Protesty wyborcze w Lublinie: Chcą nowego liczenia głosów

Osiem protestów złożył SLD, wszystkie dotyczą wyborów do sejmiku. Sojusz zarzuca, że PKW w filmiku pokazującym, jak głosować, źle poinstruowała wyborców. Kluczowe miało być zdanie, że "na każdej z kart stawiasz znak x" i wyborcy mogli zrozumieć, że chodzi o każdą kartę z kilkustronicowej książeczki z listami kandydatów. I to nawet jeśli PKW wyraźnie też podkreślała, że iks stawiamy "przy nazwisku tylko jednego kandydata".

- Książeczka była w materiałach PKW przedstawiana jako karta. Mamy analizę semantyczną tego klipu, z której wynika, że mógł mieć wpływ na złe zrozumienie przez wyborców tego, jak należy głosować, a tym samym na zafałszowanie wyników wyborów - przekonywał Piotr Zawrotniak, sekretarz lubelskiego SLD. - Liczymy, że sąd nakaże ponowne przeliczenie głosów oddanych w wyborach do sejmiku - ze szczególnym uwzględnieniem struktury głosów nieważnych. Żebyśmy wiedzieli, ile osób postawiło więcej niż jeden krzyżyk w książeczce - dodał.

Protestów jest więcej. - Są zarzuty fałszowania wyników przez przewodniczących obwodowych komisji, którzy, zdaniem wnioskodawców, mieli np. źle przeliczać głosy - wyliczał Artur Ozimek. Autor innego protestu twierdzi, że w komisji nr 181 w Lublinie wydano mu książeczkę, która nie zawierała wszystkich stron.

Do sądu nie trafiła nagłośniona przez radnego PiS Sylwestra Tułajewa sprawa "69 zaginionych głosów". Radny twierdził, że "wyparowało" 69 kart z głosowania na radnych sejmiku w okręgu Lublin. Miejska Komisja Wyborcza tłumaczyła, że doszło do pomyłki i sprostowała protokół. Tułajew podkreślał, że sprawa musi być jednak wyjaśniona. - Wszystkie sygnały kierowaliśmy do naszego centralnego zespołu ds. monitorowania wyborów. I to tam zapadały decyzje, na podstawie których powstaną protesty wyborcze - tłumaczył wczoraj Tułajew.