Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Paluch (Motor Lublin): Trzeba cały czas odrabiać punkty

Karol Kurzępa
Fot. Łukasz Kaczanowski
- Wygraliśmy dziewiąty ligowy mecz z rzędu - nie wiem czy coś takiego w ogóle miało do tej pory miejsce w Polsce. Oby tak dalej - mówi Michał Paluch, napastnik lubelskiego Motoru, który w piątkowym meczu z MKS Trzebinia/Siersza zdobył dwie bramki.

Byłeś jednym z autorów piątkowego zwycięstwa Motoru. Strzeliłeś dwie bramki, ale przede wszystkim cieszy okazałe zwycięstwo całej drużyny.
Najważniejsze, że wygraliśmy mecz, bo wiadomo, że zespół, który do nas przyjechał walczy o utrzymanie i spotkania z takimi rywalami są ciężkie. Żadnego przeciwnika nie można lekceważyć. W pierwszej połowie wyszliśmy skoncentrowani i do przerwy prowadziliśmy 2:0. Po zmianie stron dołożyłem dwie bramki, ale nie ma znaczenia czy strzelam ja, czy ktoś inny. Liczą się trzy punkty i fakt, że dzięki temu zwycięstwu zostaliśmy liderem i czekaliśmy na pozostałe rozstrzygnięcia.

Zmazaliście plamę po jesiennym spotkaniu z MKS Trzebinia/Siersza, gdzie przegraliście 1:3. Teraz pokonaliście rywali 5:1, więc był to rewanż z nawiązką.
Zgadza się. Koledzy właśnie motywowali się tym, że w pierwszym meczu przegraliśmy i to dość wysoko. Cieszy rewanż i skuteczność, choć mogliśmy strzelić więcej bramek. Najważniejsza jest wygrana i to, że gramy ładną piłkę, co cieszy kibiców.

Po tym meczu możesz być podwójnie zadowolony. Wskoczyłeś do podstawowej jedenastki i strzeliłeś dwie bramki, więc nie zanosi się, byś wypadł z wyjściowego składu.
Od początku okresu przygotowawczego pokazywałem trenerowi wchodząc na boisko, że chcę grać. W ostatnim meczu mogło wpaść więcej moich bramek, bo miałem jeszcze dwie sytuacje. Cieszy jednak przełamanie i miejmy nadzieję, że będę występował jak najczęściej.

To dla ciebie krok w dobrą stronę, bo w ostatnim czasie długo zmagałeś się z urazami.
Byłem kontuzjowany przez sześć czy siedem miesięcy. Łącznie z rehabilitacją, potrzebowałem około rok czasu, żeby dojść do siebie. Cieszy to, że wracam i miejmy nadzieję, że będę grał jak najdłużej. Swoją obecną formę oceniam na 100% i chcę pokazywać swoje umiejętności.

Po ostatnim triumfie mogliście się cieszyć pierwszą pozycją i oczekiwać na sobotnie mecze.
Tak, trzeba się cieszyć takimi małymi rzeczami, bo przed tą rundą strata była ogromna. Na szczęście dogoniliśmy rywali. Miejmy nadzieję, że przeciwnicy nadal będą gubić punkty, ale póki co, patrzymy na siebie i nasze najbliższe mecze.

Rywale z pewnością czują wasz oddech na plecach.
Owszem, to już nasza dziewiąta ligowa wygrana z rzędu, ale musimy grać dalej. Trzeba robić swoje, nie patrzeć na innych i w każdym meczu zdobywać trzy punkty.

Waszym kolejnym rywalem będzie Podhale Nowy Targ. W jesiennym spotkaniu z tym zespołem na Arenie Lublin padł remis 2:2, więc na rewanż wyjdziecie za pewne podwójnie zmotywowani.
Tak, tym bardziej, że mecz jest daleko, a także zagramy na sztucznej murawie. Będziemy się teraz przygotowywać w Lublinie do gry w takich warunkach. Trzeba się mocno koncentrować na środowym meczu. Wiadomo, że liderujące KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski może nam jeszcze odskoczyć, bo rozegraliśmy od nich o jedno spotkanie więcej. Nie ma czasu do stracenia i trzeba cały czas odrabiać punkty.

Jakby ktokolwiek powiedział wam podczas przerwy zimowej, że będziecie w tabeli tuż za liderem pod koniec kwietnia, to chyba byście nie uwierzyli.
Na pewno nie, ale jak widać zrobiła się rewelacyjna drużyna. Wygraliśmy dziewiąty ligowy mecz z rzędu - nie wiem czy coś takiego w ogóle miało do tej pory miejsce w Polsce. Oby tak dalej. Wygrajmy wszystko do końca i wtedy będziemy się cieszyć z awansu do drugiej ligi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski