Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Osadnicy niemieccy na Lubelszczyźnie w pierwszej połowie XX wieku. Dzieje społeczności na tle narastającego konfliktu narodowościowego

dr Renata Lesiakowska
Oddział Selbstschutzu w czasie wizyty gubernatora dystryktu Lublin
Oddział Selbstschutzu w czasie wizyty gubernatora dystryktu Lublin
Przyczyny obecności

Historia istniejących na ziemiach polskich do II wojny światowej wsi tzw. kolonistów niemieckich sięga przełomy XVIII i XIX wieku, kiedy rozpoczęła się wzmożona, uwarunkowana ekonomicznie migracja ludności wiejskiej z państw niemieckich. Lubelszczyzna była jednym z chętnie wybieranych celów; w połowie XIX wieku istniało tu kilkaset osad niemieckich, a możliwości zakupu ziemi, jakie pojawiły się po uwłaszczeniu chłopów (1864 r.) spowodowały dalszy napływ ludności. Żyzne ziemie naszego regionu sprzyjały także reemigracji na te tereny rodzin, które pierwotnie próbowały swoich sił w innych rejonach znajdującego się pod zaborami Królestwa Polskiego.

Początek XX wieku

Wsie, w których na początku XX w. mieszkali koloniści to na przykład: Józefów w powiecie łukowskim, Cyców i Bekiesza w powiecie łęczyńskim, Pogranicze, Nadrybie, Julianów, Malinówka w powiecie chełmskim, Marianka, Kamień, Wytyczno, Michelsdorf (Michałow) w powiecie włodawskim, Serniki, Wola Lisowska w powiecie lubartowskim, Juliopol w dzisiejszym powiecie parczewskim, Sitaniec w powiecie Zamojskim, Łączki, Egersdorf (Zalesie), Miłoszówka, Granica, czy Borkowizna w powiecie lubelskim.
Dość długotrwałe izolowanie się od polskiego otoczenia wynikało zarówno z różnic wyznaniowych (około 90 % migrantów była luteranami), jak i sposobu organizacji wsi, samowystarczalnych, posiadających własne kantoraty (uczące czytania, pisania, prostych rachunków szkoły dla dzieci prowadzone na poziomie elementarnym przez kantora, którego obowiązkiem było także prowadzenie nabożeństw).

Mity i ideologie podłożem konfliktu

Migracja na ziemie polskie znacznej liczby ludności wiejskiej pochodzenia niemieckiego, choć, jak wspomniano, uwarunkowana przyczynami ekonomicznymi bardzo szybko doczekała się interpretacji ideologicznych, tworzonych zarówno przez stronę niemiecką, jak i polską. Po stronie niemieckiej pierwsi sięgnęli po nie pośrednicy organizujący wyjazdy. Opuszczenie kraju pochodzenia budziło zrozumiałe obawy, w związku z tym wyjeżdżających przekonywano, że górują zdecydowanie nad miejscowymi pod względem umiejętności i organizacji pracy i bez wątpienia dadzą sobie radę w nowym środowisku (podobnych argumentów używano zresztą po uwłaszczeniu w stosunku do chłopów polskich, rekrutowanych do wyjazdu do Brazylii). Po zjednoczeniu Niemiec (1871 r.) jednym z mitów konsolidujących niemieckie społeczeństwo, funkcjonujące wcześniej w ramach odrębnych państw stał się mit Kulturträgera, niemieckiego posłańca cywilizacji i kultury, którą szerzy na terenach Wschodnich. Również osadników wiejskich zaczęto przedstawiać jako owych Kulturträgerów, co nie miało żadnego związku z ich faktycznym miejscem w społeczeństwie polskim. Jednocześnie w opinii publicznej upowszechniał się negatywny obraz Polaka, stanowiący swoisty kontrapunkt dla autostereotypu – uporządkowanego, pracowitego, odpowiedzialnego, cywilizowanego Niemca. W okresie międzywojennym wraz z rozwojem ideologii narodowosocjalistycznej negatywna ocena Polaków (oraz innych narodów i grup etnicznych) znacznie się pogłębiła, przyjmując formę teorii rasowej, której założenia po 1939 r. realizowano w sposób zbrodniczy.

Po stronie polskiej pod koniec XIX w. pojawiły się posądzenia o zaangażowanie kolonistów w realizację politycznych celów Cesarstwa Niemieckiego (podsycane w myśl zasady „dziel i rządź” przez zaborcę rosyjskiego) oraz obawy o konkurencyjność tej grupy w stosunku do chłopów polskich. W rzeczywistości jednak, choć ci osadnicy niemieccy, którzy gospodarowali na żyznych ziemiach i uniknęli częstej wśród kolonistów przeprowadzki z miejsca na miejsce byli średnio nieco bardziej zamożni od polskich sąsiadów, znaczna część przybyszów byli to ludzie biedni, a niekiedy nawet bardzo biedni, którzy podjęli się uprawy terenów nieatrakcyjnych dla ludności rodzimej (błotnistych, lesistych, piaszczystych).

Pierwszy światowy konflikt a lokalne społeczności niemieckie

W momencie wybuchu I wojny światowej władze rosyjskie – niezależnie od deklaracji samych zainteresowanych czy pozyskanych niekiedy świadectw polskich sąsiadów – uznały kolonistów za potencjalnych dywersantów i wysiedliły w głąb Rosji. Jeśli chodzi o liczbę wysiedlonych na Lubelszczyźnie i Chełmszczyźnie dysponujemy jedynie wycinkowymi, niekiedy sprzecznymi ze sobą danymi; z najbardziej dotkniętych powiatów, biłgorajskiego, hrubieszowskiego i chełmskiego, deportowano według późniejszego spisu austriackiego około 28 tysięcy ludzi, czyli mniej więcej 92% kolonistów. Warunki życia bieżeńców były bardzo ciężkie, nie wszystkim udało się powrócić, ponadto po powrocie wiele rodzin miało trudności z odzyskaniem pozostawionego mienia. Ten moment wykazał jednak związek potomków niemieckich migrantów z ziemiami polskimi; świadectwa z Lubelszczyzny (z Nadrybia, okolic Chełma) potwierdzają, że polskie miejsce zamieszkania było określane mianem (małej) ojczyzny (Heimat), a przebywając w Rosji niektórzy koloniści sami siebie – choć powody mogły być różne – nazywali Polakami.

Propaganda narodowosocjalistyczna i jej skutki w czasie II wojny światowej

Jeszcze przed I wojną światową społeczności kolonistów w zaborze rosyjskim przyciągnęły uwagę niemieckich działaczy nacjonalistycznych; okresie międzywojennym aktywnością w tej dziedzinie wykazywały się organizacje nazistowskie. Na Lubelszczyźnie „badania etnograficzne” prowadził w latach 20. późniejszy członek SS Kurt Lück (1900-1942), zdobywając szczegółowe informacje o ilości niemieckich osad, ich mieszkańcach, stopniu ich polonizacji, relacjach sąsiedzkich, punktach spornych z polską władzą.

Po wybuchu II wojny światowej informacje te ułatwiły tworzenie z kolonistów – teraz identyfikujących się jako Volksduetsche - lokalnych oddziałów Selbstschutzu, które niestety brały udział w pacyfikacjach wsi polskich (np. Rudna w powiecie Parczewskim, 30 maja 1940 r.).

Z myślą o agitacji wśród potomków niemieckich osadników władze niemieckie przygotowywały publikacje, szerzące propagandową wizję działań wojennych. Cytaty z książek powstałych po 1939 r. mówią tu same za siebie. Na przykład zdjęcie żołnierzy Wehrmachtu pochowanych przy drodze z Lublina do Chełma podpisano: Umarli także za wyzwolenie i powrót do domu osadników, zdjęcie dziewczynki z przygotowanej do deportacji wsi Gajówka nad Bugiem: Gdy wróci do ojczyzny, znów będzie mówić po niemiecku, jak jej przodkowie.

Historia osad niemieckich na Lubelszczyźnie zakończyła się wraz z II wojną światową. Okupując ziemie polskie Niemcy systematycznie przeprowadzali wysiedlanie Volksdeutschów z Lubelszczyzny na tereny włączonej bezpośrednio do III Rzeszy Wielkopolski (gdzie wielu czekało wcielenie od Wehrmachtu), a ci, którzy pozostali uciekli przed Armią Czerwoną. Zarówno ze względu na zbrodnie niemieckie popełnione w czasie wojny, jak i na realia powojenne powrót i odtworzenie sąsiedzkich społeczności polsko-niemieckich okazały się niemożliwe.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski