Część kamienicy przy ul. Lubartowskiej się zawaliła. Znamy wyrok w głośnej sprawie

– Był huk, taki że myślałam, że jakiś samochód wybuchł. Grzmotnęło, obsunęło się i po sprawie. Wcześniej nic nie wskazywało, że coś takiego może się wydarzyć – mówiły „Kurierowi” zaraz po katastrofie osoby mieszkające w feralnej kamienicy.

Strop kamienicy przy ul. Lubartowskiej w Lublinie zawalił się 24 maja 2017 r. Zostało wówczas ewakuowanych ok. 20 osób, a jedną uwięziły gruzy po tym, jak runęła z trzeciego piętra. Obrażenia, których doznał mężczyzna, nie zagrażały jednak jego życiu.
Po zdarzeniu z uwagi na zły stan budynek rozebrano, a prokuratura wszczęła śledztwo. Zakończyło się tym, że w grudniu 2021 r. oskarżono Michała K. i Andrzeja B. o nieumyślne sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa zawalenia się kamienicy, którego to czynu mieli dokonać wspólnie i w porozumieniu. Mężczyźni nie przyznali się. Groziło im do 5 lat więzienia. Proces ruszył w 2022 r.

Co usłyszała sala sądowa

Ponad siedem lat temu Michał K. zlecił firmie Andrzeja B. remont lokalu użytkowego na parterze kamienicy przy ul. Lubartowskiej – to początek historii, której w trakcie procesu przysłuchiwał się Sąd Rejonowy Lublin-Zachód. Do wykonywanych prac używano narzędzi udarowych – właśnie wtedy doszło do zniszczenia wewnętrznej, podłużnej ściany nośnej, która straciła wówczas stateczność i spowodowała zawalenie się kamienicy w części przyległej do ul. Nowy Plac Targowy.

– Podstawowym uchybieniem leżącym po stronie oskarżonych był fakt niezweryfikowania należytego stanu technicznego lokalu – powiedział sędzia Mariusz Włodek, uzasadniając środowy wyrok. Jak dodał, kamienica była zabytkowa, miała 117 lat i była w złym stanie technicznym. Natomiast oskarżeni nie zgłosili prac odpowiedniemu organowi administracji architektoniczno-budowlanej, nie zweryfikowali stanu technicznego lokalu, a ekipa wykonująca roboty nie miała doświadczenia przy remoncie budynków objętych ochroną konserwatorską.

Na prace remontowe, które były jedną z przyczyn katastrofy, wskazywała także większość biegłych.

– Niewątpliwie istotnym czynnikiem, który doprowadził do tego zdarzenia był zły stan techniczny budynku, ale nie była to wyłączna i jedyna przyczyna. Żadna z opinii biegłych nie potwierdziła, iż zaniechanie prac remontowych spowodowałoby, iż budynek uległby zawaleniu – dodał sędzia.

Zwrócił także uwagę na koincydencję czasową pomiędzy rozpoczęciem remontu, pojawieniem się rys w budynku i jego zawaleniem. Zauważył, że zniszczeniu uległ tylko w tym fragmencie, gdzie wykonywane były prace. Natomiast skrzydła kamienicy pozostały niemal nienaruszone.

Co usłyszeli oskarżeni

Sąd uznał 44-letniego Michała K. i 45-letniego Andrzeja B. za winnych nieumyślnego sprowadzenia zdarzenia zagrażającego mieniu w wielkich rozmiarach, w postaci zawalenia się kamienicy. Zdaniem sądu, oskarżeni działali wspólnie i w porozumieniu.

Michał K. został skazany na 30 tys. zł grzywny i 60 tys. zł nawiązki na rzecz pokrzywdzonych w wyniku zawalenia się kamienicy. Andrzej B. natomiast usłyszał wyrok 6 tys. zł grzywny i 30 tys. zł nawiązki. Oskarżeni mają także zapłacić po 25 tys. zł za koszty postępowania, które w sumie wyniosły ok. 80 tys. zł. W sumie do zapłaty mają 126 tys. zł.

Środowy wyrok sądu rejonowego jest nieprawomocny. Obrona zapowiedziała apelację.