Za sprawą Kacpra Borowskiego lubelski zespół rozpoczął spotkanie od prowadzenia 5:1. Szybko jednak trener David Dedka musiał wykorzystać pierwszą przerwę, ponieważ jego zawodnicy przez kolejne cztery minuty nie potrafili zdobyć punktów. Gospodarze z kolei szybko kończyli swoje ataki i po 6 minutach gry byli już lepsi o 12 oczek (17:5).
Kilkadziesiąt sekund wcześniej na boisku pojawił się Adam Kemp. Amerykanin dołączył do kolegów dopiero dwa dni przed meczem i mecz w Stargardzie rozpoczął na ławce. Swoje punkty zdobył po zbiórce w ataku. Jego występ zakończył na początku trzeciej kwarty, gdy po zablokowaniu rzutu Wayne’a Blacksheara. Niestety, rosły zawodnik upadając uszkodził staw skokowy i więcej na parkiecie już się nie pojawił.
Po raz drugi na prowadzenie lublinianie wyszli w połowie drugiej kwarty. Przy stanie 27:20 dla Spójni, osiem punktów z rzędów zdobył Sherron Dorsey-Walker. Sytuacja momentalnie się jednak odwróciła i gospodarze znowu odskoczyli po serii 10 punktów.
Pszczółka Start jeszcze dwukrotnie doganiał przeciwnika i doprowadzał do remisu. W trzeciej kwarcie do wyrównania doprowadził Mateusz Dziemba (47:47), a w czwartej Armani Moore (61:61). Amerykanin najpierw oddał trudny rzut, po chwili przechwycił piłkę w obronie i po faulu wykorzystał oba rzuty wolne.
Znowu jednak gospodarze natychmiast odzyskali niewielką przewagę, chociaż tym razem wydawało się, że będzie zdecydowanie trudniej. W 36. minucie po piątym faulu z boiska wyleciał bowiem ich najlepszy strzelec Ricky Tarrant.
Armani Moore zakończył spotkanie z 19 punktami (70 proc. skuteczność z gry) i sześcioma zbiórkami. Amerykanin zademonstrował grę ze sparingów, gdy wykorzystywał swoje warunki fizyczne i często przepychał się pod kosz. Ale podobnie, jak reszta drużyny, trafił tylko połowę rzutów wolnych.
W końcówce spotkania to właśnie skuteczność z osobistych mogła przeważyć na korzyść „czerwono-czarnych”. Przy stanie 68:65 Roman Szymański zablokował rzut przeciwnika, a wychodzący do ataku Dorsey-Walker został sfaulowany na sześć sekund przed końcową syreną. Amerykanin nie trafił pierwszego rzutu, a przy drugim celowo spudłował licząc, że piłkę zbierze Szymański i Start będzie miał szansę na akcję za trzy, która doprowadziłaby do dogrywki. To się jednak nie udało.
W całym meczu lubelska drużyna trafiła tylko trzy rzuty zza linii 6,75 m (na 21 prób) oraz miała 50-procentową skuteczność z linii rzutów wolnych. Celownika nie potrafił wyregulować Martins Laksa. Łotysz trafił tylko jeden z sześciu rzutów za trzy. W prowadzeniu gry zespołu nie odnajduje się jeszcze należycie Lester Medford.
Natomiast słowa pochwały za mecz w Stargardzie należą się Kacprowi Borowskiemu, który już po pierwszej kwarcie miał na koncie 9 punktów. Spotkanie zakończył z double-double, czyli dwucyfrową zdobyczą punktową (14) oraz liczbą zbiórek (11).
PGE Spójnia Stargard – Pszczółka Start Lublin 70:65 (21:18, 21:14, 13:17, 15:16)
Spójnia: Tarrant 19, Młynarski 14, Śnieg 13, Blackshear 10, Matczak 8, Steele 6, Walczak, Kostrzewski. Trener: Jacek Winnicki
Start: Moore 19, Borowski 14, Dorsey-Walker 12, Laksa 7, Pelczar 3, Jeszke 2, Dziemba 2, Medford 2, Szymański 2, Kemp 2. Trener: David Dedek
Sędziowali: Dariusz Zapolski, Marcin Koralewski, Tomasz Szczurewski
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?