Funkcjonariusze konsultowali się również z Głównym Urzędem Miar. - Umieszczenie fotoradaru w koszu na śmieci było nieprawidłowym użytkowaniem urządzenia - brzmi ostateczna opinia prawna. To oznacza, że kierowcy sfotografowani z ukrycia nie dostaną mandatów. Żaden z nich nie otrzyma też wezwania do Sądu Grodzkiego.
- Zgodnie z tą opinią, wszystkie wątpliwości należy rozpatrywać na korzyść kierowcy - informuje inspektor Jacek Buczek, komendant miejski policji w Lublinie i zapewnia, że ukrycie fotoradaru w śmietniku od początku nie było nastawione na "łapanie kierowców".
- Chcieliśmy wykorzystać ten materiał do celów badawczych - tłumaczy Jacek Buczek. - To doświadczenie pokazało patologiczny obraz niestosowania się do przepisów na drodze, tam, gdzie mamy świadomość, że nie ma jakiejkolwiek kontroli - dodaje.
Fotoradar w śmietniku pojawił się na ulicach Lublina na początku października. Funkcjonariusze ustawili go m.in. przy al. Spółdzielczości Pracy, al. Kraśnickiej i ul. Sikorskiego. W ciągu weekendu urządzenie zrobiło około 1,3 tys. zdjęć.
Jak się okazuje, to nie jedyny eksperyment policji z fotoradarami. W Jastkowie funkcjonariusze umieścili w maszcie imitator fotoradaru, który reagował błyskiem na pojazdy przekraczające prędkość. - W pierwszych dniach działania urządzenia kierowcy jeździli z odpowiednią prędkością - mówi podinsp. Janusz Wójtowicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. Szybko zorientowali się jednak, że w maszcie jest imitator. - W kolejnych dniach prędkość była już przekraczana - dodaje Wójtowicz.
Wtedy policja umieściła w maszcie prawdziwy fotoradar. - Tylko w ciągu 19 godzin zarejestrował ponad 1,7 tys. wykroczeń - informuje Wójtowicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?