Lublin. Wybuch gazu w kamienicy przy ul. Cyruliczej. Co z mieszkańcami budynku, którego część jest wyłączona z użytku?

– W wyniku wybuchu doszło do odspojenia ściany konstrukcyjnej zewnętrznej. Powstała duża szczelina, która może jeszcze ulec powiększeniu – mówi Paweł Kwiecień z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego miasta Lublin. Wydano decyzję o wyłączeniu z użytku całego pionu w oficynie kamienicy. Wpłynęła ona do Urzędu Miasta we wtorek (29 marca) po godzinie 15:00.

– Przystąpimy teraz do analizy sytuacji prawnej poszczególnych osób i poszukamy możliwości systemowych rozwiązań – informuje Katarzyna Duma, rzecznik prasowy prezydenta Lublina.

Pęknięcia ścian widoczne są gołym okiem. Zdaniem mieszkańców, skala zniszczeń jest coraz większa. – Drewniane schody są przesunięte, a szczeliny wyraźnie głębsze i szersze. Jedna przechodzi przez środek pokoju – opowiadała "Kurierowi" mieszkanka kamienicy.

W poniedziałek, po utarczce z przedstawicielką właścicieli budynku, lokatorzy dostali się do swoich mieszkań. – W asystencie policji wpuszczali nas pojedynczo. Udało się nam wynieść parę rzeczy. Syn zabrał telewizor, ja buty. Ale reszta rzeczy została – żali się starsza sąsiadka. W środę (30 marca) w kamienicy pojawiła się komisja budowlana. Mieszkańcy ponownie mogli wejść do lokali i zabrać cześć dobytku narażonego na grabież.

Do wybuchu gazu doszło w sobotę (26 marca), w lokalu na trzecim piętrze, być może z powodu nieszczelnego przewodu między butlą a kuchenką gazową

– Gaz prawdopodobnie wydostawał się z jednej z butli. Dwie 11-kilogramowe butle na gaz propan-butan zostały wyniesione z budynku przez strażaków – mówi kpt. Andrzej Szacoń z Komendy Miejskiej PSP w Lublinie.

W wybuchu poszkodowane zostało starsze małżeństwo. 69-latek i jego 64-letnia żona, pomimo oparzeń, opuścili mieszkanie o własnych siłach. W akcji gaśniczej, która trwała ponad 3 godziny, brało udział 19 strażaków.

Bezpośrednio po zdarzeniu ustalono, że w mieszkaniu na ostatnim piętrze budynku uszkodzone zostały ściany i strop. Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego miasta Lublin wydał wywczas decyzję o czasowym wyłączeniu z użytkowania oficyny budynku.
Dotyczy to dziewięciu rodzin zamieszkujących czterokondygnacyjny budynek. W sumie 39 osób.

– Mieszkam tu od 53 lat. Mąż rok przed śmiercią przerobił ogrzewanie na gazowe. Własne pieniądze zainwestowaliśmy w remont, a administracja nałożyła na nas podwyżkę czynszu w związku z wyższym standardem – mówi jedna z mieszkanek, która bardzo chce wrócić do swojego mieszkania.

Ratusz tłumaczy, że kamienica znajduje się w rękach prywatnych. Obowiązkiem właściciela budynku jest więc zapewnienie schronienia osobom, które zostały pozbawione dachu nad głową. Na zakwaterowanie w Centrum Interwencji Kryzysowej zdecydowało się 17 mieszkańców.

– Trzeba było podać termin zakończenia pobytu. Nikt nie wiedział, jak długo ta sytuacja potrwa – tłumaczy nam kobieta, która zatrzymała się u córki w mieszkaniu na Kalinie. Podobnie pozostałe 20 osób znalazło wolny kąt u bliskich lub znajomych.

Na zgłaszane trudności i potrzeby odpowiadają pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Lublinie, którzy są w stałym kontakcie z poszkodowanymi rodzinami.

– Pomoc jaką możemy zaoferować, jej zakres i wymiar, zależy przede wszystkim od indywidualnej sytuacji rodzinnej i materialnej tych osób i może mieć zarówno charakter finansowy, jak i rzeczowy np. w formie gorących posiłków. W chwili obecnej rozpoczęliśmy realizację pomocy finansowej w postaci zasiłków celowych z tytułu zdarzenia losowego – informuje Magda Suduł, rzecznik prasowy MOPR w Lublinie.

Z informacji uzyskanych od pracowników socjalnych obsługujących ten obszar miasta wynika, że dotychczasowa współpraca z mieszkańcami kamienicy układała się bez większych trudności.