Markety pod lupą inspekcji

Okręgowa Inspekcja Pracy w Lublinie skontrolowała w tym roku 7 supermarketów: E.Leclerc przy ul. Zana w Lublinie, Tesco w Lublinie i Puławach, Almę w Lublinie, Kaufland w Świdniku, Kapitan w Dęblinie i Juzwex w Zamościu.

– Problem, z którym spotykaliśmy się najczęściej to przekraczanie godzin pracy i niezapewnienie pracownikom odpoczynku. Ludzie pracują za dużo, najczęściej do ostatniego klienta, a następnego dnia znowu przychodzą rano do pracy – wyjaśnia Włodzimierz Biaduń z OIP w Lublinie. I konkluduje: Jest po prostu zbyt małe zatrudnienie w stosunku do potrzeb.

W 4 marketach inspektorzy stwierdzili, że kierownictwo nierzetelnie prowadzi ewidencję czasu pracy i nie zapewnia pracownikom 5-dniowego tygodnia pracy oraz odpoczynku dobowego i tygodniowego. W 3 placówkach niewypłacano lub obniżano wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych. Przekraczano też normy dotyczące przenoszenia ciężarów. – W jednym z marketów dwie pracownice przemieszczały na wózkach towary o masie od 130 kg do 190 kg – wylicza Biaduń.

– Tak jak dźwigaliśmy ciężary, tak je wciąż dźwigamy – żali się jeden z pracowników dużego supermarketu w Lublinie. – Różnica polega jedynie na tym, że jak pojawia się inspekcja, to idzie szum po hali, że mamy natychmiast zostawić wózki. Jak inspekcja wychodzi, to dalej ciągniemy te setki kilogramów.

Jeszcze poważniejszy problem to praca ponad miarę. – Wracamy do sytuacji sprzed lat, gdy ludzie pracowali w handlu przekraczając wszelkie normy. Od kilku miesięcy znów się tak dzieje – uważa Alfred Bujara, szef Sekcji Krajowej Pracowników Handlu NSZZ „Solidarność”. – Pracodawcy oszczędzają na ludziach, bo gdzieś muszą sobie odbić straty z kryzysu.

– Ludzi do pracy jest za mało. Jeden robi za dwóch, albo trzech. Pracy jest tyle, że nie wyrabiamy. I to nie tylko w naszym sklepie – dodaje Zofia Wach, ze związku Sierpień 80 w Tesco Lublin.

Inspektorzy przyznają, że warunki pracy w supermarketach pogorszyły się w ostatnim czasie i są podobne do tych sprzed 10 lat, gdy duże obiekty handlowe dopiero zaczynały działać. – Wtedy rozpoczęliśmy masowe kontrole i sytuacja na kilka lat się ustabilizowała, bo pracodawcy się przestraszyli. Teraz znów wraca „stare”, szczególnie tam, gdzie dawno nas nie było – mówi Biaduń.

Po kontrolach inspektorzy nałożyli mandaty na Tesco w Puławach (2 tys. zł), Kaufland w Świdniku (1,1 tys. zł), E.Leclerc w Lublinie (1 tys. zł) i Kapitan w Dęlinie (1 tys. zł). Wszystkie sklepy zostały ukarane za nieprawidłowości dotyczące czasu pracy.

 Pracodawcy tłumaczyli inspektorom, że uchybienia to efekt specyfiki pracy w marketach „do ostatniego klienta”, częste zmiany przepisów prawa pracy i trudności w ich interpretacji, a także – w sytuacji dźwigania ciężarów – świadome działanie pracowników w celu szybkiego rozładunku dostaw kosztem bezpieczeństwa pracy.

– W naszym przypadku to był wyłącznie incydent, który dotyczył pracy piekarzy – tłumaczy Edyta Tkaczyk, dyrektor E.Leclerc przy ul. Zana w Lublinie. – Dbamy o ludzi i o ich komfort pracy, nikogo nie zwolniliśmy w związku z kryzysem. Mało tego: płacimy pracownikom premię z zysku, a tym, którzy nie chorują i nie biorą urlopów na żądanie dodatkową premię za wzorową frekwencję.