- Nasza praca powinna być służbą, to prawda, ale państwo jakby o nas zapomniało. Od ponad pięciu lat nie dostałem podwyżki. Nie pamiętam już, kiedy całą rodziną byliśmy w kinie, albo w restauracji, bo mnie po prostu na to nie stać. Widzę, że na poziomie województwa nic nie da się wywalczyć, tylko interwencja "wyżej" może przynieść efekt, dlatego zapisałem się do związku - opowiada pracownik Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie, który w NSZZ "Solidarność" jest od roku.
O przynależności do związku nikt z budynku przy ul. Spokojnej raczej nie chwali się kolegom z pracy. Proszą, żeby nie podawać nazwisk.
- Dzięki temu, że się zapisałam do "S", mam większe poczucie bezpieczeństwa i nadzieję, że jak, na przykład, dojdzie do zastąpienia mnie kimś przyjętym z klucza politycznego, to tylko związek za mną się ujmie. Nie pracuję pierwszy rok w tym urzędzie, ale wcześniej jakoś nie czułam potrzeby takiego zabezpieczania się - komentuje inna nasza rozmówczyni.
- Rzeczywiście zauważyłam, że mamy więcej członków. W tej chwili co siódmy pracownik Urzędu Wojewódzkiego jest w naszym związku. Kiedyś zapisywało się kilka osób rocznie, a od sierpnia ubiegłego roku do dziś zyskaliśmy ponad 20. nowych członków. Jesteśmy najliczniejszym spośród trzech związków zawodowych, działających w LUW - wylicza Elżbieta Kurzępa, szefowa NSZZ "Solidarność" w LUW.
Skąd ten gwałtowny napływ nowych związkowców?
- Ludzie skarżą się na niskie zarobki. Oczywiście, kiedy porówna się średnie wynagrodzenia w urzędach wojewódzkich w kraju, to nie wypadamy źle, ale nie zapominajmy, że wlicza się w to pensje kierowników i dyrektorów. Mogłabym podać przykłady pracowników z 20-, 30-letnim stażem, którzy mają 1900-2100 zł brutto. Pensje od lat stoją w miejscu, a koszty utrzymania cały czas rosną, więc ludzie mają realne poczucie, że ubożeją. Zdarza się, że płaczą, jak mówią mi o swojej sytuacji finansowej - dodaje Kurzępa.
Wicewojewoda Marian Starownik mówi, że problem niskich pensji jest mu znany: - Do mnie też przychodzą pracownicy i pytają, dlaczego zarabiają mniej niż zatrudnieni w urzędach gmin. Jako przedstawiciele rządu w terenie od pięciu lat nie mieliśmy podwyżek. Mam nadzieję, że to ostatni tak chudy rok. Ludzie mają rodziny na utrzymaniu i chcieliby godziwie funkcjonować. Takie sygnały przekazujemy do Warszawy, ale to posłowie powinni lobbować za podwyżkami urzędników, chociaż w kryzysie nie jest o to łatwo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?