkrytycznie. Założenia nie przystają do rzeczywistości... - tłumaczył urzędnik. - Przykładowo mieliśmy oferty dla kilkunastu przewodników. Żaden z bezrobotnych nie był zarejestrowany w takim zawodzie, więc wychodziło, że jest to zawód deficytowy. Bezrobotni zostali przeszkoleni i wysłani do pracy. Jednak zgodnie z przepisami przeszkolone osoby nie zyskały zawodu, mimo że zyskały umiejętności. Przewodnik pozostał więc w statystykach zawodem deficytowym.

Bezrobocie w Gdańsku. Najtrudniej o prace na Żuławach i Powiślu

Urzędnik podaje inny przykład. Robotnik gospodarczy - wolnych blisko 300 miejsc pracy, a zarejestrowanych bezrobotnych w takim zawodzie kilkunastu. Czy to znaczy, że robotnik gospodarczy jest zawodem deficytowym? Bynajmniej. Oferty "znikają" prawie natychmiast. Pod hasłem robotnik gospodarczy kryją się najczęściej prace interwencyjne. Oferty kierowane są do pomocników malarzy, pracowników administracyjnych, robotników drogowych itp. Tak samo jest w przypadku zawodu przedstawiciel handlowy. Blisko 30 ofert pracy, a zarejestrowanych w tym zawodzie dwóch bezrobotnych. Wychodzi 14,5 oferty pracy na jednego. To według urzędnika kolejna bzdura, bo wszystkie oferty zostały zrealizowane, otrzymali je bezrobotni po marketingu, technicy handlowcy, ekonomiści itp. Ale system analityczny tego nie widzi.

- Zastrzeżeń jest sporo - przyznaje pracownik przygotowujący statystykę w innym urzędzie. - Rejestrujemy bezrobotnych zgodnie z zawodem wyuczonym. Często nie koresponduje to z ich faktycznymi umiejętnościami, a co za tym idzie ofertami pracy, jakie są do nich kierowane. W statystyce obowiązuje nas klasyfikacja zawodów, w efekcie wszystko rozbija się o nazwy.

W kilku kolejnych powiatowych urzędach pracy komentarze potwierdziły regułę: - Wszędzie chyba jest podobnie. U nas "deficytowy" jest robotnik gospodarczy, a także sprzedawca - tu z kolei z powodu dużej rotacji w tym zawodzie. Rankingi zamieszczamy na stronie internetowej, ale czy ktoś coś sensownego z tego może wyciągnąć, trudno powiedzieć. Zgłaszaliśmy ten problem już dawno. Zdaje się, że w ministerstwie nawet mieli coś z tym zrobić.

Jak zapewniono nas w Wojewódzkim Urzędzie Pracy, przy opracowywaniu danych na tym poziomie pod uwagę brane są komentarze dołączane do statystyk przez urzędy w powiatach, dane są też wzbogacane przez inne źródła, są więc już zdecydowanie bardziej wiarygodne.

- Obecnie obowiązująca metodologia prowadzenia przez urzędy pracy monitoringu zawodów jest niedoskonała, głównie z tego powodu, że opiera się na jednym źródle danych, tj. na ofertach pracy zgłaszanych przez pracodawców (dane z systemu Syriusz w PUP) - tłumaczy Tomasz Robaczewski, kierownik Zespołu Komunikacji Społecznej Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Gdańsku.

- Określenie deficytowości lub nadwyżkowości danego zawodu na rynku pracy wymaga wielu źródeł danych. Dlatego raporty WUP od kilku lat oparte są na kilku źródłach informacji - nie tylko z systemu Syriusz. Raporty uzupełniane są danymi z wybranych portali internetowych, zajmujących się rekrutacją. Od 2011 opieramy dane na informacjach od pracodawców, agencji zatrudnienia, rekrutacyjnych portali internetowych, publicznych służb zatrudnienia, badań GUS, instytucji szkoleniowych i edukacyjnych.
Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej zapewnia, że trwają już także prace nad usprawnieniem systemu Syriusz tak, aby rzeczywiście służył temu, do czego miał służyć.

CZYTAJ także: Stocznia zatrudni kilkuset pracowników w Gdańsku i Chojnicach.

Biuro Prasowe MPiPS:
Z uwagi na to, że dotychczas stosowane zalecenia metodyczne do prowadzenia ww. monitoringu powodowały szereg wątpliwości i niejasności interpretacyjnych Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej zainicjowało opracowanie nowej metodologii w ramach projektu współfinansowanego ze środków EFS. Przewiduje ona m.in. wyłączenie z analiz ofert pracy subsydiowanej, poszerzenie danych o wolnych miejscach pracy o oferty internetowe oraz oferty zamieszczane w prasie lokalnej, cykliczne prowadzenie badań kwestionariuszowych w przedsiębiorstwach. W nowej metodologii zmieni się również konstrukcja podstawowych wskaźników do wyznaczania zawodów deficytowych i nadwyżkowych. Realizacja ww. projektu w postaci opracowania nowych zaleceń metodycznych, jak też szkolenia pracowników urzędów pracy z zakresu prowadzenia monitoringu zawodów deficytowych i nadwyżkowych powinny zakończyć się jeszcze przed końcem bieżącego roku.

Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Który zawód jest deficytowy? Mamy problemy ze statystyką - Dziennik Bałtycki

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski