Wybory 2018. PO i PSL nie zostawiają suchej nitki na deklaracjach PIS

- To jakiś absurd absurdów. Z jednej strony mówi się, że doprowadziliśmy do ruiny Polskę Wschodnią, a z drugiej kontynuuje to, co zaczęliśmy - podkreślał Sławomir Sosnowski, marszałek województwa lubelskiego. W czwartek politycy PSL i PO nie zostawili suchej nitki na deklaracjach składanych w ostatnich kilku dniach przez PiS.

Co tak rozzłościło polityków PO i PSL? Zacznijmy od wtorku. Wtedy PiS przedstawił najważniejsze punkty swojego programu dla Lubelszczyzny. Znalazły się tu m.in. budowa dróg wojewódzkich, dróg ekspresowych.

CZYTAJ TEŻ: Wybory 2018. Lubelski PiS rozpoczyna maraton wyborczy i zalicza wpadki

Oliwy do ognia dolał w środę premier Mateusz Morawiecki podczas otwarcia obwodnicy Puław.

- Za naszych poprzedników na Lubelszczyźnie było najmniej inwestycji - wskazywał premier.

PSL i PO skwitowało to jednym słowem - „kłamstwo”. - Kłamstwo ujrzało światło dzienne i trzeba je sprostować - podkreślał Sosnowski.

Za „prostowanie” wzięli się też m.in. poseł Włodzimierz Karpiński (PO), europoseł Krzysztof Hetman (PSL). - To co mówią politycy PiS, że zostawiliśmy Polskę Wschodnią samej sobie, to obrzydliwe kłamstwa - grzmiał Hetman i wyliczał, że budowy tras S12, S17, S19 zostały ujęte w programach rządowych za czasów koalicji PO i PSL.

Sosnowski pytał natomiast czy rząd pomoże w dokończeniu Centrum Onkologii.

Na sprawę COZL szybko zareagował wojewoda Przemysław Czarnek. - Marszałek Sosnowski wykazał się skrajnym brakiem kompetencji do zarządzania województwem lubelskim i skrajnym brakiem kompetencji do zarządzania COZL - podkreślał wojewoda. Dodał, że zarządowi województwa zajęło aż dwa lata dokonanie inwentaryzacji budowy, a jej koszt wzrósł z 200 mln zł do 370 mln zł. - A teraz marszałek ma czelność żądać od budżetu państwa dodatkowych 60 mln zł na dokończenie prac - grzmiał Czarnek.