Dziwnym trafem w tym samym czasie odsłonięto figury lwów na Cmentarzu Orląt. Przez całe lata zabite dechami wizerunki dumnych drapieżników z miasta Lwowa raniły uczucia polskich patriotów. Były dla nich symbolem małoduszności Ukraińców, którzy nie chcą uznać bohaterstwa swoich przeciwników. W porządku, to był zrozumiały ból. Teraz jednak chyba przyszła pora na głęboki oddech ulgi oraz refleksję: oto potomkowie dawnych nieprzyjaciół wyciągają do nas rękę. Tymczasem wiadomość ze Lwowa przeszła jakby niezauważona. A przynajmniej pozostała w cieniu sensacji na temat rzekomych ukraińskich nożowników z Nowego Światu.
Może by lepiej spuścić na podobne plotki miłosierną zasłonę milczenia, gdyby nie fakt, że ich głosiciele lubią nazywać się realistami. Podobno to właśnie oni są reprezentantami zdrowego podejścia do polskiego narodowego interesu, w odróżnieniu od ludzi Ukraińcom życzliwych, których określają jako oderwanych od ziemi romantyków, a także niebezpiecznych, bo niepotrzebnie „machających szabelką” prowokatorów.
Realizm jest postawą dostosowującą wyobrażenia do faktów – tej definicji nie może chyba nikt zaprzeczyć, bo byłoby to obrazą zdrowego rozsądku. Jak się więc mają poglądy wyżej wzmiankowanych środowisk do prawdziwego realizmu? Otóż nijak. Ci ludzie od początku wojny twierdzili że niepotrzebnie podkładamy się Ukraińcom, udzielając gościny milionom uchodźców – tak jakby postawienie im szlabanu w Medyce mogło w czymkolwiek pomóc polskiej racji stanu. Od początku wieszczyli że lada chwila, a ukraińskie tłumy na polskich ulicach staną się przyczyną napięcia, a może nawet zamieszek. I czekali tylko na pretekst, by móc powiedzieć: a nie mówiliśmy?
I oczekiwany pretekst się wydarzył – tyle, że był to pretekst kłamliwy. Wychodzi na to, że polski „realizm” z prawdziwym realizmem nie ma nic wspólnego, lecz jest po prostu metodą dopasowywania faktów do własnych, antyukraińskich uprzedzeń.
Niedawno rezonans wzbudził reportaż dziennikarza dużej agencji, który wróciwszy z Kijowa napisał że „Ukraina przegrywa tę wojnę”. Można by rzec: oto realista, który koryguje naiwne wyobrażenia entuzjastów, nie ruszających się z Warszawy. Tym bardziej, że – jak czytamy w reportażu – „Ukraińcy […] w sztuce kłamstwa okazali się uczniami, którzy w tej wojnie chwilami nawet przerastają profesorów”. Znaczy – Rosjan. Chodzi o to, że Kijów w swoich komunikatach zawyża liczbę zabitych przeciwników. Otóż nie trzeba było wyjeżdżać do Kijowa, by wiedzieć to, o czym w Polsce wie chyba każdy dwunastolatek, który choć trochę interesuje się sytuacją na froncie. Tak, zawyżają, ale nie jest to kłamstwo, lecz zwykła wojenna propaganda. Kłamstwem jest mówienie, że w Buczy i Hostomlu zabitych cywilów odgrywali podstawieni ukraińscy statyści. To zasadnicza różnica.
Mamy tu kolejny przykład uprzedzeń, do których dopasowuje się fakty albo wnioski. Ukraina tej wojny, jak na razie, bynajmniej nie przegrywa. Pomagajmy jej w owym zmaganiu. Jeśli nie stać nas na więcej, powstrzymajmy się chociażby od rozprzestrzeniania opinii podobnych „realistów”.
Jacek Borkowicz, historyk, eseista i publicysta
- Wystawa kaktusów i innych sukulentów w Ogrodzie Botanicznym UMCS [ZOBACZ ZDJĘCIA]
- Na meczu Budowlanych było dużo śmiechu. Zobaczcie kibiców
- Festiwal kolorów w Browarze Perła. Barwna impreza powróciła do Lublina
- Lubelska Noc Kultury za nami. Zobacz galerię z jedynego takiego festiwalu w roku
- To była pierwsza taka wyprzedaż w Świdniku. Zobacz naszą fotorelację!
- To była fantastyczna zabawa! Zobacz uczestników biegów Solidarności
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?