Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W połowie drogi do półfinału PGE Ekstraligi. Kto zostanie "lucky loserem"?

Krzysztof Nowacki
Krzysztof Nowacki
Mecz Apator Toruń - Motor Lublin
Mecz Apator Toruń - Motor Lublin Agnieszka Bielecka
W pierwszych meczach ćwierćfinału play-off PGE Ekstraligi wygrali faworyzowani goście. Stawia ich to w komfortowej sytuacji przed rewanżami na własnych torach.

Do półfinałów PGE Ekstraligi awansują zwycięzcy trzech par oraz jeden zespół przegrany (tzw. „lucky loser”), który uzyska najlepszy bilans punktów meczowych lub w następnej kolejności biegowych.

Mistrz Polski, Platinum Motor Lublin, wygrał w Toruniu 47:42, chociaż jechał bez Jacka Holdera. Goście wygrali pierwszy wyścig i ani na moment nie oddali prowadzenia. Problemy z odczytaniem toruńskiej nawierzchni miał początkowo Dominik Kubera. - Po każdym biegu robiliśmy dużo zmian, ale ciągle czegoś brakowało. Była więc kolejna zmiana. Później już jednak tylko delikatne korekty - mówił.

- Tor był trudny, wymagający dla motocykli. Nawierzchnia strasznie „gryzła” oponę, przez co bardzo trudno się jechało. Motocykl był narwany i ciężko się nim sterowało - dodał Kubera.

Podobnego zdania był jeden z liderów toruńskiego Apatora, Patryk Dudek. - Rzeczywiście był wymagający dla przełożeń. Poza tym ciężko mi było dobrze wystartować, a start był bardzo ważny - przyznał Dudek.

W ekipie gospodarzy wystartował Paweł Przedpełski, ale zawodnik Apatora przystąpił do meczu z urazem ręki. - Możemy gdybać, co by było, ale i tak szacunek dla Pawła, że jechał z kontuzją. Może przy jego normalnej dyspozycji byłoby inaczej? Lublinianie byli jednak lepsi i tyle - podkreśla Dudek.

Walczyli bez lidera

W drugim ćwierćfinale Włókniarz Częstochowa wygrał w Gorzowie ze Stalą 49:41. Gospodarze dzień przed meczem stracili swojego drugiego, najlepiej punktującego żużlowca. W turnieju Grand Prix na Łotwie połamał się Anders Thomsen.

- Anders jest jednym z najważniejszych ogniw naszego zespołu. Ale już nie raz wychodziliśmy z podobnych opresji i kto miałby sobie w tej sytuacji poradzić, jak nie Stal Gorzów - mówił Szymon Woźniak.

Gorzowianie próbowali przeciwstawiać się ekipie Włókniarza i po siedmiu wyścigach przegrywali tylko 20:22. - Nie było to łatwe spotkanie, ale dawaliśmy z siebie wszystko - mówił Woźniak, który zanotował groźny upadek. - Wielka szkoda mojego upadku, bo myślę, że mógłbym dorzucić więcej punktów. Cieszę się jednak, że jestem cały i zdrowy. Mocno nadziałem się obiema nogami na kierownicę i czułem później duży dyskomfort. Dawno mnie tak nie bolało w trakcie jazdy - dodał.

Woźniak z Martinem Vaculikiem zdobyli 25 z 41 punktów całej drużyny. - Jesteśmy w połowie drogi i nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. W rewanżu będziemy walczyć do ostatniego wyścigu, bo jesteśmy to winni naszym kibicom. Lubimy jeździć w Częstochowie - twierdzi Woźniak.

Chociaż Włókniarz przystąpi do rewanżu na własnym torze z zapasem ośmiu punktów, to Kacper Woryna zdaje sobie sprawę, że losy awansu nie zostały jeszcze przesądzone. - Jestem dalej skupiony. Nie ma miejsca na pomyłki, czy wymówki, bo nam dobrze jeździ się w Gorzowie, a zawodnicy Stali dobrze czują się w Częstochowie. Zapowiada się ciekawy spektakl dla kibiców - przyznał.

Udany powrót

W ostatnim ćwierćfinale Sparta Wrocław wygrała w Lesznie z Unią 48:42. Po czterech wyścigach, to gospodarze prowadzili 13:11. - Tor był naprawdę inny, niż przez te wszystkie lata, które tu jeździłem - mówił Piotr Pawlicki, który w tym roku, po 11 latach spędzonych w Lesznie, przeniósł się do drużyny z Wrocławia. W niedzielę po raz pierwszy wrócił w rodzinne strony. - Mocno przeżywałem ten dzień, ale poszło dobrze. Mamy jednak jeszcze rewanż. Ekipa leszczyńska będzie zmotywowana, żeby przyjechać i utrzeć nam nosa. Jesteśmy więc nadal skoncentrowani, bo sześć punktów to nie jest mało, ale wystarczą dwa biegi, żeby odrobić tę stratę - podkreśla Piotr Pawlicki.

Najlepszym zawodnikiem Unii był kapitan, Janusz Kołodziej. Bez indywidualnego zwycięstwa zawody zakończył Grzegorz Zengota. - Chciałbym widzieć trójki na moim koncie, ale wrocławianie byli silnym zespołem i kompletnym. Dobrze czytali warunki torowe, a ja pogubiłem dużo punktów na dystansie. Sparta przez cały sezon pokazywała siłę i zasłużenie wygrała. Ale my nie składamy broni i będziemy robić wszystko, żeby we Wrocławiu osiągnąć dobry rezultat - twierdzi Zengota.

Przegrać, jak najniżej

Mecze rewanżowe odbędą się w niedzielę, 20 sierpnia. Wszystkie rozpoczną się o godz. 19.15. Jeżeli na żadnym torze nie dojdzie to niespodzianki, to „lucky loserem” zostanie zespół, który przegra dwumecz z najniższym rozmiarze.

Najgorzej wygląda sytuacja Apatora, bo żużlowcy Motoru na swoim torze zdobywają średnio 55 punktów. Gorzowianom też będzie trudno podjąć walkę w Częstochowie bez Thomsena. W tej sytuacji największe szanse na awans do półfinału ma Unia, chociaż w rundzie zasadniczej zespół z Leszcza zdobył we Wrocławiu tylko 38 punktów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski