– Myślę, że Kylee Shook doszła już do siebie. Na mecz we Wrocławiu powinna być zatem w pełnej gotowości – mówił po środowej porażce z ekipą z Gorzowa Wielkopolskiego trener Krzysztof Szewczyk.
Wówczas amerykańska środkowa grała, ale nie w pełni zdrowia. Na parkiecie spędziła prawie 13 minut. W tym czasie nie punktowała, zebrała natomiast jedną z piłek.
Starcie z czwartą w lidze Ślęzą Kylee Shook, zgodnie z zapowiedzią trenera, rozpoczęła zdecydowanie lepiej. Wystarczy powiedzieć, że pierwsze osiem punktów dla zielono-białych było właśnie jej autorstwa. Dwukrotnie trafiła z dystansu, ale tym samym odpowiadała Martyna Pyka. Po trzech minutach akademiczki prowadziły 8:7, a gdy „trójkę” dołożyła Julia Jeziorna zawodniczki z Lublina wygrywały już 11:6. Kibice oglądali prawdziwy konkurs rzutów trzypunktowych.
Co jednak ważniejsze dla fanów lubelskich, z biegiem kolejnych minut przewaga zespołu z „Koziego Grodu” rosła. W momencie, w którym trafiła Bria Goss, wynosiła już osiem oczek (22:14). Utrzymała się już do końca pierwszej odsłony, a jej zwieńczeniem były dwie celne próby z dystansu Aleksandry Zięmborskiej (29:21).
Przyjezdne radziły sobie dobrze. Efektem tego była przewaga 16 punktów, którą lublinianki osiągnęły na półtorej minuty przed syreną obwieszczającą zakończenie drugiej kwarty. Po wejściu pod kosz Elin Gustavsson zielono-białe wygrywały 50:34. Do szatni zespoły udały się ostatecznie przy stanie 52:39. Wszystko do tej pory wskazywało na obrończynie tytułu.
– Pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu. Gdyby nie kilka indywidualnych błędów, przewaga mogłaby być jeszcze większa – uważa trener AZS-u, Krzysztof Szewczyk.
Choć nie od razu, ale zmieniło się to przerwie. Przez przeszło sześć minut trzeciej odsłony utrzymywała się różnica na korzyść przyjezdnych (60:48). Od tego momentu w tej kwarcie trafiały już tylko gospodynie i przed decydującą częścią wynik był sprawą otwartą. Co prawda dalej wygrywały akademiczki, ale tylko 60:57.
Ich przestój trwał jednak jeszcze kolejnych pięć minut, a takiej okazji nie zmarnowały wrocławianki. Gdy trzy oczka zdobyła najskuteczniejsza w szeregach gospodyń Alexa Held jej drużyna wygrywała 69:60. Dwiema akcjami odpowiedziała Goss (69:65), tylko na chwilę jednak zmniejszając dystans. Koniec końców Ślęza pewnie triumfowała 77:70.
– Niestety fizycznie tego nie wytrzymaliśmy. Jest to problem. Spotkania, które rozegraliśmy do tej pory, nawarstwiły się i teraz wychodzą efekty – ocenia trener Szewczyk
Jego drużyna nie ma już szans na czwartą lokatę dającą przewagę parkietu w pierwszej rundzie play-offów. Akademiczki przystąpią do nich z piątego lub szóstego miejsca. Ich przeciwnikiem w tej walce jest MB Zagłębie Sosnowiec.
Rywalem w ćwierćfinale (gra do dwóch zwycięstw) będzie natomiast 1KS Ślęza Wrocław lub VBW Arka Gdynia.
– Mamy tak naprawdę jeszcze tydzień na przygotowanie się do play-offów. Czasu nie ma za wiele, nie ma też za bardzo możliwości. Będziemy jednak starali fizycznie doprowadzić się do jakiegoś ładu, żeby to wszystko lepiej wyglądało – zapowiada szkoleniowiec akademiczek.
1KS Ślęza Wrocław – Polski Cukier AZS UMCS Lublin 77:70 (21:29, 18:23, 18:8, 20:10)
Ślęza: Held 19, Nunn 18, Pyka 15, Baker 12, Strautmane 9, Kurach 4, Mielnicka. Trener: Arkadiusz Rusin
AZS UMCS: Goss 20, Shook 19, Gustavsson 11, Zięmborska 10, Fiszer 4, Jeziorna 3, Burton 3, Adamczuk, Kuczyńska. Trener: Krzysztof Szewczyk
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?