Przemysław Czarnek: Komisja śledcza ds. wyborów kopertowych to hucpa polityczna

Sejm przyjął uchwałę w sprawie powołania komisji śledczej do zbadania legalności, wyborów Prezydenta RP w 2020 roku w formie głosowania korespondencyjnego. Za uchwałą głosowało 446 posłów, żaden poseł nie był jej przeciwny. Skąd ta jednomyślność?

Ponieważ dzisiejsza strona większościowa chce zrobić hucpę polityczną, a my jako opozycja chcemy, by ta hucpa im się nie udała. Tak więc każdy ma swój interes w tym, żeby ta komisja powstała. Jeśli chodzi o tzw. wybory kopertowe, wszystkie fakty są powszechnie znane. Niczego nie trzeba udowadniać. Tymczasem obecna większość chce zrobić igrzyska dla ludzi. A my chcemy w tych igrzyskach przeszkodzić i pokazać ich obłudę. Z tego wszystkiego wyszła jednomyślność.

W sprawie wyborów kopertowych PiS nie ma nic do ukrycia?

Problem polega na tym, że komisje śledcze zazwyczaj powoływało się do spraw, w których pojawiały się tajne dokumenty, nieznane relacje, nowi świadkowie i nieznane dotąd informacje, które wypłynęły nagle i trzeba je było sprawdzić. Tymczasem w przypadku wyborów z 10 maja 2020 roku wszystkie dokumenty są na stole, wszystkie trafiły do Najwyższej Izby Kontroli i prokuratury. Nie ma żadnych tajnych dokumentów, a wszystkie informacje są dostępne i jasne. Więc co tu badać?

Może jakąś słabość służb?

Przecież są orzeczenia, w tym sądowe, utrzymujące w mocy umorzenie postępowania karnego w tej sprawie. Nawet sąd doszedł do wniosku, że nie ma podstaw do formułowania jakichkolwiek zarzutów pod adresem organizatorów tych wyborów. Co ciekawe, orzeczenie to wydał sędzia, który należy do Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Poza tym, komisje śledcze powołuje się do zbadania jakiejś sprawy. W przypadku afery Rywina komisja miała pokazać korupcyjny mechanizm przy tworzeniu prawa. Wyszło to nagle, bo Michnik napisał to w swojej gazecie i wybuchł skandal.
W przypadku afery hazardowej to samo: pan Chlebowski spotykał się na cmentarzu z biznesmenem z branży hazardowej w związku z próbami przeforsowania niekorzystnych dla państwa zmian przepisów w ustawie hazardowej.
Podobnie było w przypadku innych komisji śledczych. Natomiast w przypadku wyborów z 2020 roku, które się nie odbyły, wszystkie fakty i dokumenty są jawne.

Ale nie obawia się pan tego, że ta komisja będzie sądem nad decyzjami ministrów rządu Zjednoczonej Prawicy?

To będzie hucpa polityczna. I dlatego my jesteśmy potrzebni w tej komisji, by pokazać obłudę z tamtej strony.

Był pan ministrem, teraz będzie pan śledczym?

Jestem posłem, a w skład komisji wchodzą posłowie. Będę posłem, członkiem sejmowej komisji śledczej.

PiS ma czterech członków w komisji. Ale zakusy były na pięć osób.

Ale rozumiemy, że czterech członków odpowiada potrzebom reprezentacji wszystkich klubów w tej komisji, więc zgodziliśmy się na to. Co ważne, wybrani zostali przedstawiciele, których zgłosił klub PiS, więc wszystko odbyło się zgodnie z prawem i będziemy w tej komisji rzetelnie pracować.

Ma pan jakieś zastrzeżenia do składu?

Nie. Właśnie o to sami apelowaliśmy: żeby zagwarantowane były parytety ustawowe i żeby nikt nie wpływał na to, kogo poszczególne kluby będą wskazywały jako kandydatów do komisji śledczej.

Patrząc na skład, to należy się spodziewać, że nie unikniecie zgrzytów podczas prac.

Jesteśmy przygotowani na zgrzyty, bo na co dzień mamy z nimi do czynienia w Sejmie. Nie straszne mi żadne nazwiska.

Podczas swojego niedawnego wystąpienia na posiedzeniu Sejmu mówił pan, że z chęcią wykażecie, kto doprowadził do sytuacji, w której obowiązki państwa polskiego nie mogły być wykonywane. Kto więc doprowadził do blokowania przeprowadzenia wyborów prezydenckich w maju 2020 roku?

Po pierwsze Senat, który trzymał ustawę przez cały miesiąc nie robiąc nic w tej sprawie. Większość senacka pod wodzą marszałka Tomasza Grodzkiego wykazała się skrajną nieodpowiedzialnością za państwo.
Pod drugie samorządowcy, którzy – zwłaszcza w wielkich miastach – nie przekazali rejestru wyborców, w związku z tym uniemożliwili dostarczenie do wyborców pakietów wyborczych. A bez nich wybory odbyć się nie mogły. I są na to dowody, bo publicznie mówił o tym m.in. prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, który chwalił się, że samorządowcy z wielkich miast zatrzymali wybory kopertowe.
Podobną postawę reprezentowało wielu innych polityków PO: Małgorzata Kidawa-Błońska mówiła, że wywaliła te wybory, a Sławomir Nitras dziękował samorządom za to, że do niech nie dopuścili.
Sytuacja jest więc bardzo prosta. Ktoś nie dopuścił do wyborów, które musiały się odbyć, bo taki był obowiązek konstytucyjny, a następnie mówi, że ten kto przygotowywał te wybory i musiał wydać na to pieniądze zrobił to bezcelowo. To prawda. Te pieniądze zostały wydane bezcelowo, bo cel został zablokowany przez tych, którzy robili te rzeczy, o których wspomniałem. Dlatego dziwię się większości sejmowej, że chciała tę komisję uruchomić, bo źle na tym wyjdą.

Myśli pan, że nie komisja nie zdoła udowodnić, że słynne 70 mln zł zostały wyrzucone w błoto?

Ani prokuratura ani sąd nie dopatrzyły się znamion przestępstwa w wydatkowaniu tych pieniędzy. To, że one zostały wydane i nie zostały skonsumowane, bo wybory się nie odbyły, jest jasne. Tak samo jak jasne jest to, dlaczego się nie odbyły. I to tym wszystkim będziemy mówić na komisji.

Pytanie, czy to wystarczy. Macie czterech posłów w komisji na 11 jej członków.

To prawda, że będziemy w tej komisji w mniejszości, więc nie będzie nam łatwo. Natomiast jesteśmy w niej po to, by zgłaszać wnioski, uzasadniać je i pokazywać na czym polega obłuda tamtej strony. Czy będziemy to robić skutecznie? Zobaczymy.