Kiedy w środowe popołudnie przechodzę przez targ przy ul. Wileńskiej spotykam osoby, które już zaczęły świętowanie Tłustego Czwartku.
- A co to jest? - pytam panią, która właśnie wychodzi z cukierni. - Wracałam z pracy i przechodziłam obok. Nie mogłam sobie odmówić - przyznaje pani Joanna z LSM.
I przyznać trzeba, że każdy dałby jej rozgrzeszenie, bo słodki zapach rozchodzący się wokół zakładu skusiłby nawet świętego.
W środku panuje inny nastrój. Kilka osób szybko i z precyzją wyrabia ciasto, nakłada marmoladę, zawija pączki i układa na tacach.
Następnie przenosi jasnożółte kulki do fermentowni, gdzie drożdżowe ciasto rośnie. Kolejne osoby smażą je w roztopionym smalcu równo z każdej strony.
Później jeszcze polewa z lukru i ciepłe pączki mogą trafić do klientów. Część zamawia większe partie kilka dni wcześniej.
Niektórzy wybierają z różą, inni ze śliwką. Kierowniczka cukierni Danuta Kwiecień najbardziej lubi „gołe” pączki, czyli bez lukru, ani cukru pudru.
- W Tłusty Czwartek trzeba zjeść przynajmniej jednego. To przynosi szczęście na cały rok - przyznaje.
Co jest najważniejsze w pączku? Zdaniem kierowniczki Skierki najważniejsze jest ciasto. Odpowiedni dobór mąki, drożdży, jajek, soli, cukru i innych składników potrafi zamienić kawałek ciasta w małą ucztę. Swojego przepisu nie zdradza. - To słodka tajemnica cukiernika - zastrzega Danuta Kwiecień.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?