Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Wroński: Lublin jest jak kapryśna, ruda kobieta

Małgorzata Szlachetka
Marcin Wroński
Marcin Wroński Jacek Babicz
O tym, co lubi w swoim mieście, rozmawiamy z pisarzem Marcinem Wrońskim, autorem m.in. cyklu kryminałów z Lublinem w tle - rozmawia Małgorzata Szlachetka

Czy może Pan powiedzieć, że kocha Lublin, a jeśli tak, to dlaczego?
Oczywiście, że kocham, chociaż to trudna miłość. Lublin jest jak kapryśna, ruda kobieta. Tylko co z tego, że kapryśna, skoro tak ładnie ruda!

Jeśli pokazuje Pan miasto komuś, kto jest pierwszy raz w Lublinie, to do jakich miejsc go prowadzi?
Zawsze idziemy na Stare Miasto, ale chętniej pokazuję zaułki niż fronty kamienic. To miejsce o wielkim potencjale klimatycznym nie tylko dla pisarzy, dla wrażliwego turysty także. Idziemy również do Kaplicy Trójcy Świętej, bo to destylat Rzeczypospolitej Obojga Narodów - unikalne miejsce, w którym spotyka się gotyk z estetyką prawosławia. W dodatku jej przeszłość jako kaplicy więziennej dodaje moich ulubionych nut kryminalnych. Drugiego takiego miejsca w Polsce nie ma!

Lubię także cmentarz przy ulicy Lipowej oraz stary kirkut na Kalinowszczyźnie. Przejść się wzdłuż grobów ludzi, którzy współtworzyli moje miasto, to jak czytać listę płac na zakończenie dobrego filmu. Niektórzy wtedy zaczynają wychodzić z kina. Ja nie wychodzę, czytam do końca: role główne, drugoplanowe, statyści, oświetleniowcy, dźwiękowcy… Tak "czytam" cmentarze, a moi znajomi na ogół również to lubią.

W cyklu kryminałów o komisarzu Maciejewskim pokazuje Pan często Lublin nieoczywisty. Jaki klimat miało nasze miasto w dwudziestoleciu międzywojennym?
Nie zgodzę się: Lublin w moich retrokryminałach jest bardzo oczywisty! To miasto, które ma wiele twarzy: pełno w nim wesołych knajp, kin i teatrów, ale też melin i spelunek dla niepoznaki nazywanych herbaciarniami.

Wieloma miejscami sprzed lat, które opisuję jako jaskinie występku, dzisiaj Lublin chwali się w eleganckich folderach dla turystów. Na przykład w większości pięknie odrestaurowana ulica Grodzka, to dziś szlak restauracji i galerii, a przed wojną chodziło się tu "na setę, galaretę" i do sprzedajnych kobiet. Nie mówiąc o bocznych uliczkach!

Tradycyjne trasy turystyczne, wiodące od zabytku do zabytku, bywają pouczające, ale mnie, gdziekolwiek bym nie był, bardziej interesuje puls miasta, jego wielowymiarowe życie od duchowości i wielkiej kultury po płyny ustrojowe. Cóż, zanim zostałem najpierw polonistą, a potem pisarzem, zamierzałem zostać biologiem…

Zaczynamy nową kolekcję

Wypowiedź Marcina Wrońskiego znajdą Państwo na odwrocie pierwszej kartki, wydanej w startującej 23 maja nowej kolekcji Kuriera "Kocham Lublin". Słowa pisarza towarzyszą fotografii Wojciecha Korneta przedstawiającej ulicę Grodzką.

Nowa kolekcja Kuriera "Kocham Lublin" to piętnaście fotografii obrazujących niezwykłe zakątki naszego miasta. W każdy poniedziałek, wtorek, środę i czwartek

Na następnej stronie rozmowa z autorem fotografii

Fotografowanie miasta to moja obsesja

Z Wojciechem Kornetem, autorem zdjęć z naszej kolekcji "Kocham Lublin" i właścicielem "WiP-Studia", rozmawia Ilona Leć

Brama Grodzka, Zaułek Hartwigów i most nad Bystrzycą... Wiele zdjęć, które znalazły się w kolekcji Kuriera "Kocham Lublin" powstało nocą. Lubisz wtedy fotografować?
Mam sentyment do nocnych zdjęć. Ich zaletą jest to, że można ukryć wiele rzeczy, których nie chcemy uwiecznić - w sposób naturalny, bez późniejszej obróbki komputerowej.

Co przykuwa Twoją uwagę jako fotografa?
Fascynują mnie ulice, skrzyżowania i wszelkie inne ciągi komunikacyjne, również w nocy. Uwielbiam tę grę świateł i ruch, które można uchwycić na zdjęciu i pewną przypadkowość, która czasami wkrada się w kadr. Nasze miasto jest naprawdę piękne i czasami w pośpiechu nie doceniamy miejsc, w których przebywamy na co dzień.

Masz swoje ulubione zakątki?
Oczywiście, że tak. Chętnie wracam na ulicę Krochmalną, w pobliżu budowanego obecnie stadionu, gdzie urzekają mnie stare i piękne kamienice. Moją ulubioną ulicą jest również Chopina z urzekającą architekturą w stylu secesyjnym. Takich miejsc w Lublinie jest naprawdę wiele. Oko fotografa jest na nie szczególnie wyczulone.

Przez ponad trzy lata pracowałeś nad albumem "Lublin". Mieszkańcy mogą odkryć w nim nieznane uroki miasta i poznać charakterystyczne perły lubelskiej architektury.
Fotografie, które się w nim znalazły, zostały wybrane z kilkunastu tysięcy zdjęć. Wiele obiektów fotografowałem po kilka razy, o różnej porze dnia i roku. Czasami zdarzało się, że specjalnie przyjeżdżałem w jakieś miejsce i niestety nie mogłem zrobić nic. Powód? Złe światło, które może zepsuć najlepsze ujęcie.

W wywiadach przyznajesz, że na punkcie fotografii masz prawdziwą obsesję. To chyba wspaniałe uczucie móc pogodzić pasję i sposób na życie?
Profesjonalnie fotografuję od dziewięciu lat. Z zamiłowania - już od dzieciństwa. Po prostu uwielbiam fotografować ludzi, bez względu na to, czy jest to ślub, koncert jazzowy czy zwariowany performance. Priorytetem jest dla mnie rejestracja dynamiki toczących się zdarzeń, jak i ich kontemplacja. Elementy takiego przeżywania rzeczywistości i obecnego w niej człowieka tworzą właśnie moje fotografie.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski