Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opinie po meczu Motoru Lublin w Lesznie z Fogo Unią. "Zmieniłem motocykl i to był strzał w dziesiątkę"

Krzysztof Nowacki
Krzysztof Nowacki
Speedway Motor Lublin
Po raz pierwszy w tym sezonie żużlowcy Motoru po trzech pierwszych biegach przegrywali różnicą sześciu punktów. Na torze w Lesznie znowu jednak okazali się zespołem lepszym (47:43).

Po trzecim biegu Motor przegrywał 6:12, a na słabszy początek meczu z Fogo Unią zaważyły źle dopasowane do toru motocykle eks-leszczynian, Jarosława Hampela i Dominika Kubery oraz powtarzająca się gorsza dyspozycja pary juniorskiej. Wiktor Lampart i Mateusz Cierniak niespodziewanie przegrali bieg 2:4 z Damianem Ratajczakiem i Antonim Mencelem.

- W Lesznie zawsze miałem problemy, żeby być szybkim i dobrze dopasować sprzęt. Chociaż przejeździłem na tym torze mnóstwo okrążeń i setki treningów - wspominał Dominik Kubera, który wychował się na „Smoczyku” i w tym zespole spędził sześć sezonów.

Juniorzy Motoru zdobyli w Lesznie w sumie sześć punktów. Słabiej wypadli tylko raz, przed dwoma tygodniami we Wrocławiu. Trener Maciej Kuciapa twierdził przed kamerą Canal+ Sport5, że jego podopieczni dobrze przygotowali się do spotkania z Unią. - Startowali w zawodach młodzieżowych i pracowali nad motocyklami oraz ustawieniami. Silniki mają po serwisach i myślę, że okres przedmeczowy przepracowali dobrze - twierdzi szkoleniowiec.

Pomogła zmiana motocykla
Ich dorobek punktowy Cierniak na szczęście poprawił w 12. wyścigu, gdy po dwóch „zerach” przesiadł się na drugi motocykl i wspólnie z Kuberą odniósł ważne, podwójne biegowe zwycięstwo. 20-latek nie dostał jednak szansy w pierwszym z biegów nominowanych. Sztab szkoleniowy postawił bowiem na Maksyma Drabika, który w drugiej części rozgrywek obniżył swoją średnią i w Lesznie też brakowało mu szybkości.

Kubera w Unii jeździł przez sześć lat, natomiast Hampel spędził w tym klubie łącznie dziewięć sezonów. Ale i jemu nie udało się odczytać poprawnie charakterystyki leszczyńskiej nawierzchni. - Na obchodzie toru wydawało mi się, że tor będzie twardy. Zwłaszcza przy tej pogodzie i temperaturze - mówił w rozmowie z Canal+ Sport 5.

- To mnie bardzo zmyliło. Wybrałem silnik o słabszej mocy i to było błędem. Nawet korekta ustawień w tym motocyklu nic nie dała. Zmieniłem motocykl na taki z mocniejszym silnikiem i to był strzał w dziesiątkę - dodał Hampel, który po dwóch nieudanych biegach, w następnych czterech zdobył 9 punktów z bonusem.

Hampel przyznał także, że szukając ustawień motocykla dużo rozmawiał z Mikkelem Michelsenem. - Konsultowaliśmy na bieżąco ustawienia. Mamy silniki od tego samego tunera, więc można się czegoś dowiedzieć i takie podpowiedzi pomagają - stwierdził.

Ratowali się lodem
Szósty i dziewiąty bieg Hampel wygrał z dużą przewagą. - Czułem, że jadę bardzo szybko. To było to, czego szukałem. Pierwszy motocykl nie zadziałał. Ale jak ma się kilka silników, a są to nowe silniki od Flemminga Graversena, to trzeba je poznać. Ich specyfikę. I to się dzieje, ale zdarzają się takie pomyłki - przyznał.

Właściwe ustawienie motocykli utrudniała także wysoka temperatura. Mecz rozgrywany był w ponad 30 stopniowym upale. - Dmuchawy, które mają za zadanie chłodzić, przy takich temperaturach po prostu grzeją. Posiłkowaliśmy się więc lodem, który przykładaliśmy do dmuchaw, do silnika i do gaźnika. Chłodziliśmy wszystko, jak się da. Ale robienie regulacji było trudne - mówił Janusz Kołodziej.

Kapitan Fogo Unii wrócił na tor po przerwie spowodowanej kontuzją stopy. Lider „Byków” nie jest jeszcze w pełni sił, ale po próbie toru zdecydował, że pomoże drużynie. - Nie siedziałem na motocyklu dwa tygodnie i ciężko było tak jechać z biegu. Jeżeli robisz coś co kilka dni, a nagle masz dłuższą przerwę, to od razu zmienia się twoje życie. Przytyłem, bo nie miałem już takiego wysiłku. Przechodziłem rehabilitację i na mecz przyjechałem praktycznie prosto z gabinetu - zdradził.

Dumny kapitan
Kołodziej zdobył 14 punktów, wygrywając trzy ostatnie swoje biegi. - Robiliśmy, co mogliśmy, ale lublinianie jadą w tym roku mega dobrze. Byliśmy na swoim terenie i staraliśmy się, to wykorzystać - podsumował.

Identycznym dorobkiem punktowym spotkanie zakończył lider Motoru, Mikkel Michelsen, który również na tor wrócił po przerwie spowodowanej kontuzją. - Wykonaliśmy swoją robotę. To był ciężki mecz, a Leszno do końca nas naciskało. Bycie kapitanem tej drużyny to dla mnie zaszczyt i honor. Nawet jeśli początek meczu nie jest najlepszy, to przybijamy sobie piątki i wspieramy się - podkreślił Duńczyk.

Motor w 10. serii PGE Ekstraligi odniósł dziewiąte zwycięstwo (raz zremisował) i w tabeli prowadzi z przewagą ośmiu punktów nad Stalą Gorzów. 3 lipca lublinianie podejmą przy Al. Zygmuntowskich Apatora Toruń.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski