- Domagamy się uniewinnienia - mówi syn oskarżonego. Razem z całą rodziną, w tym kilkumiesięczną wnuczką Andrzeja R., przyszedł na kolejny już proces swojego ojca. Nie wierzy, że Andrzej R. mógł zabić swojego kolegę. - Oni znali się od 30 lat. Spotykali się na działce niejeden raz. Nie mieli podstaw do kłótni - twierdzi.
Według Sądu Okręgowego w Lublinie Andrzej R. był pod wpływem alkoholu, wpadł w szał i zabił kolegę. Groziło mu dożywocie, ale oskarżony został skazany na karę 13 lat pozbawienia wolności i został zobowiązany do wpłaty 100 tys. zł nawiązki na rzecz żony zamordowanego. Apelację złożył prokurator, obrońcy i oskarżyciel. Proces w drugiej instancji ruszył w kwietniu. Podczas czwartkowej rozprawy przed Sądem Apelacyjnym w Lublinie przesłuchiwany był biegły z Instytutu Genetyki Sądowej z Bydgoszczy.
Na podstawie jego opinii śledczy uznali, że plamy na spodniach Andrzeja R. znalazły się tam podczas bójki z pokrzywdzonym. Oskarżony przekonuje, że jego koledze tego dnia kapała krew z nosa. Uważa, że plamy mogły postać kiedy przenosił zwłoki.
Rodzina broni oskarżonego
Obrona domaga się dopuszczenia opinii innego biegłego. Zarzuca specjaliście z Bydgoszczy, że do badania śladów krwi na spodniach oskarżonego wykorzystał lupę laboratoryjną zamiast mikroskopu.
- W śledztwach karnych nie można zrobić preparatów mikroskopowych i prowadzić obserwację przy powiększeniu 50 lub 100 krotnym. Przy takim powiększeniu można analizować jedynie pojedyncze włókna, a nie całą prawdę - wyjaśnia biegły.
Na tym nie koniec wątpliwości, jakie ma obrona. Badanie nie wykazało śladów Andrzeja R. na nożu, którym miał zostać zamordowany 70-letni były starosta. Na miejscu zbrodni znaleziono natomiast ręcznik z obcym DNA oraz krwią. Ślady niezidentyfikowanej osoby znaleziono także w łazience.
Przypomnijmy, w czerwcu 2017 r. Andrzej R. przyjechał na działkę w miejscowości Głębokie. Podczas zakrapianej imprezy 54-latek i jego trzej znajomi, wśród nich były starosta świdnicki, świętowali narodziny wnuczki Andrzeja R. W pewnym momencie posesję mieli opuścić dwaj mężczyźni. Libację kontynuowali jedynie Andrzej R. i 70-latek. Rano po przebudzeniu 54-latek znalazł przed domem zmasakrowane zwłoki mężczyzny. Zawiadomił znajomych i policję. O tym, że zmarły to jego kolega, miał dowiedzieć się dopiero na komisariacie. Sekcja wykazała, że ofiara miała rany tłuczone, cięte i złamania żeber. Były starosta został ugodzony nożem, przed śmiercią był duszony i bity tępym narzędziem. Obrażenia doprowadziły do śmierci.
Prokuratura oskarżyła o zabójstwo Andrzeja R. 54-latek nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Oskarżony twierdzi, że niewiele pamięta, bo był pod wpływem alkoholu. Zapamiętał, że tego dnia wyganiał z posesji nieznajomego mężczyznę. Wątpliwości obrony budzi także to, gdyby Andrzej R. rzeczywiście zadawał 70-latkowi tak poważne rany, to oskarżony musiałby zostać pokryty jego krwią. Na spodniach miał jedynie dwie krople.
Kolejna rozprawa odbędzie się pod koniec stycznia. Mają podczas niej zeznawać biegli z zakładu medycyny sądowej.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?