Dziwić więc mogą głosy oburzenia tych, którym taka polityka się nie podoba. Jeszcze dziwniejsze wydają się histeryczne reakcje samej władzy, która pod wpływem owych malkontentów nagród się pozbywa - tak było w przypadku nagród dla członków rządu. Co prawda ministrowie sami się nie zreflektowali i musiał im trochę pomóc w podjęciu decyzji prezes Kaczyński, ale jednak pieniądze oddali. I tu największa niespodzianka: zamiast zwrócić nagrody tam, skąd one wyszły, a więc do państwowej kasy, przekazali je Caritasowi, czyli de facto Kościołowi. Różne już były w historii naszego odrodzonego państwa sposoby finansowania Kościoła, ale ten stanowi pewne novum zasługujące na uwagę.
Krytycy rządowych nagród słusznie zwracali uwagę na to, że biorą się one z braku systemu wynagradzania pracowników administracji państwowej. Niby jest tzw. siatka płac, ale podlega ona ciągłym zmianom, tak jak zresztą polskie prawo - jest niestabilna i każda nowa władza majstruje przy niej stwarzając przy tym nieunikniony chaos.
Ostatnie doniesienia o nagrodach, tym razem z naszego podwórka, ten chaos potwierdzają. A już rozbrajające jest uzasadnienie dla nagród, jakie sformułował radny wojewódzki PiS Marek Wojciechowski. Mówiąc o premiach w agencji rolnej podkreślił, że nagrody się należą, bo urzędnicy mieli dużo pracy i zostawali po godzinach. Skoro tak, to powinni dostać wynagrodzenie za nadgodziny według siatki płac, a nie jakieś nagrody. Nagroda to wyróżnienie za szczególne osiągnięcia, a nie dodatek do pensji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?