Współczesne lublinianki są przebojowe i z temperamentem (ZDJĘCIA)

Statystyczna lublinianka ma 41 lat i sześć miesięcy. Pracuje. Ma wykształcenie wyższe. Ale może mieć problem ze znalezieniem partnera, bo na 117 kobiet przypada zaledwie 100 mężczyzn. Lublinianki nie boją się męskich zawodów. Taka jest Edyta Kołtunik, kierowca MPK. - Zaczynałam od pracy za biurkiem, ale szybko okazało się, że taka nudna i monotonna praca nie jest dla mnie - śmieje się 27-latka. - Postanowiłam ją rzucić i pójść w ślady mojego taty, kierowcy w MPK.

Koleżanki dziwiły się. Tata twierdził, że zawodowy kierowca to zawód zbyt trudny dla jego córki.

- Ale ja się uparłam i tego nie żałuję - opowiada Edyta Kołtunik. - Za kierownicą autobusu siedzę już od pięciu lat i wiem, że to wymarzona praca dla mnie. Codziennie dzieje się coś nowego. Spotykam miłych ludzi i udowadniam, że kobieta za kierownicą to strzał w dziesiątkę. Zdarza się, że na końcowym przystanku podchodzą do mnie pasażerowie i mówią, że jechało im się ze mną znacznie lepiej niż z kierowcami mężczyznami. To miłe.

Zadowolona ze swojej pracy, określanej często jako typowo męski zawód, jest także Sylwia Kuc, strażniczka miejska. Ona także zaczynała służbę od pracy w terenie. - Teraz jestem zastępcą naczelnika wydziału dzielnicowych i koordynuję pracę dyżurnych Straży Miejskiej. Biorę też udział w działaniach profilaktycznych we wszystkich lubelskich szkołach - opowiada 32-latka. - Wreszcie robię to, co naprawdę sprawia mi satysfakcję. Kobiety są doskonałymi strażniczkami. Muszą tylko mieć temperament i silną osobowość.

Nie wszystkie lublinianki mają jednak pracę. Ponad 7 tys. pań jest bezrobotnych. To przede wszystkim kobiety w wieku 35-44 lat o niewielkim doświadczeniu zawodowym. Większość z nich ma staż pracy mniejszy niż rok. W poszukiwaniu pracy są jednak bardziej aktywne niż mężczyźni i łatwiej zdobywają nowe kwalifikacje.