Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Tomasz Wójtowicz swoją wielkość udowadniał do końca”

Kamil Wojdat
Kamil Wojdat
Jedno z ostatnich zdjęć Tomasza Wójtowicza, które zostało wykonane podczas nadania hali Globus jego imienia
Jedno z ostatnich zdjęć Tomasza Wójtowicza, które zostało wykonane podczas nadania hali Globus jego imienia fot. Wojciech Szubartowski
Drugiego takiego sportowca, jak zmarły w poniedziałkowy wieczór Tomasz Wójtowicz, w dziejach Lubelszczyzny nie było.

Gwiazda światowego formatu, w pewnym momencie najlepszy atakujący globu. Pamięć o nim nie minie.

- To bez wątpienia najwybitniejszy sportowiec ziemi lubelskiej. Jako młody 21-letni chłopak zdobywa złoto mistrzostw świata. Dwa lata później zostaje mistrzem olimpijskim. Jest najmłodszym członkiem kadry narodowej. Był wyjątkowo lubiany, czego dowodem jest obecność wielu gwiazd podczas turnieju, którego jest patronem, a który w ubiegłym miesiącu odbył się w Lublinie - mówi historyk, Paweł Markiewicz.

17 września 2022 roku był ważna datą w życiu Tomasza Wójtowicza. Właśnie wtedy hala Globus została nazwana jego imieniem, a siatkarze z czterech państw (w tym zawodnicy LUK Lublin) rozpoczęli zmagania w turnieju także jego imienia. Sam Tomasz Wójtowicz, mimo że już od trzech lat zmagał się z nowotworem trzustki, przybył i szczęśliwy na miejscu mówił:

- Jestem zaszczycony, że mogę być patronem hali Globus, w której rozgrywane są przecież mecze nie tylko siatkówki, ale różnych dyscyplin. Mam nadzieję, że wyniki, jakie uzyskują tu nasze drużyny, będą jeszcze lepsze niż dotychczas. Chciałem podziękować panu prezydentowi i wszystkim radnym za zaakceptowanie tego pomysłu.

(Pamiątkowy obraz podarował Tomaszowi Wójtowiczowi kolega z mistrzowskiej drużyny, Ryszard Bosek)

Sportowa legenda Lubelszczyzny uhonorowana. Hala Globus nazw...

Mało kogo takie wyróżnienie spotyka jeszcze za życia, co tylko potwierdza, jak ogromnie szanowanym człowiekiem Tomasz Wójtowicz był.

- Pan Tomek był dumny i szczęśliwy, że zrodził się pomysł powstania fundacji oraz turnieju jego imienia. To chyba pierwszy sportowiec, który doczekał się tego już za życia. Choć może tego nie powiedział, bo był bardzo skromnym człowiekiem, to swoim nazwiskiem chciał ściągnąć do Lublina wielką siatkówkę - wyjaśnia Paweł Markiewicz, będący także przewodniczącym rady Fundacji im. Tomasza Wójtowicza.

Jest pewnym, że jednemu z najwybitniejszych polskich siatkarzy to się udało. Zresztą jak wiele innych rzeczy, które w swoim życiu osiągnął. W 2002 roku jako pierwszy polski zawodnik w historii dołączył do Volleyball Hall of Fame w Holyoke w amerykańskim stanie Massachusetts, czyli panteonu gwiazd światowej siatkówki.

Swoją przygodę na siatkarskich parkietach rozpoczął natomiast w Lublinie.

- Pamiętam go jeszcze z czasów szkolnych, juniorskich. W soboty graliśmy w siatkę przy obecnym Domu Żołnierza Polskiego imienia Marszałka Józefa Piłsudskiego. Pewnego razu przyszedł Tomek, opromieniony medalem mistrzostw Europy juniorów, bo już wtedy był młodzieżowym reprezentantem Polski. Co prawda hala była mała, ale wysoka. Mimo to, po jego ataku, piłka potrafiła zaliczyć sufit. Ja nie byłem oczywiście zawodnikiem jego formatu - wspomina prezes Wojewódzkiego Związku Piłki Siatkowej w Lublinie, Krzysztof Iwańczuk. - Później miałem okazję bywać na jego meczach, gdy grał w Avii. Tomek był dla kibiców prawdziwym magnesem - podkreśla.

Tu występował w latach 1972-1978, czyli w okresie, kiedy sięgnął po złota mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich. Był u szczytu kariery. Poprowadził wtedy świdniczan do brązowego medalu mistrzostw Polski.

- Jesteśmy mu za to ogromnie wdzięczni. Jest nam niezmiernie smutno, że już go z nami nie ma. Tym bardziej, że w tym roku obchodzimy jubileusz 70-lecia powstania klubu. Dzielnie walcząc, swoją wielkość udowadniał do końca - komentuje prezes Avii Świdnik, Adam Żurek.

U boku Tomasza Wójtowicza występował wtedy Kazimierz Patrzała.

- Dobry kolega, dobry zawodnik, który jest bardzo szanowany w Świdniku. Jeszcze do soboty mieliśmy kontakt - zaznacza brązowy medalista z 1976 roku.

Sześć ostatnich lat kariery Tomasz Wójtowicz spędził we Włoszech. W 1985 roku w barwach klubu Santal Parma sięgnął po Puchar Europy Mistrzów Krajowych. W tamtym okresie uważany był za najlepszego atakującego świata.

- Był nietuzinkowym zawodnikiem. Nie tylko atakował czy blokował, ale też świetnie przyjmował zagrywkę - opisuje prezes Krzysztof Iwańczuk. - Rozmawiałem wczoraj z Edwardem Skorkiem, czyli kolegą Tomasza Wójtowicza ze złotej drużyny Wagnera. Mówił, że we włoskiej prasie pojawiły się informacje o jego śmierci. Na Półwyspie Apenińskim nadal jest pamiętany - kończy.

Kochał Włochy, ale wrócił do Polski i zamieszkał w podlubelskim Stasinie. W 2021 został honorowym obywatelem Świdnika i Lublina. Za wybitne osiągnięcia sportowe został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski