Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubelscy radni nie chcą plakatów wyborczych na ulicach. Bo zaśmiecają miasto

Artur Jurkowski
Plakaty wyborcze na lubelskich ulicach.
Plakaty wyborcze na lubelskich ulicach. msz
Skończy się wojna plakatowa i zaśmiecanie lubelskich ulic podczas kampanii wyborczych. Opłaty za eksponowanie twarzy polityków mają drastycznie pójść w górę. Stawka wzrosłaby z 1 do 10 złotych. Tak chcą radni Wspólnego Lublina. I mają poparcie rajców z PO. A to oznacza, że niemal na pewno projekt uchwały przejdzie podczas czwartkowego głosowania.

- Podczas kampanii wyborczych ulice zmieniają się w śmietnik. Wszędzie wiszą plakaty. To nie tylko fatalnie wygląda, ale też powoduje zagrożenie m.in. dla kierowców - podkreśla Krzysztof Siczek, przewodniczący klubu Wspólny Lublin.

- W tym roku czekają nas dwie tury wyborów: do Parlamentu Europejskiego oraz samorządowe. To oznacza, że kampania potrwa łącznie cztery miesiące, czyli jedną trzecią roku - dodaje Michał Krawczyk, sekretarz klubu PO.

Inaczej sprawę widzi PiS. - Oczywiście trzeba zadbać o utrzymanie porządku podczas kampanii. Ale pomysły Wspólnego Lublina i Platformy Obywatelskiej to cenzurowanie przestrzeni publicznej. Oba te ugrupowania boją się stracić władzę i dlatego chcą ograniczyć innym ugrupowaniom możliwość prowadzenia kampanii w formie plakatów - wskazuje Sylwester Tułajew, przewodniczący klubu radnych PiS.

Rajcy WL oraz PO chcą nie tylko podnieść opłaty. Idą krok dalej. Postulują wprowadzenie całkowitego zakazu wieszania plakatów w pasach drogowych. Można by je było eksponować tylko w wyznaczonych przez ratusz miejscach. Ale za to bezpłatnie.

- To dobry pomysł. Choć trochę dziwi, że zakaz plakatowania wyszedł od Wspólnego Lublina, który właśnie prowadzi kompanię billboardową. To trochę zakrawa na hipokryzję - ocenia Jacek Czerniak, lubelska "jedynka" na liście SLD do Brukseli.
Nie ma jeszcze daty wyborów naszych reprezentantów do PE. Do urn pójdziemy prawdopodobnie pod koniec maja. - Można będzie się obejść bez plakatów - podkreślał Czerniak.

- Każdy nośnik informacji o kandydacie jest dobry, pod warunkiem, że nie zaśmieca ulic, nie zasłania znaków drogowych. Sprawa plakatów wymaga rozwagi i wyważenia. Dla wielu z kandydatów, szczególnie z niższych pozycji na liście, dysponujących niższymi funduszami na kampanię, plakat może być jedyną formą zaprezentowania się wyborcom - twierdzi Mirosław Piotrowski, lubelski europoseł PiS.

- Plakaty nie mają żadnego znaczenia. Nie głosuje się przecież na afisz, ale na osobę. Trzy razy uzyskiwałem mandat i ani razu nie wieszałem plakatów - podkreśla Jan Gąbka, radny niezrzeszony.

Już sama podwyżka stawek opłat może znacząco ograniczyć liczbę plakatów. Komitety mają bowiem prawnie narzucone limity wydatków na kampanie. W wyborach samorządowych pula środków dla kandydatów na radnych będzie wynosiła w Lublinie maksymalnie 111,6 tys. zł dla całego komitetu. A te pieniądze trzeba będzie dzielić na kampanie nawet 62 osób.

- Kandydat wieszając na miesiąc sześć plakatów wyczerpałby cały swój limit - wyliczał Piotr Kowalczyk, przewodniczący Rady Miasta Lublin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski