Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabytki Lublina, które nie dostały szansy na drugie życie (FOTO)

Małgorzata Szlachetka
W Lublinie ciągle są cenne budynki sprzed lat, które powoli zamieniają się w ruinę. Gdy pustostany przez lata kłują w oczy, urzędnicy powtarzają, że mają związane ręce. Przyczyn fatalnego stanu zabytkowych obiektów jest wiele: problemy własnościowe, brak pieniędzy właścicieli na remont, a może niedocenianie tego, co mamy.

Symbolem niemocy władz, także konserwatorskich, jest to, co obecnie dzieje się z dawną garbarnią przy ul. Towarowej. Budynek stoi pusty, jego obecny właściciel walczy o jego zburzenie.

Na razie w tej sprawie krążą pisma między biurem miejskiego konserwatora zabytków a ministerstwem kultury. Schemat wygląda następująco: właściciel terenu występuje do miejskiego konserwatora zabytków o zgodę na wyburzenie garbarni, konserwator odmawia. W tej sytuacji właściciel nieruchomości odwołuje się do ministerstwa kultury, bo taką możliwość daje mu prawo. Co robi ministerstwo? Po kilku miesiącach odsyła dokumenty do miejskiego konserwatora, aby ten jeszcze raz zajął stanowisko. I koło się zamyka.

Niszczejący budynek dawnej garbarni jest jednym z reliktów początków przemysłu w Lublinie. - To jedna z najstarszych zachowanych garbarni w mieście. Budynek przetrwał niemal w autentycznej formie. Według opinii Narodowego Instytutu Dziedzictwa, garbarnia jest tak cenna, że zasługuje na ścisłą ochronę, czyli wpis do rejestru zabytków - tak na łamach Kuriera mówił jeszcze w ubiegłym roku Hubert Mącik, miejski konserwator zabytków w Lublinie.

Nieco inaczej na tę sprawę patrzy wojewódzki konserwator zabytków w Lublinie. Halina Landecka nie widzi powodu do wpisania dawnej garbarni do rejestru zabytków, co byłoby najwyższą, a więc najskuteczniejszą formą ochrony, na jaką pozwala polskie prawo.

Gdyby tak się stało, obecny właściciel garbarni nie mógłby jej zburzyć. Wszelkie prace prowadzone w obiekcie, także wewnątrz, musiałby każdorazowo konsultować z konserwatorem zabytków.

- Garbarnia przy Towarowej, jako obiekt interesujący historycznie, może być chroniona także wpisem do gminnej ewidencji zabytków - uważa Halina Landecka, wojewódzki konserwator zabytków.

Przypomnijmy, że garbarnia z ulicy Towarowej została ujęta w gminnej ewidencji zabytków w październiku 2012 roku, wcześniej - od 2010 roku - była chroniona w ramach wojewódzkiej ewidencji zabytków. Na razie jednak wielką niewiadomą jest to, czy taka forma ochrony okaże się w tym przypadku wystarczająca.

Na jakim etapie jest obecnie sprawa garbarni? Miejski konserwator zabytków już trzykrotnie odmówił właścicielowi nieruchomości wydania zgody na jej rozbiórkę. Właściciel właśnie skierował kolejne zażalenie na postanowienie konserwatora do ministerstwa kultury.
Często zabytkowe budynki w Lublinie nie są remontowane także w sytuacji, gdy nie do końca wiadomo, kto jest właścicielem obiektu albo proces dotyczący ustalenia własności toczy się przed sądem. Tak jest w przypadku dawnej słodowni przy ulicy Misjonarskiej. Charakterystyczny budynek z czerwonej cegły jest widoczny z daleka. Obecnie w ruinie, dlatego jest antywizytówką Lublina.

Słodownia przy ul. Misjonarskiej została uruchomiona w 1892 roku przez Vetterów, znaną rodzinę lubelskich przemysłowców i filantropów. Do nich należał także browar przy ulicy Bernardyńskiej. Wiemy, jak ten gmach wyglądał w czasach swojej największej świetności, bo zachowało się jego przedstawienie z okresu działania tego zakładu.

Czy wyjątkowy obiekt kiedykolwiek dostanie szansę na drugie życie? Pomysłów przez ostatnich kilkanaście lat było wiele, ale wszystko kończyło się na etapie deklaracji składanych na łamach prasy.

Urzędnicy miejscy rozkładają ręce.

- Ciągle nie ma jasności co do tego, kto jest właścicielem byłej słodowni przy ul. Misjonarskiej - gmina Lublin, Skarb Państwa czy spadkobiercy byłych właścicieli. Czekamy na sądowe rozstrzygnięcie tej kwestii - poinformowała wczoraj Beata Krzyżanowska, rzeczniczka prezydenta Lublina. Jednocześnie dodała: - Mamy nadzieję, że nieruchomość zostanie przyznana nam, ale dopóki nie jesteśmy jej właścicielami, nie możemy zacząć remontu czy starać się o unijną dotację na odnowienie tego zabytku.

Sprawa jest w sądzie od dwóch lat - w lipcu 2014 r. trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ratusz zapewnia, że nie wycofuje się ze swoich planów generalnego remontu byłej słodowni.

- Widzielibyśmy w tym miejscu centrum nauki dla dzieci, a także muzeum przemysłu lubelskiego - dodaje Beata Krzyżanowska.

Gdyby ten pomysł wszedł w etap realizacji, to potrzeba milionów na generalny remont.

Niestety, zdarza się, że na naszych oczach warty ocalenia obiekt z przeszłości zamienia się w kupę gruzów. Tak stało się z popularną przed wojną pralnią i farbiarnią braci Łabęckich przy ul. Farbiarskiej. W czasach PRL firma została upaństwowiona i działała jako Państwowe Przedsiębiorstwo Usług Pralniczych ,,Tęcza". Do 1994 r. była tam pralnia chemiczna. Potem nieruchomość trafiła w prywatne ręce. Budynek od lat zamienił się w ruinę: złomiarze zabrali z niego wszystko, co się dało. W grudniu 2013 r. nadzór budowlany nakazał rozbiórkę części przedwojennego budynku, bo istniało ryzyko, że ściana od ulicy spadnie na przechodniów idących Farbiarską.

- Stało się to bez wiedzy organów ochrony zabytków - zastrzega Hubert Mącik, miejski konserwator zabytków.

Czy da się inaczej? Jeszcze kilka lat temu najbardziej jaskrawym przykładem niemocy lubelskich władz był stan Teatru Starego. To - po krakowskim Teatrze Starym - drugi z najstarszych budynków teatralnych w Polsce. Został wybudowany w 1822 r. Przez lata gmach był tylko cieniem dawnej świetności: opuszczony, z wypalonymi lożami, bo po drodze doszło do tragicznego w skutkach pożaru.

Wydawało się, że nie ma żadnych szans na ratunek, ale wydarzył się cud. Znalazły się pieniądze na remont i dziś w gmachu przy ul. Jezuickiej znowu odbywają się przedstawienia.
Rozmowa z Jackiem Studzińskim, historykiem sztuki, współautorem przewodników po Lublinie i znawcą historii obiektów przemysłowych - na następnej stronie

Słowo w obronie architektury przemysłowej Lublina

Z Jackiem Studzińskim, historykiem sztuki, współautorem przewodników po Lublinie i znawcą historii obiektów przemysłowych, rozmawia Małgorzata Szlachetka.

W ostatnich kilkunastu latach z różnych powodów zostało rozebranych kilka obiektów przemysłowych w Lublinie. Którego z nich jest Panu najbardziej żal?
Chyba budynku dawnego młyna parowego, który w połowie XIX wieku wybudował przy ulicy Długiej Michał Kośmiński. Jeszcze dziesięć lat temu dałoby się młyn uratować, dziś została z niego tylko kupa gruzu. Mieliśmy tam jakichś pięć, sześć budynków, z których trzy były naprawdę ciekawe architektonicznie i warte ocalenia. Muszę też wspomnieć o zakładach mechaniczno-kotlarskich, które znajdowały się przy ulicy Kotlarskiej. Nazwa ulicy pochodzi właśnie od fabryki uruchomionej około 1920 roku. Teraz w ich miejscu jest sklep.

Czy losów tego budynku nie przypieczętował pożar z 2007 roku?
Być może, ale budynek przez jakiś czas był nieużywany. W kontekście znikającej architektury przemysłowej Lublina mógłbym jeszcze wymienić zespół dawnych magazynów zbożowych Lajzmana z ul. Łęczyńskiej 9. Powstały około 1900 roku, a obecnie jedynym śladem po ich istnieniu jest charakterystyczny budyneczek, w którym pierwotnie była portiernia.

Dlaczego te obiekty znikają w tak zastraszającym tempie?
Powodów jest kilka. Budynki przemysłowe wznoszone w XIX i na początku XX wieku powstawały na terenach, które dziś mają atrakcyjną lokalizację dla inwestorów czy deweloperów. Po drugie, architektura przemysłowa w Lublinie jest dosyć skromna, nie możemy się na przykład równać z Łodzią. Dlatego też, być może, w powszechnym odczuciu, wydaje się nieciekawa i niezasługująca na zachowanie.

Zdarza się też, że to ministerstwo kultury, po kolejnych odwołaniach właścicieli od decyzji konserwatora, zgadza się ostatecznie na rozbiórkę. Dla mnie osobiście bulwersujące jest to, co od lat dzieje się w sprawie słodowni. Wyjątkowy obiekt w centrum miasta niszczeje, co pokazuje bezradność naszych władz.

Zabytkowe obiekty, które czekają na pomoc

Przygotowana przez biuro miejskiego konserwatora zabytków lista wybranych obiektów z terenu Lublina, które z różnych względów popadają w ruinę.

Obiekty gospodarcze w dawnych zespołach dworsko-parkowych:
chlewnia i cielętnik przy ul. Abramowickiej,
dwie chlewnie i spichlerz przy ul. Malwowej,
spichlerz przy ul. Żeglarskiej.

Obiekty przemysłowe:
zespół budynków rzeźni przy ul. Turystycznej,
garbarnia przy ul. Towarowej,
pralnia i farbiarnia braci Łabęckich przy ul. Farbiarskiej,
budynki fabryki cykorii i młyn przy ul. Krętej,
zabudowania fabryki słodu Vetterów przy ul. Misjonarskiej.

Budynki mieszkalne:
ul. Dolna Panny Marii 10, 12 i 18,
ul. Górna 4a, 11, 13,
ul. Lubartowska 24 i 30a,
ul. Miedziana 3,
ul. Niecała 7a (dawna łaźnia),
ul. Szewska 3,
ul. Wesoła 8,
ul. Zamojska 12 i 23.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski