Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Stracony gol boli strasznie" - komentarze po meczu Wisły Puławy z KKS 1925 Kalisz

Krzysztof Nowacki
Krzysztof Nowacki
Wisła Puławy zremisowała na swoim stadionie z KKS 1925 Kalisz 1:1
Wisła Puławy zremisowała na swoim stadionie z KKS 1925 Kalisz 1:1 Michał Janek
Drugoligowa Wisła Puławy zremisowała na swoim stadionie z wiceliderem tabeli KKS 1925 Kalisz, tracąc gola w szóstej minucie doliczonego czasu gry. - Boli strasznie. Czujemy złość, ale nie zwieszamy głów – twierdzi trener, Mikołaj Raczyński.

- Potrzebujemy punktów, jak powietrza, a straciliśmy gola w ostatnich sekundach. Straciliśmy dwa punkty. Natomiast jestem zbudowany tym, że potrafiliśmy nieźle zagrać. Może nie był to topowy mecz, ale naszym planem było przede wszystkim zdobycie trzech punktów – twierdzi szkoleniowiec Wisły. - Pokazaliśmy, że w następnych 13 spotkaniach będziemy groźni dla wszystkich. Będziemy urywać punkty i wierzę, że zaczniemy serię zwycięstw – dodaje Mikołaj Raczyński.

Spotkanie z wiceliderem drugiej tabeli bardzo dobrze rozpoczęło się dla puławian. W 7. minucie w polu karnym faulowany był Łukasz Wiech i arbiter podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Mateusz Klichowicz, ale z jego strzałem bramkarz KKS nie miał problemów i pewnie wyłapał futbolówkę.

Sześć minut później Wisła cieszyła się już w prowadzenia. Jan Flak dośrodkował do Piotra Giela, który przyjął piłkę stojąc tyłem do bramki. Pozyskany zimą doświadczony napastnik zdołał się odwrócić mimo asysty obrońcy i strzelił obok interweniującego Macieja Krakowiaka.

W 26. minucie gospodarze mieli szansę na drugie trafienie. Giel zagrał do Macieja Bortniczuka, który na małej przestrzeni zgubił obrońce, przełożył sobie piłkę na prawą nogę i w doskonałej sytuacji przegrał pojedynek z golkiperem KKS.

- Mecz pokazał, że dobrze jest mieć liderów – ocenia opiekun gości. - Takim liderem był Maciej Krakowiak, który pozwolił nam pozostać w meczu. Wyciągnął rzut karny i wyjął bardzo dobrą sytuację. A już do przerwy mecz mógł być „zamknięty” i byśmy się nie podnieśli. Pierwsza połowa była słaba w naszym wykonaniu. Wisła znalazła sposób na nas i byli dobrze przygotowani. My natomiast byliśmy pasywni, statyczni i przez to kreowaliśmy mało sytuacji – uważa Paweł Ozga.

Puławianie grali na dużej intensywności, co kosztowało ich wiele sił. Pod koniec pierwszej połowy zostali zepchnięci do defensywy, a rywale mieli kilka szans na wyrównującego gola. Raz piłka nawet wpadła do bramki strzeżonej przez Pawła Łakotę, ale sędzia asystent wskazał, że Hubert Sobol był na pozycji spalonej.

- Na powtórkach widzieliśmy, że sędzia nie uznał prawidłowo zdobytego gola, ponieważ nie było spalonego – mówi trener KKS. - W drugiej połowie po dokonanych zmianach mecz się wyrównał. Zaczęliśmy wygrywać coraz więcej piłek w środku pola, a za tym przyszły kolejne sytuacje. Może nie były stuprocentowe, ale Nestor Gordillo, przy jego jakości, powinien strzelić – dodaje.

Gospodarze mogą mówić o szczęściu w 69. minucie, gdy w polu karnym piłkę ręką zagrał Karol Noiszewski, ale sędzia nie zareagował. Natomiast w ostatniej minucie doliczonego czasu gry szczęście uśmiechnęło się do gości. Po dośrodkowaniu na piąty metr strzał głową oddał Oskar Kalenik. Jego próbę bramkarz Wisły obronił, ale przy dobitce Filipa Szewczyka był już bezradny.

- Długo pracowaliśmy, żeby strzelić bramkę. Zdobyliśmy ją w dość szczęśliwych okolicznościach, ale zdobyliśmy. Natomiast doskonale wiemy, że musimy od siebie wymagać dużo więcej – twierdzi Paweł Ozga.

Szkoleniowiec Wisły żałuje niewykorzystanych sytuacji w pierwszej połowie. - Mieliśmy mecz pod kontrolą i szkoda, że go nie „zamknęliśmy”. Mieliśmy rzut karny, setkę Borniczuka, a w kilku kontratakach powinniśmy się lepiej zachować. Byliśmy blisko pola karnego i brakowało decyzji o strzale lub o odpowiednim podaniu. Do przerwy mogliśmy strzelić dwie, trzy bramki i mielibyśmy spokój – podkreśla Mikołaj Raczyński.

To drugi remis puławian w drugim tegorocznym meczu. - W Olsztynie w końcówce też mogliśmy wepchnąć piłkę do siatki i zamiast sześciu punktów mamy dzisiaj dwa. Ale nie zwieszamy głów. Zaczynamy misję Hutnik i zrobimy wszystko, żeby przywieźć trzy punkty do domu – twierdzi szkoleniowiec.

Piłkarze Wisły plasują się w tabeli 2. ligi na 15. miejscu, zagrożonym spadkiem. Do bezpiecznej pozycji tracą jeden punkt. W sobotę, 9 marca, puławianie zagrają na wyjeździe z Hutnikiem Kraków.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski