Najbardziej znanym przykładem takiej współpracy na Lubelszczyźnie jest przypadek por. Jerzego Wiśniewskiego z WUBP w Lublinie. W latach 1945–1946 przekazał on członkom zrzeszenia Wolność i Niezawisłość kilkadziesiąt cennych informacji.
Jednak w tekście będzie mowa o innym funkcjonariuszu. Nazywał się on Stanisław Maiński i pracował w Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego (PUBP) w Lublinie. O Maińskim niewiele wiemy. Urodził się 4 maja 1913 r. w Biskupicach. W okresie okupacji był członkiem Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ). Prawdopodobnie przechowywał Żydów, którym udało się przeżyć niemiecką okupację. Według niepotwierdzonych informacji właśnie dzięki jednemu z nich (dokładnie Żydówce, która uciekła z obozu w Trawnikach) udało mu się dostać pracę w UB. Po wejściu Sowietów na Lubelszczyznę został „oddelegowany” przez NSZ do pracy w powstających Urzędach Bezpieczeństwa Publicznego. Nie wiemy, czy cały czas utrzymywał kontakt z organizacją, czy też był tzw. uśpionym agentem.
Maiński trafił do PUBP w Lublinie, gdzie szybko objął stanowisko komendanta gmachu. Miał w ten sposób dostęp zarówno do aresztu i więźniów, jak i składnicy broni. Te możliwości sprawiły, że udało mu się wyrwać z opresji (a może nawet śmierci) kilku aresztowanych oficerów AK. Wiemy, że 24 czerwca 1945 r. funkcjonariusze WUBP w Lublinie aresztowali kilka osób z lubelskiej Rejonowej Komisji Uzupełnień. Jak wynika z dokumentacji, oskarżono ich o bliską współpracę ze środowiskami akowskimi, z których sami się wywodzili. Zostali oni umieszczeni w areszcie lubelskiego PUBP. Według dokumentów mieli oni „w przyszłości przejść gruntowne śledztwo”. Nie wiemy, czy zdążyli być przesłuchani, prawdopodobnie tak. Z nielicznych zachowanych materiałów można wywnioskować, że podczas przesłuchań byli bici i torturowani. Byli przygotowywani nie tylko do procesu, ale przede wszystkim do wydania innych współpracowników i byłych żołnierzy AK. W ciągu dwóch dni kontakt z nimi nawiązał ówczesny komendant gmachu w lubelskim PUBP – Stanisław Maiński. W nocy z 26 na 27 czerwca 1945 r. Maiński, obezwładniając wartowników, pomógł w ucieczce owym więźniom. Z dokumentów wynika, że z aresztu PUBP uciekli: „kpt. Kampf – dowódca RKU w powiecie lubelskim, Jan Winiarczyk, Bolesław Gruda zatrzymany za przynależność do BCh oraz ukrywanie broni oraz nieznany z imienia Pałka”. Z aresztantami
uciekł sam Maiński, zabierając z kasy Urzędu 6000 zł w gotówce, depozyty uciekinierów (m.in. zegarki), pistolet typu T.T. oraz pepeszę wartownika.
W następnych miesiącach trwały pilne poszukiwania lubelskiego dezertera oraz uciekinierów. Pierwszy został zatrzymany Bolesław Gruda. Po kilkukrotnych przesłuchaniach okazało się, że w ciągu tego okresu współpracował z członkami PSL. Gruda nie wiedział jednak, gdzie znajduje się Maiński oraz pozostali uciekinierzy. Pomimo tego działania operacyjne prowadzone w powiatach lubelskim oraz chełmskim doprowadziły do schwytania Maińskiego. Grupa operacyjna lubelskiego PUBP aresztowała go 16 maja 1946 r. Wraz z nim zatrzymano członka oddziału „Boruty” Ryszarda Genca ps. „Fred”.
Podczas przesłuchania Maiński zeznał, że po ucieczce z aresztu ukrywał się przez kilka tygodni. Dopiero 21 września 1945 r. zgłosił się do oddziału NSZ Eugeniusza Walewskiego ps. „Zemsta”. Został jego członkiem, uczestniczył w kilkunastu akcjach tego oddziału, m.in. w napadzie ekspropriacyjnym w Kolonii Stróże gm. Jaszczów oraz napadzie na posterunek MO w Biskupicach. W oddziale przyjął pseudonim „Maryś”. Z czasem został zastępcą dowódcy oddziału. Maiński od początku przesłuchań był torturowany. Trzeba jednak zaznaczyć, że – jak wspominają funkcjonariusze UB – przez cały czas Maiński był „uparty w śledztwie i przyznaje się tylko do tego, co jest mu udowodnione”. Mimo sporej wiedzy, nie „wsypał” nikogo ze współpracowników oddziału, nie opisał też losów osób, którym być może uratował w ten sposób życie, wypuszczając je z aresztu UB.
Po 2 tygodniach przesłuchań wszystkich aresztowanych w tej sprawie (wraz z Maińskim) odesłano 1 czerwca 1946 r. do Wydziału Śledczego WUBP w Lublinie. Po kolejnych przesłuchaniach dołączono go do sprawy grupowej członków oddziału „Boruty”. W styczniu 1947 r. postawiono Maińskiemu łącznie 11 zarzutów (dezercja, pomoc w ucieczce więźniów, „przywłaszczenie sobie mienia”, napady rabunkowe, „usiłowanie przemocą [zmienić] ustanowione organa władzy zwierzchniej Narodu będąc czynnym członkiem nielegalnej organizacji NSZ”, nielegalne posiadanie broni).
Uzupełnieniem tej sprawy było zatrzymanie żony Maińskiego – Władysławy. Dokonano tego 30 czerwca 1946 r. Przy kobiecie znaleziono wówczas „4 złote zegarki” zabrane przez jej męża z lubelskiego PUBP.
Wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Lublinie Stanisław Maiński został skazany łącznie na 12 lat więzienia. W rzeczywistości, za sprawą amnestii, odsiedział „jedynie” 9 – wyszedł z więzienia w maju 1955 r. W latach 90. XX w. doczekał się rehabilitacji. Do procesu żony Maińskiego nie doszło, a sama sprawa została umorzona.
Po wyjściu z więzienia Stanisław Maiński zamieszkał w Lublinie. Na początku lat 90. należał do Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych. Maiński zmarł w listopadzie 1993 r. Został pochowany na cmentarzu przy ul. Lipowej w Lublinie.
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.5/images/video_restrictions/0.webp)
Koniec sprawy Assange'a. Ugoda z USA zapewnia mu wolność
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?