Lublin: Urzędnicy pracują, mimo że kończą się projekty

Przyczyn wzrostu kosztów jest kilka. Wśród nich wymienia się konieczność "przejęcia" przez Urząd Marszałkowski pracowników zajmujących się realizacją projektów unijnych. Dotychczas za ich zatrudnienie płaciła UE. Jednak po zrealizowaniu inwestycji skończy się też finansowanie etatów. A obsługujący je urzędnicy przejdą na garnuszek marszałka.

Już dziś wiadomo, że w 2012 roku samorząd będzie musiał pokryć koszty zatrudnienia 11 osób. Ta liczba może się jednak zwiększyć. - W ciągu roku przeznaczymy na ten cel od 350 do 500 tys. zł - wyjaśniała w środę Elżbieta Mocior, skarbnik województwa.

Takich sytuacji będzie przybywać w miarę kończenia realizacji różnych projektów. Wicemarszałek Krzysztof Grabczuk deklarował w środę jednak, że urzędnicy będą mieli co robić. - Muszą m.in. zapewnić trwałość realizowanych projektów, czyli ich kontynuację. Poza tym te osoby będą przygotowywały nowe projekty - tłumaczył Grabczuk. - Opisywana sytuacja dotyczy np. Centrum Promocji Województwa Lubelskiego. Kiedy realizacja tej inicjatywy się zakończy, zamierzmy powołać centrum promocji gospodarczej. Planujemy, że także ten projekt będzie współfinansowany z unijnych środków - liczył.

Dominika Staniewicz, ekspert BCC ds. rynku pracy, przyznała, że doświadczenie pracowników zajmujących się projektami UE jest bardzo cenne: - Z drugiej strony powstaje pytanie - jaka jest gwarancja, że będą kolejne projekty do realizacji? A jeśli nawet - kiedy i czy opłaca się do tego czasu utrzymywać dodatkowych pracowników?

Z jeszcze poważniejszymi problemami marszałkowi przyjdzie się zmierzyć po 2015 r. Obecnie ponad 300 z blisko 900 osób zatrudnionych w UM jest opłacanych z środków europejskich - m.in. w ramach tzw. pomocy technicznej. Co się z nimi stanie, kiedy europejskie pieniądze na lata 2007-13 zostaną wydane i rozliczone? - Nie będzie problemu. Wtedy na dobre rozpocznie się realizacja inwestycji z kolejnej perspektywy finansowej 2014-20 i będą też środki na opłacenie etatów - miał w środę nadzieję Krzysztof Grabczuk.