Sygnał o uwięzionych ptakach pochodził od jednego z przechodniów, który usłyszał głos kaczuszek wydobywający się z wnętrza studzienki. Funkcjonariusze Straży Miejskiej najpierw odnaleźli właściciele samochodu, który parkował w tym miejscu w taki sposób, że dostęp do kaczek był utrudniony. Po przestawieniu auta można było zacząć akcję ratunkową.
- Kaczuszki cały czas były na wysokości wlotu studzienki burzowej. Wzywały matkę, która im odpowiadała. Nie dała nam się złapać, ale też nie uciekła, mimo obecności ludzi. Gdy zaczęliśmy wydobywać kaczuszki ze studzienki za pomocą siatki, obserwowała wszystko z drugiej strony ulicy - opowiada Robert Gogola, rzecznik lubelskich strażników. - Można było odnieść wrażenie, że liczy małe. Gdy wydobyliśmy piątkę, czekała na ostatnie, które jeszcze było na dole - dodaje Gogola.
Uwolnione kaczuszki zostały zapakowane do tekturowego pudełka, po to, aby łatwo można je było przenieść w bezpieczne miejsce, z dala od ulicy. Mama-kaczka nie spuszczała pakunku z oczu, cały czas szła obok funkcjonariusza niosącego pudło. - Zostawiliśmy kaczą rodzinę w pobliżu Muzeum Wsi Lubelskiej - informuje rzecznik Straży Miejskiej w Lublinie.
Podobną akcję ratunku dla małych kaczek strażnicy miejscy przeprowadzili w ubiegłym roku, po sygnale o ptasiej rodzinie próbującej przejść ruchliwą ulicę Mełgiewską. - Wtedy kaczuszki były przez nas przewożone. Jechaliśmy wolno, bo ich matka leciała za samochodem - opisuje Gogola.
Zobacz także: Obława na łosie na ulicach Lublina
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
