Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pobity przez piłkarza Motoru 36-latek opowiada o zdarzeniu

Kamil Wojdat
Kamil Wojdat
Na zdjęciu (z lewej strony) Filip Wójcik
Na zdjęciu (z lewej strony) Filip Wójcik fot. Wojciech Szubartowski
W nocy z 13 na 14 maja w jednym z klubów nocnych w Lublinie piłkarz Motoru Lublin, Filip Wójcik (był z nim kolega z drużyny, Łukasz Budziłek oraz piłkarz innego zespołu) pobił 36-letniego mężczyznę, w przeszłości gracza lubelskiej drużyny. Ten ze złamanym nosem trafił do szpitala. Miesiąc później w rozmowie z dziennikarzem portalu Weszło, Janem Mazurkiem, do zdarzenia odniósł się większościowy udziałowiec Motoru, Zbigniew Jakubas. Z jego ust padło wiele informacji, które zdaniem poszkodowanego 36-latka (ten z racji na toczące się postępowanie nie chce ujawniać swoich danych), są nieprawdziwe. Dlatego też zdecydował się zabrać głos.

Skłoniły mnie do tego różne artykuły oraz komentarze dotyczące wydarzeń z feralnej nocy, które ukazały się w mediach. Miałem nadzieję, że jako były zawodnik lubelskiego klubu, emocjonalnie z nim związany przez tyle lat, nigdy nie będę musiał publicznie opisywać prywatnych spraw i nie będę musiał tłumaczyć się przed znajomymi z kłamliwych faktów, które zostały przedstawiane w tej sprawie. Zaznaczę w tym miejscu, że nie robię nic przeciwko Motorowi, któremu kibicuję od dziecka. Chodzi tylko o ludzi, którzy mnie pobili i o sprawiedliwość – wyjaśnia powody przerwania milczenia pobity 36-latek.

Napastnik i jego koledzy weszli do klubu o godzinie 1:53, natomiast o 2:08 już go opuścili. Wystarczył kwadrans, aby dokonać pobicia. Pokrzywdzony ze złamanym nosem po zdarzeniu udał się na SOR. Ochroniarz klubu śladów pobicia jednak nie widział. A przynajmniej tak wynika z tego, co portalowi Weszło przekazał większościowy udziałowiec Motoru Lublin, Zbigniew Jakubas.

Te informacje mijają się z prawdą. To był brutalny atak. Pierwszy z agresorów uderzył mnie w twarz z zaskoczenia. Następnie była szarpanina, w wyniku której zostałem przewrócony na ziemię. Gdy leżałem na parkiecie Wójcik dwa razy kopnął mnie w głowę. Trudno nie widzieć lejącej się z nosa czy z rozciętej twarzy krwi. Mogło skończyć się tragicznie. Oto dokumentacja medyczna (dołączona w u góry tekstu w formie skanu – przyp. red.) – odpowiada pobity.

Od zdarzenia minęło już ponad półtora miesiąca. – Fizycznie powoli dochodzę do siebie. Blizny na twarzy po uderzeniach goją się, ale trochę to jeszcze potrwa. Gorzej jest jeśli chodzi o psychikę, bo rzeczy, które się wydarzyły, nigdy nie powinny mieć miejsca – mówi pokrzywdzony.

W tle historia miłosna. – Rok temu uwiódł partnerkę Filipa Wójcika na dwa tygodnie przed ich ślubem. Podobno nie jest to jego jedyny przypadek. Ja go nie znam, nie przesądzam, powtarzam słowa innych – mówił na temat pobitego w rozmowie z Weszło Zbigniew Jakubas.

Zupełnie inaczej wygląda to jednak z perspektywy zaatakowanego w klubie mężczyzny. – Jeśli chodzi o znajomość z partnerką pana Wójcika, to nie uwiodłem jej na dwa tygodnie przed ślubem. Znaliśmy się osiem miesięcy wcześniej. Poznałem ją w listopadzie 2021 roku, a ślub miał odbyć się w czerwcu 2022 roku. W lutym, po ich rozstaniu, zaczęliśmy się spotykać. Parą byliśmy ponad rok. Poznaliśmy swoje rodziny, wyjeżdżaliśmy na wspólne rodzinne wakacje i liczne uroczystości, wykańczaliśmy razem mieszkanie. Nasza znajomość nie była tylko przelotnym, uwodzicielskim romansem, a poważnym związkiem. W marcu bieżącego roku, po wspólnie spędzonym dwutygodniowym urlopie w Miami u moich przyjaciół, nasza relacja niespodziewanie dobiegła końca. Z uwagi na szacunek wobec mojej byłej partnerki nie będę upubliczniał szczegółów naszego rozstania – opisuje skrupulatnie.

Jednak podczas trwania związku między panami wytworzyła się napięta atmosfera. – Wójcik udostępnił mi wiadomości, które pisał mu ten 36-letni mężczyzna, były piłkarz. Padają wobec Wójcika mocne słowa: „kur**”, „jesteś śmieciem”, „zniszczyć cię mogę”, „zaj*** cię” – broni piłkarza Motoru Jakubas. – To nie były SMS-y, jak podano w artykule, tylko wiadomości na Messengerze. Nieprzyzwoite słowa, które do niego pisałem były odpowiedzią na jego wcześniejsze zaczepne wiadomości, które miały miejsce od marca do sierpnia 2022 roku, a nie jak podano w artykule, że już po całym zajściu. To pan Wójcik wielokrotnie, jako pierwszy, pisał do mnie niecenzuralne i obraźliwe wiadomości. Posiadam oczywiście dowody w postaci screenów jego wiadomości. Proszę bardzo do wglądu. Nawiasem mówiąc od sierpnia 2022 roku do feralnej nocy nie mieliśmy już żadnego kontaktu – odpowiada pokrzywdzony 36-latek (konwersacja faktycznie zainicjowana została przez piłkarza Motoru dokładnie 11 marca ubiegłego roku – przyp. red.). – Zacytuję tylko niektóre z nich: „jesteś dla mnie śmieciem i największą kur**”, „mam nadzieję, że karma ci to odda, życzę ci wszystkiego najgorszego”. Po ponad roku, pan Wójcik, bez opanowania wyładował swoje emocje na mojej osobie. To zrozumiałe, że mógł poczuć się upokorzony jako mężczyzna, bo kobieta z którą wiązał przyszłość zostawiła go, ale oczywiście nic nie usprawiedliwia agresji, której się dopuścił – dodaje.

Ostatnią kwestią, do jakiej odnosi się mężczyzna, jest kwestia próby wyłudzenia przez niego pieniędzy od piłkarzy Motoru, co miało być ceną za milczenie. – Przez dwa tygodnie próbował wyciągnąć od nich po czterdzieści tysięcy złotych, czyli sumarycznie sto dwadzieścia tysięcy złotych za milczenie (z piłkarzami Motoru w klubie był jeszcze trzeci mężczyzna – przyp. red.). Akcja zdarzyła się 14 maja. Poszkodowany nie zgłasza jej przez kilkanaście dni na policję, tylko próbuje uzyskać korzyści finansowe, a kiedy dowiaduje się, że nic z tego nie będzie, a druga strona rozważa zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, czyli stosowaniu gróźb bezprawnych i usiłowaniu wyłudzenia środków pieniężnych, składa swoje zawiadomienie o pobiciu – analizuje sytuację Jakubas. Analiza zdaniem pobitego pomija jednak wiele istotnych faktów. – Nie było żadnej próby wyłudzenia, a jedynie chęć polubownego załatwienia sprawy. Obrońca piłkarzy skontaktował się z moim adwokatem z prośbą o wstrzymanie się z jakimikolwiek działaniami ze względu na zbliżający się bardzo ważny ligowy mecz z Kotwicą Kołobrzeg. Zgodziłem się na to. Zależało mi na polubownym załatwieniu sprawy, o czym środowisko i otoczenie klubu dobrze wiedziało. Niestety nie wykazano żadnych chęci i nie podjęto żadnych działań mających na celu przeprosin mojej osoby. Co więcej, usiłowano całą sprawę wyciszyć i zamieść pod przysłowiowy dywan. Mój adwokat poinformował drugą stronę o dalszych krokach prawnych. Rzekome “wyłudzenie” pieniędzy było jedną z propozycji zadośćuczynienia, która padła podczas rozmowy między adwokatami. Finalną kwotą łącznie miało być trzydzieści tysięcy złotych. Od początku było wspominane, że będzie to „zadośćuczynienie z przekazaniem na cel charytatywny” – jeden z lubelskich domów dziecka lub szkółkę piłkarską Motoru Lublin. Adwokaci w celu ugodowego rozwiązania sprawy rozmawiali ze sobą dwa tygodnie, a gdy termin podjęcia decyzji był przez drugą stronę ciągle przekładany poczułem, że jestem zbywany, że nie ma tam szczerej chęci rozwiązania tej sprawy. Wtedy zdecydowałem się zgłosić całe zajście do odpowiednich organów. Doszły do mnie później informacje, że wspomniani piłkarze byli już na komisariacie w celu złożenia zawiadomienia o wyłudzenie – przedstawia sytuację pobity w klubie. – Rozmawiamy dwa tygodnie, żeby załatwić sprawę i nikt nie zgłasza próby wyłudzenia, a dzieje się to dopiero, gdy dowiadują się od mojego adwokata, że dłużej nie będę czekał na przedstawienie ich propozycji ugodowego załatwienia sprawy tylko powiadomię odpowiednie organy. Dla mnie to abstrakcja i niezrozumiały fakt. Mam nadzieję, że nigdy więcej nie będę już musiał do tego tematu wracać – dodaje.

Jak udało nam się ustalić w Prokuratorze Okręgowej w Lublinie, w sprawie wspomnianej próby wyłudzenia pieniędzy przez pobitego, odmówiono wszczęcia postępowania. W kwestii samego pobicia postępowanie zostało wszczęte, ale zdaniem prokuratury z racji na to, że czyn nie zawiera znamion czynu ściganego z oskarżenia publicznego, je umorzono. Decyzje nie są prawomocne, zatem można składać od nich odwołanie. – Decyzja z prokuratury jeszcze do mnie nie dotarła, ale jeśli takowa dotrze, to wraz z moim adwokatem na pewno będziemy ją zaskarżać. Tak tej sprawy nie można po prostu zostawić – kończy pokrzywdzony 36-latek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski