Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Kozik, lubelski artysta, który robi okładki gier komputerowych

Paweł Franczak
Wyprawy krzyżowe to jeden z ulubionych tematów lubelskiego artysty
Wyprawy krzyżowe to jeden z ulubionych tematów lubelskiego artysty materiały artysty
Ze świecą szukać w naszym mieście równie wziętego artysty, co Mariusz Kozik. I trudno w naszym mieście o artystę równie mało znanego. Malarz, który zajmował się sztuką współczesną i przesiadł się na tablet, by robić m.in. okładki gier komputerowych.

Tworzy Pan wiele obrazów historycznych, niektóre trafiają do podręczników historycznych, inne są zamawiane przez producentów historycznych gier komputerowych albo producentów filmów. Ile procent Pana pracy nad dziełem to badania historyczne, studiowanie oręża, rodzaju zbroi, a ile samo malowanie?Badania to czasem dwie trzecie całej pracy. Choć mam już jakieś doświadczenie i materiały, więc teraz to mniej niż wcześniej. Bywa, że wyjeżdżam na rekonstrukcje historyczne. Kiedy tworzyłem prace na zamówienie Waterloo Collection (to angielska kolekcja obrazów o bitwie pod Waterloo) zostałem zaproszony na rekonstrukcję bitwy. Oglądałem to wszystko na żywo. Kiedy ogląda się na żywo szarżę kirasjerów, konie, zbroje, to robi to wielkie wrażenie.

Ma Pan okres historyczny, który lubi Pan najbardziej?Starożytny Rzym i Grecja, wyprawy krzyżowe i polska husaria oraz wojny napoleońskie. W tych okresach staram się poruszać.

Ma Pan dużą wiedzę, jeśli chodzi o strategie bitewne, uzbrojenie etc. Kiedy ogląda Pan filmy historyczne lub fabularne, gdzie są bitwy, zdarza się Panu zgrzytać zębami na bałaganiarstwo?Oj, tak. Od razu uwagę zwracam właśnie na rekonstrukcję i bywa, że załamuję ręce. Przykładem może być serial „Wikingowie”. Kładzie się tam duży akcent na widowiskowość kostiumów, ale wygląd wojowników mocno mija się z prawdą. Inny przykład: „Gladiator”. Tam Ridley Scott obronił się scenariuszem, dobrą reżyserią, można mu to wybaczyć.

Mówił Pan w jednym z wywiadów, że Pana marzeniem jako dziecka nie było zostanie grafikiem komputerowym, bo wtedy taki zawód nie istniał. Odnalazł Pan swoje miejsce czy wolałby Pan być „artystą analogowym”?Znalazłem swoje miejsce na Ziemi i świetnie się z tym czuję. Minusem jest ogrom pracy, który mnie przytłacza. Wszystkiego zrobić się nie da, a zdrowie nie na wszystko pozwala, więc muszę przystopować. Odzywają się choroby zawodowe grafika.

Czyli?Kręgosłup, oczy, nerki - wszystko od długiego siedzenia.

Fascynacja husarią wzięła się z naklejki, którą ojciec nakleił Panu kiedyś na nartach?Tak. Tata przykleił dwie naklejeczki, bodajże reprodukcje Kobylińskiego. Na prawej narcie miałem husarza, na lewej rycerza.

Ma Pan jeszcze te narty?Musiałbym sprawdzić, może na strychu…

Pana rodzina ma tradycje artystyczne, historyczne?Nie. Wyjątkiem jest stryj, świętej pamięci Eugeniusz Ibisz. Podobno jest między nami wizualne podobieństwo. Bywałem w jego pracowni, gdy byłem mały. Historią zaś zainteresowałem się już jako dziecko, wszyscy dziwili się, że studiuję książki historyczne i tak mi to zostało. Co ciekawe, jako artysta zajmowałem się sztuką współczesną. Okazało się jednak z czasem, że to znajomość Plutarcha i Herodota i fascynacja nimi bardzo się przydały. Jeśli kierujemy się sercem i intuicją, to z tego wychodzą tylko dobre rzeczy.
Graficy komputerowi w środowisku artystycznym cieszą się mniejszym uznaniem? Choć, domyślam się, dochody są lepsze.Dochód jest zdecydowanie lepszy. Grafika komputerowa pozwala, siedząc w domu, pracować dla najlepszych firm na świecie. Analogowe malarstwo zmusza do innego systemu działań. No i internet - to filtr. Filtruje prace najlepsze jakościowo, wyławia i to się rozprzestrzenia, na forach, na Facebooku. To wielka zaleta i sposób na popularność. Ale moi znajomi artyści nigdy nie uznali, że grafika komputerowa to coś pośledniego. Mało tego - od stycznia będę wykładał na Wydziale Artystycznym UMCS malarstwo cyfrowe, to nowa specjalizacja. Razem ze mną wykładać będą: Sławek Toman i Mariusz Drzewiński.

Skoro o internecie mowa, zdarzają się Panu komentarze internatów „wiedzących wszystko lepiej”, którzy zauważają nieadekwatności w Pana pracach? Ktoś wytyka, że to nie ten rodzaj butów, ktoś wypomina zły mundur i tak dalej…To się zdarza często, ja cały czas popełniam błędy. Ostatnio ktoś wypomniał mi błąd w pracy, na której był amerykański żołnierz z lat 40. XX wieku. Okazało się, że miał dobre buty, ale ich podeszwa była z butów francuskich, takich bieżników amerykańskie wojsko nie miało.

Maluje Pan też rzeczy współczesne i niekiedy fikcyjne. Jak Pan się w tym odnajduje?Bardzo dobrze. Właśnie teraz mam takie zlecenie - tworzę bohatera do filmu historycznego, dużego batalistycznego filmu, o którym zbyt wiele nie wolno mi teraz mówić. Powiem tylko, że akcja dzieje się w IX wieku na terenach polskich. O drugim filmie mogę już powiedzieć: to „Zawisza Czarny”. Robi go producent „Planety singli”.

Co robi Pan przy takim filmie?Tworzę bohaterów - ich wygląd, to tzw. key-art, opracowanie głównej postaci na potrzeby marketingu, reklamy, może plakatów.

Opowiadał Pan o wyrzeczeniach, do których był Pan zmuszony na początku kariery, kiedy jeszcze nie utrzymywał się Pan ze sztuki.Bywało, że dorabiałem jako tragarz.

Co Pan nosił?Pralki, lodówki. Dorabiałem, bo znajomy miał firmę.

Niezła fucha dla artysty…Ech, pralka wtaszczona na trzecie, czwarte piętro na LSM, bez windy. Może to stąd moje dolegliwości pleców?

Teraz mieszka Pan pod Lublinem, a przecież pracuje Pan dla firm z całego świata, mógłby Pan równie dobrze mieszkać pod Dublinem.Tak wyszło. Zamieniliśmy z żoną kawalerkę na dom pod lasem. Włożyliśmy w ten dom tyle energii, że ciężko byłoby mi się z nim rozstać. Zresztą, po co, skoro wszystko mogę zrobić tutaj?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski