Świdniczanie po nerwowej końcówce pokonali w Tarnowie Unię 3:2. Tyle tylko, że prowadząca w tabeli Wieczysta w derbach Krakowa wygrała u siebie z Garbarnią 4:0 i Avia nadal traci do ekipy z Małopolski sześć punktów.
Potyczka w Tarnowie to początkowo dominacja przyjezdnych. W 7. minucie Szymon Rak zgrał piłkę do Arkadiusza Maja, który dopełnił formalności. W 23. min. nastąpiła zmiana asystentów. Maj wypatrzył Raka, a ten ostatni podwyższył prowadzenie.
Później goście kontrolowali mecz, a po przerwie zadali kolejny cios. Tomasz Zając miał trochę szczęścia, bo piłka do siatki wpadła po rykoszecie, ale koniec końców ekipa z Lubelszczyzny prowadziła 3:0.
Wydawało się, że nic złego już się nie wydarzy, ale „jaskółki” grały do końca. Najpierw w 85. min. gola zdobył Kacper Rojkowicz. Za chwilę Tadeusz Grabowski, golkiper Avii obronił rzut karny. Jednak to nie był koniec emocji, ponieważ w 89. min. kontaktowe trafienie zaliczył Rojkowicz.
Końcówka meczu była nerwowa, ale ostatecznie trzy punkty powędrowały do Świdnika, chociaż Avia najadła się dużego stracha.
– Na pewno ten mecz dostarczył dużo emocji, ale taka jest piłka: piękna i nieobliczalna. Do 85. minuty i pierwszej straconej bramki, mieliśmy spotkanie pod kontrolą. Niestety od tego momentu pojawiła się nerwowość, a przeciwnik zdobył drugiego gola... Zostało pięć minut grozy, które jednak przetrwaliśmy – podsumowuje trener Avii Łukasz Mierzejewski. – Z samej gry jestem zadowolony, tylko jako drużyna z doświadczonym zawodnikami w składzie powinniśmy szanować prowadzenie i unikać takiej nerwowości – dodaje szkoleniowiec.
Unia Tarnów – Avia Świdnik 2:3 (0:2)
Bramki: Rojkowicz 85, 89 – Maj 7, Rak 23, Zając 68
Avia: Grabowski – Zagórski, Dobrzyński, Machała, Kalinowski, Galara, Uliczny, Zając (69 Stryjewski), Szczygieł, Rak (84 Lenard), Maj (35 Popiołek). Trener: Łukasz Mierzejewski
Chełmianka Chełm zrehabilitowała się porażkę na inaugurację rundy rewanżowej z Unią Tarnów w Lubartowie 1:2. Podopieczni Grzegorza Bonina pokonali w gościach uwikłaną w walkę o utrzymanie Wisłokę Dębica 3:0. Kolejne trafienie zaliczył Bartłomiej Korbecki, który ma już 16 goli i jest liderem klasyfikacji strzelców.
W Dębicy grę prowadziła Wisłoką, ale gole strzelali tylko zabójczy w ofensywie goście. – Co z tego, że w drugiej połowie jesteśmy więcej przy piłce, jak przeciwnik długimi podaniami potrafi nas kilka razy zaskoczyć i zasłużenie wygrywa – komentuje Bartosz Zołotar, trener Wisłoki.
Miejscowi wypracowali sobie kilka stałych fragmentów gry, ale nie byli w stanie poważniej zagrozić biało-zielonym. A po rzucie rożnym w 35. minucie ci objęli prowadzenie. Bramkarza rywali po uderzeniu Jakuba Karbownika zmylił rykoszet, ponieważ futbolówka odbiła się od jednego z graczy.
Wisłoka mogła wyrównać za sprawą Jarosława Czernysza, ale jego uderzenie było niecelne. Natomiast próbę z rzutu wolnego Damiana Łanuchy poza boisko odbił Jakub Grzywaczewski.
Niedługo po przerwie było już 0:2. Sytuację sam na sam z Filipem Kramarzem wykorzystał Karbownik. Później to samo uczynił Korbecki, co wywołało eksplozję radości wśród około 50-osobowej grupy kibiców z Chełma. I spotkanie zakończyło się zasłużonym triumfem Chełmianki.
Wisłoka Dębica – Chełmianka Chełm 0:3 (0:1)
Bramki: Karbownik 35, 55, Korbecki 63
Wisłoka: Kramarz – Geniec, Bednarz, Bogacz (70 Siedlik), Grasza, Iwanicki (83 Szczodry), Łanucha, Siedlecki (70 Żmuda), Kulon (83 Nazarenko), Maik, Czernych (61 Bała). Trener: Bartosz Zołotar
Chełmianka: Grzywaczewski – Nowak, Stępień, Ofiara, Pek (32 Kobiałka), Wiatrak, Bednara (86 Złomańczuk), Boczuliński (72 Perdun), Korbecki, Karbownik (72 Marchuk), Mroczek (86 Knap). Trener: Grzegorz Bonin
Żółte kartki: Geniec, Bednarz, Iwanicki – Wiatrak
Sędziował: Seweryn Kozub (Brzesko)
Derby w Radzyniu Podlaskim pomiędzy Orlętami Spomlek, a Podlasiem Biała Podlaska ożywiły się dopiero w końcówce. Pierwsi prowadzili miejscowi, ale tuż przed końcem meczu po samobójczym trafieniu Mateusza Chyły, przyjezdni uratowali remis.
Pierwsza połowa była nudnym widowiskiem. Poza niecelnym uderzeniem Jarosława Kosieradzkiego i strzale głową Damiana Lepiarza, który wybronił Igor Bartnik, na boisku nie działo się nic wartego odnotowania.
Tak samo było po zmianie stron. Ale końcówka była emocjonująca. W 85. min. na prowadzenie gospodarzom dał uderzeniem z bliska Arkadiusz Korolczuk.
Wydawało się, że trafienie rezerwowego tego dnia zawodnika da miejscowym drugi na wiosnę komplet punktów, który jest im potrzebny, ponieważ rywalizują o ligowy byt. Ale mieli oni pecha, a konkretnie Chyła, kierując piłkę do własnej bramki.
– To nie było dobre spotkanie w naszym wykonaniu. W pierwszej połowie słabo realizowaliśmy plan na mecz, jednak to jest moja wina i odpowiedzialność, najwyraźniej nie przekazaliśmy wystarczająco dobrze wszystkiego w tygodniu – mówi Artur Renkowski, trener Podlasia. – Po przerwie dominowały głównie straty piłek, długie piłki od jednej do drugiej bramki przez co mecz piłkarsko był na niskim poziomie. Były momenty, w których mogliśmy zdobyć bramki, ale nie zrobiliśmy dzisiaj wystarczająco dużo żeby myśleć o wygranej – dodaje szkoleniowiec.
Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski – Podlasie Biała Podlaska 1:1 (0:0)
Bramki: Korolczuk 85 – Chyła 89 samobójcza
Orlęta: Bartnik – Duchnowski, Chyła, Cassio, Kot (75 Korolczuk), Szczypek, Zmorzyński, Pawluczuk, Rycaj (71 Radziński), Mamis (71 Koszel), Szuta (88 Kuźma). Trener: Tomasz Złomańczuk
Podlasie: Misztal – Krawczyk (75 Kapuściński), Avdieiev, Podstolak, Kamiński, Orzechowski, Pigiel, Wyjadłowski, Pacek (59 Salak), Kosieradzki (59 Kobyliński), Lepiarz. Trener: Artur Renkowski
Żółte kartki: Zmorzyński, Bartnik, Chyła – Avdieiev, Kapuściński
Sędziował: Sebastian Godek (Rzeszów)
Świdniczanka była faworytem domowego starcia z zamykającymi tabelę Karpatami Krosno, jednak musiała zadowolić się bezbramkowym remisem. Punkt trzeba jednak szanować, bo końcowe 20. minut gospodarze grali w osłabieniu po drugiej żółtej kartce dla Mateusza Pielacha.
Kibice zgromadzeni na kameralnym stadionie nie obejrzeli wielkiego widowiska. Jednak już w 30. sekundzie „Świdnia” mogła przegrywać. Na szczęście strzał Szymona Stasika nieznacznie chybił celu. W odpowiedzi słupek bramki Karpat ostemplował Hubert Kotowicz. Po przeciwnej stronie boiska również piłką w słupek trafił Frank Djoulou.
Druga odsłona to wyrównane starcie. W końcówce meczu o dziwo dobrą okazję mieli grający w dziesiątkę miejscowi, lecz Michał Zuber nie zdołał umieścić piłki w siatce.
– Mecz zamknięty, z niewielką liczbą sytuacji z obu stron, dużo twardych pojedynków, walki wręcz i już oceniając ten mecz na chłodno, nikt nad tymi emocjami nie do końca panował – mówi Łukasz Gieresz, trener beniaminka ze Świdnika. – Zważywszy na okoliczności tego spotkania i grę w niedowadze w ostatnich 20. minutach, musimy szanować punkt. Ale mimo wszystko muszę przyznać, że zagraliśmy słabe spotkanie, zwłaszcza w fazie ataku, gdzie zdecydowanie mamy większy potencjał, niż ten który pokazaliśmy w meczu z Karpatami – dodaje szkoleniowiec.
Świdniczanka Świdnik – Karpaty Krosno 0:0
Świdniczanka: Socha – Pielach, Zuber, Nawrocki (63 Futa), Paluch (73 Koper) – Kuchta (63 Czułowski), Kotowicz, Morenkov (73 Sypień), Szymala, Bartoszek – Koźlik. Trener Łukasz Gieresz
Karpaty: Perchel – Oberman, Prytykovskyi, Duda – Stasz, Radulj, Nasalski, Akhmedov, Stasik – Sula, Djoulou (71 Maschenko). Trener Kamil Witkowski
Żółte kartki: Pielach, Kotowicz, Morenkov, Szymala – Oberman, Stasz, Akhymedov, Djoulou, Sula, Maschenko
Czerwona kartka: Pielach 70 min., za drugą żółtą kartkę
Sędziował: Marcin Sokołowski (Siedlce)
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?