- Pozostało nam czekanie. Co innego możemy zrobić? - zastanawia się Anna Frączek z Opola Lubelskiego, której mąż nie może wyegzekwować zaległej pensji od swojego byłego pracodawcy, firmy budowlanej Unipol Wschód. Chodzi o ponad 2,4 tys. euro (ok. 10 tys. zł).
W podobnej sytuacji jest kilkadziesiąt innych osób. Sprawa trafiła już do prokuratury. Zainteresowały się nią tak-że ogólnopolskie media. Pani Anna nie ma jednak złudzeń. - Prędko tych pieniędzy nie zobaczymy - mówi. - Mąż dużo o tym myśli. Ostatnio skoczyło mu ciśnienie i wylądował w szpitalu. Mało wylewu nie dostał - dodaje.
W całym ubiegłym roku lubelscy pracodawcy nie wypłacili swoim pracownikom na czas około 7,6 mln zł pensji - wynika z danych Okręgowego Inspektoratu Pracy w Lublinie. To o blisko 3 mln zł więcej niż rok wcześniej.
W tym roku licznik niewypłaconych wynagrodzeń pokazuje już milion złotych (dane tylko za styczeń i luty). Na ten wynik złożyły się zaległości 26 firm z całego województwa. Większość z nich działa w branży budowlanej. Ta od wielu miesięcy boryka się z problemami. - Jestem podwykonawcą i muszę cierpliwie czekać na swoją kolej przy rozdzielaniu pieniędzy przez wykonawcę - tłumaczy właściciel małej firmy budowlanej z Lublina. - Przelewu za ostatnią umowę nie widziałem od kilku miesięcy. Mam dziewięciu pracowników. Zapłaciłem im, ile mogłem, ale sam jestem na minusie - tłumaczy.
To samo słyszą inspektorzy, którzy kontrolują firmy. - Najczęstsza przyczyna niewypłacania wynagrodzeń to po prostu brak środków finansowych - mówi Piotr Skwarek, p.o. zastępcy okręgowego inspektora pracy w Lublinie.
Część pieniędzy po pewnym czasie udaje się odzyskać. Na przykład w ubiegłym roku po interwencji inspektorów 3,6 mln zł wróciło do pracowników.
Organizacje zrzeszające przedsiębiorców podkreślają, że niewypłacanie pensji jest zjawiskiem marginalnym. - Oczywiście, trzeba piętnować firmy, które działają w ten sposób. Przy tym jednak warto pamiętać, że to są wyjątkowe przypadki. Większość pracodawców płaci pensje na czas, zgodnie z umową - komentuje Dariusz Jodłowski, prezes Związku Prywatnych Pracodawców Lubelszczyzny "Lewiatan".
Przyznaje, że niekiedy pracownicy sami wpędzają się w kłopoty. - Nie sprawdzają firm, zatrudniają się u "szemranych" pracodawców, nie dbają o umowy. Czasem lepiej jest się nie zatrudniać, niż tracić czas i pieniądze - uważa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?