Dzieci z pierwszych trzech klas podstawówek od 19 października mają dostawać owoce, warzywa i soki. Wszystko musi być świeże i gotowe do spożycia. Np. papryka, ogórki czy marchewka mają być obrane i pokrojone w słupki. Porcja dostarczana uczniom na przerwach nie może składać się z jednego gatunku owoców lub warzyw. Mają dostać różne smaki i witaminy. Odważone porcje owoców i warzyw muszą być umieszczone na tackach i opakowane.
Spośród trzech firm, które zgłosiły się do programu, tylko dwie spełniły wszystkie wymagania formalne. Już wiemy jednak, że jedna z nich nie będzie dostarczać owoców i warzyw szkołom z Lubelszczyzny. - Dostarczamy już mleko do placówek z województwa świętokrzyskiego i do tych samych będziemy dowozić owoce i warzywa - tłumaczy Hubert Wieczorek z firmy "Huber".
Skąd tak małe zainteresowanie programem? - Gdyby to były tylko owoce, nie mielibyśmy żadnego problemu - mówi Zbigniew Chołyk, prezes zrzeszenia producentów "Stryjno Sad". - My jednak najpierw musielibyśmy zakupić warzywa, potem sami przygotować je do dostarczenia do szkół. Wszystko w odpowiednich warunkach sanitarnych. W tej chwili nie jesteśmy na to przygotowani.
Podobne wyjaśnienia słyszeliśmy w innych firmach. Do udziału w programie zniechęciły je przewidywane kłopoty organizacyjne, mały zysk oraz fakt, że na pieniądze za dostawy będą musiały czekać ok. 9 miesięcy. - W tej chwili program jest skonstruowany w ten sposób, że na udział w nim mogą pozwolić sobie głównie firmy dystrybucyjne a nie producenci - podsumowuje Chołyk. - A takie w tej chwili u nas dominują.
Ratunkiem dla naszych szkół mogliby być dostawcy z sąsiednich województw. Ci jednak wcale się do tego nie kwapią.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?