Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pacjent zmarł w szpitalu przy Jaczewskiego. Po 10 latach ruszył proces dwóch lekarek

Marcin Koziestański
pixabay.com/zdjęcie ilustracyjne
Dwie medyczki stanęły przed sądem. Córka pacjenta oskarżyła je o to, że przyczyniły się do śmierci jej ojca, który trafił do szpitala z powodu odwodnienia.

Przed Sądem Rejonowym Lublin-Zachód ruszył w środę proces dwóch lekarek z SPSK nr 4 w Lublinie. Barbara Ch. i Barbara A. oskarżone są o niedopełnienie obowiązków, przez co zmarł ich pacjent Zygmunt G.

Sprawa sięga 20 sierpnia 2007 roku. Wówczas to mężczyzna z postępującą chorobą nowotworową trafił na oddział neurologii szpitala przy ul. Jaczewskiego. Był bardzo odwodniony. Po kilkudziesięciu godzinach zmarł.

- Obie oskarżone są o doprowadzenie do przewodnienia mężczyzny. Subsydiarny akt oskarżenia wniosła jego córka, która uważa, że lekarki m.in. nie podały pacjentowi heparyny. Zygmunt G. doznał obrzęku płuc i zmarł - raportował na wstępie sędzia Arkadiusz Jakubanis.

Zaproponował też stronom, by przed rozpoczęciem procesu sądowego, przystąpiły do mediacji.

Z tym nie zgodził się jednak adwokat Piotr Pietraszko, reprezentujący obie oskarżone kobiety, który dodatkowo zasugerował, że sprawa, według niego, powinna zostać umorzona.

- Moje klientki zostały niesłusznie oskarżone. Przecież sprawa nie bez powodu została dwukrotnie umorzona przez prokuraturę. Pacjent trafił do szpitala w stanie agonalnym - argumentował Pietraszko.

Dowiedzieliśmy się, że oskarżycielka sama pracuje jako lekarz. Jej adwokat wyjaśniał, że kobieta miała wgląd w historię choroby swojego ojca. - Choroba nowotworowa nie spowodowała tak nagłej śmierci. Przez przewodnienie mężczyzna nie mógł nawet samodzielnie oddychać - precyzował prawnik.

Sędzia po krótkiej przerwie postanowił, że proces nie zostanie umorzony. Sprawa więc w środę ruszyła.

Obie lekarki nie przyznały się do winy. - Zygmunt G. był nieprzytomny, co dwie godziny pielęgniarki zmieniały mu pozycję. Pacjent był karmiony przez sondę, przez którą podawałam mu też leki - wyjaśniała Barbara Ch.

Według jednej z oskarżonych pacjent otrzymał kilkanaście leków, które miały pomóc mu w niewydolności oddechowej i polepszyć pracę serca. - Niestety pacjent zmarł po 30 godzinach od przyjęcia do szpitala. Ale szanse na jego przeżycie od razu oceniałam, jako nikłe - dodawała Barbara Ch.

Kolejna rozprawa została zaplanowana dopiero na 12 stycznia przyszłego roku.


Zobacz także: Kurator oświaty Teresa Misiuk mówi o zatrudnieniu nauczycieli

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski