Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Deckert: Przed radiem jest przyszłość

Michał Dybaczewski
Michał Dybaczewski
Łukasz Kaczanowski
Mariusz Deckert za sterami największej rozgłośni radiowej w regionie - Radia Lublin, stoi już w sumie dziesięć lat. Po raz pierwszy prezesem radia został w 2006 roku sprawując funkcję do roku 2010. Po raz drugi trafił na to stanowisko w 2016 roku, a kilka dni temu został powołany przez Radę Mediów Narodowych na swoją trzecią kadencję. Przy tej okazji prezes Polskiego Radia Lublin w rozmowie z nami dokonuje bilansu, mówiąc o tym, co za jego czasów w radiu się zmieniło, co okazało się sukcesem, a co porażką, ale opowiada również o swoim ideale radia i fascynacji tym środkiem przekazu.

Rada Mediów Narodowych wybrała pana na kolejną, kadencję prezesa zarządu Radia Lublin. Zapytam trochę retorycznie, trochę prowokacyjnie: spodziewał się pan tego?

Odpowiem tak: liczyłem na to. Rada Mediów Narodowych ma wiedzę o dobrej kondycji Polskiego Radia Lublin i nie ukrywam, miałem nadzieję, że weźmie to pod uwagę.

Miał pan kontrkandydatów?

Byłem jedynym. Nikt inny się nie zgłosił.

Ma pan swój ideał radia, taki do którego chce pan dążyć zarządzając nim?

Moje radio, to radio towarzyszące, nowoczesne, z elementami ambitnej i ciekawej edukacji. Takie radio tworzymy, nieustannie myśląc, że najważniejszy jest słuchacz. To jest nasz cel i do niego dążymy.

Zaraz po wyborze na prezesa zarządu Radia Lublin powiedział pan, że radio jest pana żywiołem. Dlaczego właśnie radio?

Radio towarzyszyło mi od dzieciństwa, tak jak większości ludzi z mojego pokolenia. W latach słusznie minionych telewizja miała tylko dwa programy, dość nudne zresztą, a radio grało cały czas - gdzieś w tle, niejako przy okazji. Radio było też miejscem mojej pierwszej pracy. Był rok 1994, jeszcze studiowałem, powstało wtedy Katolickie Radio Lublin. Tam właśnie stawiałem swoje pierwsze kroki. To był trochę okres młodzieńczego szaleństwa, właściwie mieszkaliśmy w radiu, ale wtedy też uświadomiłem sobie, jak bardzo jest to fascynujące medium. Potem była przerwa, aż nadszedł czas na Radio Lublin.

Jakie jest Radio Lublin na początku pana trzeciej kadencji?

Mam nadzieję, że jest to przede wszystkim radio ciekawe, przyjazne, i to na czym mi szczególnie zależy, radio wiarygodne. Nie jestem zwolennikiem założenia, że media mają wzbudzać kontrowersje. Przy tej okazji znowu można mówić o moim ideale radia: na pierwszym miejscu stawiam prawdę i wiarygodność, nie musimy wzbudzać sensacji. Tak też rozumiem rolę mediów publicznych.

Czasy współczesne nie są łaskawe dla mediów tradycyjnych, spada liczba słuchaczy radia, podobnież czytelników prasy. Internet bardzo łapczywie zagarnia teren. Czy i jak w tych trudnych warunkach radio może skutecznie funkcjonować?

Koniec radia przepowiadano już wiele razy, ale ja w te przepowiednie nie wierzę, one się nie sprawdzają. Mało tego, twierdzę, że przed radiem jest przyszłość. Świadczą o tym fakty. Radio jest tym medium, przy którym człowiek może robić wiele innych rzeczy. Jadąc samochodem telewizji nie będzie pan oglądał, ale radia może słuchać, bo jest to medium towarzyszące. Oczywiście mam świadomość tego, że słuchalność radia przez tradycyjne odbiorniki spada, tak jak spada czytelnictwo prasy i oglądalność telewizji. Dlatego też radio musi się zmieniać i, co ważne, zmienia się. Teraz podczas naszej rozmowy w tle gra radio, ale współczesne radio to coś więcej niż sam dźwięk, jest strona internetowa, elementy audiowizualne, podcasty na serwisach streamingowych. Dzięki temu słuchacz może w dowolnym momencie wrócić do audycji, która go zaciekawiła lub której wcześniej nie mógł posłuchać. Te zmiany dotyczą zresztą nie tylko radia, ale mediów w ogóle. „Kurier Lubelski” też przecież już dobrych kilka lat temu wyszedł poza papier i jest dostępny w wersji internetowej.

Paradoksalnie w tych trudnych czasach Radio Lublin zaczęło tworzyć wokół siebie wspólnotę słuchaczy. Za taki wspólnototwórczy czynnik uważam koncerty organizowane w siedzibie radia, które cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem ze strony słuchaczy. Jak pan ocenia to przedsięwzięcie?

Sześć lat temu, na początku mojej drugiej kadencji, zdecydowaliśmy o rozszerzeniu formuły radia. Chodziło o to, aby nie było ono tylko środkiem przekazu, ale także swoistym ośrodkiem kultury. Stąd pomysł na cotygodniowe koncerty „na żywo”. W każdy piątek w Studiu Muzycznym im. Budki Suflera odbywają się koncerty z udziałem publiczności. Są one transmitowane na antenie, ale są też streamingowane na naszej stronie internetowej, na Facebooku i YouTube. Mogą z nich korzystać odbiorcy w całej Polsce i korzystają, bo faktycznie zainteresowanie jest bardzo duże. Trudno uwierzyć, ale zorganizowaliśmy już ponad 250 koncertów. Docenił to ZAiKS nagradzając nas za promocję polskiej muzyki w 2018 roku. Pandemia trochę pokrzyżowała nam plany, ale nie zrezygnowaliśmy z koncertów i, choć przez pewien czas bez publiczności, nadal się odbywały.

Po raz pierwszy pełnił pan funkcję prezesa Radia Lublin w latach 2006-2010, kolejną zaczął w 2016 roku i kontynuuje tę misję nadal. Gdyby zechciał pan porównać ze sobą pierwszą kadencję do kadencji właśnie zakończonej.

Teraz mam na pewno większe doświadczenie i większą wiedzę. Pewnie dlatego zdecydowanie milej wspominam kadencję, która właśnie minęła. Ważną kwestią jest to, że sytuacja finansowa spółki była zdecydowanie lepsza, aniżeli w latach 2006-2010. Dzięki temu mogliśmy wdrożyć wiele ważnych zmian. Między innymi dało to możliwość zatrudnienia młodych dziennikarzy i likwidacji tzw. ”umów śmieciowych”. Pracownicy mają większe poczucie stabilności i możemy realizować ambitny program, Drugą kwestią są remonty. Ich skala jest naprawdę duża, czegoś takiego nie było tu od dwudziestu lat. Radio Lublin przeszło też ogromną rewolucję technologiczną. Wyremontowaliśmy lub zmodernizowaliśmy właściwie wszystkie studia. Powstało zupełnie nowe studio - A3. Z kolei legendarne Studio Hendrix, gdzie nagrywali najwięksi, a w momencie gdy przyszedłem do radia pełniło funkcję magazynku, teraz zostało całkowicie wyremontowane i wyposażone w profesjonalny sprzęt. Zyskało też nową nazwę: Studio Lublin. W tym właśnie studiu realizujemy nasz nowy projekt „Studio Lublin” adresowany do młodych, początkujących zespołów.

Skoro wspomniał pan o projekcie „Studio Lublin” proszę o nim opowiedzieć coś więcej, tym bardziej, że to nie tylko projekt nowy, ale na swój sposób również nowatorski.

Projekt „Studio Lublin” umożliwia młodym artystom, czasem naprawdę bardzo młodym, nagranie ich własnego, autorskiego materiału w profesjonalnym, nowoczesnym studiu. Dajemy im artystyczną, realizacyjną i producencką opiekę, a co najważniejsze promocję, nie tylko na naszej antenie. Owocem projektu jest EP-ka, która stanowi doskonały punkt wyjścia w ich karierze, a my mamy satysfakcję, że tak realizujemy naszą misję.

Mówimy cały czas o radiu trochę instytucjonalnie, ale radio to przede wszystkim ludzie, którzy je tworzą - dziennikarze. Jakiś czas temu Mariusz Kamiński z redakcji reportażu zapytany przeze mnie na czym polega fenomen reportażu Radia Lublin odpowiedział: „Chyba na tym, że jest pewna ciągłość. My nie jesteśmy pierwsi, ale mieliśmy swoich mistrzów, a oni z kolei mieli swoich”. Czy ta zasada i prawidłowość funkcjonuje również w innych redakcjach? Bo wydaje mi się, że ten podział mistrz - uczeń jest w radiu obecny…

To prawda, ta zasada nie dotyczy tylko redakcji reportażu. To najlepszy standard. Jeśli dziennikarz uczy się fachu od swoich mistrzów, to mamy do czynienia z kontynuacją, pewną płynnością. Mnie szczególnie cieszy to, że podczas tej kadencji przyszło do radia bardzo dużo młodych ludzi. Ci dziennikarze uczą się warsztatu od najlepszych.

Co uważa pan za swój największy sukces?

Trudno się chwalić, ale fakt, że pracownicy radia z radością przyjęli informację, że zostaję na drugą kadencję, chyba stanowi dla mnie największe zadowolenie.

Żeby nie było tak przyjemnie zapytam też o największą porażkę. Coś się nie udało?

Niestety jest jeszcze wiele do zrobienia w kwestii remontów. Chciałbym w jeszcze większym stopniu zmodernizować radio. Kwestie finansowe jednak nas nadal ograniczają.

Już na koniec: gratulując wyboru na kolejną kadencję, czego mógłbym życzyć prezesowi Mariuszowi Deckertowi?

Tego, żebym zrealizował cele, które sobie postawiłem (śmiech).

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski