Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zasłużony remis Górnika Łęczna w Zabrzu

DH
Lucyna Nenow/Dziennik Zachodni
Po dwóch porażkach zawodnicy Górnika Łęczna zapunktowali. Przełamanie przyszło w Zabrzu, gdzie łęcznianie zremisowali z zajmującymi ostatnie miejsce w tabeli imiennikami.

Spotkanie na początku było dość senne, ale wyrównane. Żadna z ekip nie stworzyła sobie zbyt wielu dogodnych sytuacji.

Zabrzanie w pierwszej połowie mogli wyjść na prowadzenie m.in. po tym, na co trener Jurij Szatałow uczulał swoich podopiecznych – po stałym fragmencie gry. Sergiusz Prusak, przy odrobinie szczęścia, obronił jednak strzał Adama Dancha z piątki i wynik pozostawał remisowy.

Zielono-czarni z kolei próbowali odpowiedzieć z rzutu wolnego. Tomasz Nowak uderzał nisko tuż zza linii pola karnego, ale Radosław Janukiewicz nieźle wyczuł intencje "Czarnego" i sparował futbolówkę na rzut rożny.

Druga część przyniosła wiele ożywienia po obu stronach. Lepiej wszedł w nią zespół z Łęcznej. Już w kilku pierwszych minutach przyjezdni mogli zainaugurować strzelanie. Grzegorz Bonin po doskonałym podaniu Tomasza Nowaka został jednak minimalnie uprzedzony przez Bartosza Kopacza.

Zielono-czarni starali się prowadzić mecz i przynosiło to rezultaty. Łęcznianie prezentowali się zdecydowanie lepiej, szanowali piłkę i często podchodzili pod pole karnego gospodarzy. Do gola zwykle brakowało dobrego przyjęcia, o co nie było łatwo zważając na zły stan murawy w Zabrzu.

Co rzucało się w oczy, to bardzo słaba organizacja gry drużyny z Zabrza. "Trójkolorowi" nie mieli pomysłu na konstruowanie ataków, popełniali mnóstwo błędów i mieli kłopoty ze zrozumieniem się na boisku. Poza stałymi fragmentami nie potrafili zagrozić bramce Prusaka.

I choć łęcznianie byli drużyną zdecydowanie lepszą, to miejscowi strzelili pierwszego gola. Po podaniu Romana Gergela spod linii końcowej piłkarze Jurija Szatałowa nie upilnowali Szymona Skrzypczaka i ten końcem buta wbił piłkę pod ręką Prusaka.

Po straconym golu łęcznianie nadal nacierali. Kolejne próby zaskoczenia Janukiewicza goście podejmowali głównie z dystansu. Najbliżej trafienia był Nowak, jednak piłka po płaskim uderzeniu nieznacznie minęła bramkę.

Co nie udało się zawodnikom ofensywnym, tego dokonał obrońca. W ostatnich minutach drzemiący w środku zew napastnika obudził w sobie Łukasz Mierzejewski. Prawy defensor dobrze odnalazł się w polu karnym po nieźle wykonanym aucie i mocnym strzałem po krótkim słupku umieścił piłkę w siatce.

Górnik Zabrze 1(0)
Górnik Łęczna 1(0)

Bramki: Skrzypczak 79 – Mierzejewski 90
Górnik Z.: Janukiewicz – Widanow (46 Słodowy), Kopacz, Danch, Kosznik – Grendel (59 Nowak), Kwiek – Gergel, Jež, Madej (89 Kurzawa) – Skrzypczak. Trener: Leszek Ojrzyński
Górnik Ł.: Prusak – Mierzejewski (90 Sasin), Božić, Bielák, Leândro – Tymiński (85 Pitry), Bednarek – Bonin, Nowak, Piesio – Śpiączka (75 Świerczok). Trener: Jurij Szatałow
Żółte kartki: Kosznik, Widanow (Zabrze), Tymiński, Bielak (Łęczna). Widzów: 4325. Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski