Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premiera w Teatrze Starym: Czechowicz na nowo odkrywany (recenzja)

Andrzej Z. Kowalczyk
Małgorzata Genca
Nader szczęśliwie się złożyło, że pierwsza rocznica działalności "wskrzeszonego" Teatru Starego zbiegła się ze 110. rocznicą urodzin Józefa Czechowicza. Owa czasowa zbieżność skłoniła bowiem dyrekcję placówki do tego, by bohaterem pierwszej realizacji pod własnym szyldem uczynić właśnie znakomitego poetę, tak bardzo związanego z Lublinem. I tak oto powstał program "Wieczorem", którego premierowe wykonanie odbyło się w sobotę.

"Sprawcą" owego wydarzenia był znakomity jazzman, Włodzimierz Pawlik, który dokonał wyboru wierszy, skomponował do nich muzykę oraz dobrał wykonawców. W przedpremierowych wypowiedziach twórca wyjaśniał, że przy wyborze bardzo ważna była dlań muzyczność tych utworów, ale jednocześnie zwracał uwagę na ich warstwę tematyczną, a nawet emocjonalną. Zarazem jednak podkreślał służebną funkcję kompozytora wobec tekstu. Nie mam powodu, by nie wierzyć artyście lub posądzać go o fałszywą skromność, ale faktem jest, iż z ową deklarowaną służebnością było różnie. We wszystkich utworach muzyka idealnie współgrała z tekstem, doskonale oddawała nastrój wierszy, ale były wśród nich takie, w których wysuwała się zdecydowanie na plan pierwszy. Jestem nawet skłonny przyjąć do wiadomości, że stało się to niejako wbrew intencjom twórcy. Rzecz w tym jednak, iż Pawlik stworzył tak świetne kompozycje, że zwyczajnie nie mogły nie przykryć tekstów, nawet tak dobrych jak wiersze Czechowicza. Tak było choćby w przypadku wiersza "inicjał w błyskawicy", który stał się inspiracją do powstania znakomitego jazzowego utworu (z błyskotliwą fortepianową solówką Pawlika), w którym wokal Kuby Badacha był czwartym instrumentem, uzupełniającym trio kompozytora. A bardzo podobnie było w "Muzyce ulicy Złotej" zaśpiewanej przez Dorotę Miśkiewicz. Co nie znaczy, że deprecjonuję umiejętności obojga artystów, którzy w tytułowym "Wieczorem" stworzyli taki duet, jaki rzadko da się słyszeć na estradzie.

Ale były też i takie utwory, w których muzyka rzeczywiście była bez reszty podporządkowana tekstom. Choćby "Księżyc na mieście", piękna bossa nova znakomicie zaśpiewana przez Dorotę Miśkiewicz. W czasach minionych, kiedy piosenki składały się z muzyki, tekstu i umiejętności wykonawcy, a nie - jak dziś - z "plastiku" i elektroniki, ten utwór z pewnością zaszedłby wysoko na listach przebojów. A jeszcze bardziej - "Z kroniki bibliofilów lubelskich", jeden z moich ulubionych, najbliższych mi wierszy Czechowicza. W rewelacyjnej interpretacji Natalii Wilk ów "klimatyczny" sam w sobie utwór stał się jedną z najpiękniejszych piosenek, jakie słyszałem w co najmniej kilku ostatnich latach. To w jakimś stopniu przywraca mi wiarę - mocno ostatnio zachwianą - w polską piosenkę.

Przywołałem tu kilka utworów, które zrobiły na mnie największe wrażenie. Ale przecież na krótką choćby wzmiankę zasługują także inne: rock-operowa "elegia uśpienia" w wykonaniu Piotra Selima; "przez kresy" w brawurowej interpretacji Joli Sip (wielkie brawa za jazzowy feeling), czy "Przemiany" zaśpiewane przez Jana Kondraka, radykalnie odmienne od znanej wersji Marka Grechuty ("Motorek"), ale chyba znacznie bliższe klimatowi wiersza. Zresztą cały program "Wieczorem" wart jest wysłuchania, i to uważnego. Jest bowiem okazją do odkrycia na nowo twórczości Czechowicza, nawet przez tych, którym wydaje się, że znają ją bardzo dobrze.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.kurierlubelski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski