Leki z listy 75 plus. Recepty tylko od lekarzy rodzinnych

Trzeba wiedzieć, że tylko lekarze podstawowej opieki zdrowotnej i uprawnione do tego pielęgniarki POZ będą mogli przepisywać darmowe leki.

- Senior nie dostanie takiej recepty od lekarza specjalisty. Będzie musiał pójść najpierw np. do kardiologa, by wziąć wykaz zażywanych leków i wrócić do lekarza rodzinnego, by ten wypisał darmową receptę - wyjaśnia lek. med. Alina Małmyszko-Czapkowicz, lekarz rodzinny z Lublina.

Jest jeszcze jedno ważne ograniczenie. To, że lek znajduje się na darmowej liście leków, wcale nie oznacza, że osoba po 75. roku życia dostanie go bezpłatnie. W czym tkwi sekret?

- Niektóre leki będą dostępne tylko z wybranych wskazań medycznych. Np. lek Pradaxa otrzyma za darmo senior z chorobą zakrzepową. A ten z migotaniem przedsionków już nie, mimo że go stosuje od lat - tłumaczy lek. med. Teresa Dobrzańska-Pielichowska, prezes Lubelskiego Związku Lekarzy Rodzinnych.

Marek Stankiewicz, rzecznik prasowy Lubelskiej Izby Lekarskiej, podkreśla, że na zamieszaniu wokół leków 75+ ucierpią najbardziej pacjenci.

- Lekarze sobie poradzą z jeszcze niejednym takim absurdem. Natomiast dla pacjentów to może być udręka. Będą musieli chodzić jak od Annasza do Kajfasza - mówi Stankiewicz. I przypomina: - Trudno potępiać pomysł wprowadzenia darmowych leków, ale uważam, że Ministerstwo Zdrowia nie dotrzymało słowa, bo na samym początku była mowa o bezpłatnych lekach dla wszystkich osób po 75. roku życia bez żadnych ograniczeń.

Na liście bezpłatnych leków 75+ znajdują się 1192 pozycje. Wśród nich są medykamenty przypisywane przez lekarzy chorym m.in.: z nadciśnieniem tętniczym, niewydolnością serca, zakrzepicą, miażdżycą i astmą. W wykazie brakuje natomiast większości insulin, niektórych leków na nadciśnienie czy chorobę Parkinsona (np. madoparu). Jednak, według zapowiedzi Ministerstwa Zdrowia, wykaz leków ma być poddawany korekcie co dwa miesiące.

- Hasło „darmowe leki dla seniorów” było wyborczą obietnicą, wygłaszaną na potrzeby kampanii wyborczej. Działało, bo jest łatwe i chwytliwe. Jednak w praktyce jest niezwykle trudne do zrealizowania - zwraca uwagę Ewa Borek, prezes fundacji „My Pacjenci”.