Od 10 lutego kierowcy tirów jadących na Białoruś mogą korzystać tylko z jednego przejścia granicznego

Przejście graniczne Kukuryki-Kozłowicze (woj. lubelskie) jest obecnie jedynym czynnym polsko-białoruskim przejściem, z którego mogą korzystać kierowcy ciężarówek. Z punktem połączony jest terminal w Koroszczynie, gdzie odbywa się odprawa tirów.

To efekt decyzji o zamknięciu ruchu na polsko-białoruskim przejściu granicznym w Bobrownikach (woj. podlaskie). Jest ono nieczynne od ostatniego piątku (10 lutego).

- Z uwagi na ważny interes bezpieczeństwa państwa – wyjaśniał ten krok na Twitterze Mariusz Kamiński, minister spraw wewnętrznych i administracji.

Jak przekazała „Kurierowi” nadkom. Marzena Siemieniuk z Izby Administracji Skarbowej w Lublinie ruch graniczny w Kukurykach odbywał się dzisiaj (13 lutego) bez większych zakłóceń.

- W kolejce na wyjazd z Polski stało 30 samochodów, a czas oczekiwania wyniósł ok. godziny. Z informacji podanych przez stronę białoruską wynika, że w kolejce na wjazd do Polski znajduje się 40 samochodów, a czas oczekiwania wynosi ok. 60 minut.

Dzień wcześniej (12 lutego) funkcjonariusze służb celnych odprawili łącznie na obu kierunkach 1,5 tys. samochodów ciężarowych, z czego blisko 800 wyjechało na Białoruś.

Jak wskazuje nadkom. Siemieniuk odprawy odbywają się płynnie. Przyznaje jednocześnie, że od 10 lutego ruch towarowy zaczyna wzrastać.

- Może to skutkować wydłużeniem czasu oczekiwania kierowców na odprawę. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, jesteśmy przygotowani do zwiększenia obsady kadrowej w oddziale celnym w Koroszczynie – zapewnia.

Samo zamknięcie przejścia granicznego w Bobrownikach to reakcja na skazanie przez reżim Aleksandra Łukaszenki Andrzeja Poczobuta - dziennikarza z Grodna, członek władz Związku Polaków na Białorusi - na 8 lat więzienia w zaostrzonym rygorze.

Zdaniem rzecznika Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Łukasza Jasiny decyzja o zamknięciu przejścia granicznego w Bobrownikach jest racjonalna i gwarantująca bezpieczeństwo państwu polskiemu:

- Irracjonalne są terrorystyczne działania Białorusi wobec swoich obywateli, takich jak Andrzej Poczobut - stwierdził, cytowany przez PAP.

Działania polskich władz spotkały się z niezadowoleniem przewoźników.

- Po zamknięciu przejść granicznych najpierw w Kuźnicy (pozostaje ono nieczynne od listopada 2021 r. - przyp. red.), a teraz w Bobrownikach, cały ruch towarowy zostanie skierowany na Koroszczyn albo przez Litwę. Wiąże się to ze wzrostem kosztów - alarmuje Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce skupiającego blisko 3,5 tys. podmiotów. I dodaje: - Ze strony władz zabrakło refleksji. Decyzja MSWiA nie była w żaden sposób konsultowana z przedsiębiorcami. Żyjemy w demokratycznych państwie prawa, o takich decyzjach powinniśmy być informowani z wyprzedzeniem.

W opinii Buczka, największym kosztem dla polskich importerów i eksporterów będzie prawdopodobna utrata wschodnich rynków zbytu.

- Rosnące koszty transportu sprawiają, że ich produkty tracą konkurencyjność – tłumaczy.

Obecnie czynne są dwa polsko-białoruskie przejścia graniczne. Oba znajdują się w woj. lubelskim. Ruch towarowy możliwy jest na przejściu Kukuryki-Kozłowicze. Odprawy samochodów osobowych obsługują natomiast celnicy na przejściu granicznym Terespol-Brześć. Niewykluczone jednak, że i te niebawem zostaną zamknięte. Taką możliwość dopuszcza premier Mateusz Morawiecki. Jego zdaniem, to efekt rosnącego napięcia na linii Mińsk-Warszawa.