Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aktor Osterwy do zwolnienia? Jego żona pisze dramatyczny list do władz województwa

Michał Dybaczewski
Michał Dybaczewski
wikimedia commons
- Jako żona cierpię razem z mężem i myślę, co dalej z naszym życiem. Jako obywatelka, mieszkanka Lublina, nie godzę się na takie zarządzanie instytucją kultury, jakie ma miejsce w jedynym teatrze repertuarowym w Lublinie – pisze do władz województwa żona aktora Teatru Osterwy, który ma zostać zwolniony z pracy. Dlaczego? - Aktor przez ostatnie półtora roku nie grał w żadnym spektaklu, a więc realnie nie świadczy pracy – mówi Redbad Klynstra-Komarnicki, dyrektor Teatru Osterwy.

Autorka listu poprosiła o niepublikowanie danych personalnych jej i jej męża. Dlaczego?

- Ze względu na dobro osób związanych ze sprawą, a szczególnie rodziny – wyjaśnia kobieta. Dlatego zamiast jego personaliów pojawia się słowo „aktor”. On sam początkowo zgodził się z nami rozmawiać, ostatecznie jednak zrezygnował. - Mąż źle znosi tę sytuację i przebywa na zwolnieniu. Sytuacja jest trudna – tłumaczy jego żona.

Aktor ma 59 lat, z Teatrem Osterwy nieprzerwanie związany jest od roku 1990. W ciągu 33 lat wystąpił w kilkudziesięciu spektaklach. M. in. w „Zbrodni i karze” grał Marmieładowa, w „Dziadach” Tomasza Zana, a w „Panu Tadeuszu” Gerwazego.

34. roku pracy może już jednak nie być, bo dyrekcja postanowiła go zwolnić. O tym, dlaczego powiemy za moment. Teraz oddajmy głos żonie, w która „w reakcji” na tę decyzję napisała list do Bartłomieja Bałabana, członka zarządu woj. lubelskiego odpowiedzialnego za kulturę. Polemikę z nim wysłała natomiast na skrzynki pocztowe lubelskich redakcji.

- Przyjechaliśmy do Lublina na początku lat 90. z powodu pracy męża właśnie w Teatrze Osterwy na zaproszenie dyrektora Andrzeja Rozhina i dlatego z tym miastem związaliśmy swoje życie. Dyrekcja jednak uważa, że w wieku 59 lat można życie zaczynać od nowa i znaleźć pracę w zawodzie aktora. To absurd. Czy naprawdę stać ten teatr i to miasto na pozbycie się aktora z najlepszym głosem, grającego dziesiątki ról, który nigdy nie zawiódł, nie spóźnił się, nie zawalił spektaklu, nie zapomniał tekstu i w zadowalający sposób przygotowywał powierzone mu zadania, a także był nagradzany przez Marszałka, a na 2023 rok otrzymał stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w dziedzinie teatru. Jedynym zarzutem wobec mojego męża może być to, że pandemia i zmiana dyrektora wyłączyła go z grania, a także fakt, że przeszedł w ciągu ostatnich dwóch lat dwie operacje i inną chorobę i w związku z tym wypadł z nowego spektaklu tuż przed premierą (miał wrócić do niego, bo był gotowy do grania, ale skończyło się na obietnicach). Myślę, że mój mąż jest kozłem ofiarnym, i dzięki temu dyrekcja pokazuje, że może zrobić co zechce, zwolnić, kogo zechce – brzmi fragment listu.

W odpowiedzi na dramatyczne słowa żony aktora, Bartłomiej Bałaban poprosił dyr. teatru, Redbada Klynstra-Komarnickiego o wyjaśnienia.

- Z wyjaśnień tych wynika, że obecnie w teatrze rozpoczęty został proces restrukturyzacji, a podejmowane przez dyrektora działania w zakresie repertuarowym, organizacyjnym, kadrowym i finansowym są z różnych względów przez pracowników niezrozumiałe. Niemniej proszę mieć na uwadze, że każde działanie wprowadzające zmiany w zastałej, działającej od wielu lat strukturze funkcjonowania każdego podmiotu jako zakładu pracy może budzić niepokój i niepewność, szczególnie wśród pracowników tam zatrudnionych – brzmi odpowiedź marszałka.

Co na to dyrektor teatru?

- Aktor od wielu lat angażowany jest do niewielkiej ilości spektakli, a przez ostatnie półtora roku nie grał w żadnym spektaklu, to z punktu widzenia podatnika utrzymywany jest etat pracownika, który realnie nie świadczy pracy. Patrząc po wyborach reżyserów, którzy za mojej dyrekcji obsadzali aktorów w swoich sztukach, aktor za każdym nie był wybierany, bądź z braku ról pasujących do jego osoby, bądź z braku zainteresowania reżysera stylem pracy aktora - argumentuje Redbad Klynstra-Komarnicki.

Ale żona aktora słyszała już tę narrację.

- Mówienie, że „reżyserzy go nie chcą”, jest absurdem, ponieważ to dyrekcja, a nie reżyserzy ostatecznie decyduje o obsadzie. Jeśli mąż przez 33 lata był obsadzany, to obecnie jest to wina dyrekcji, której działania można uznać za mobbingowe - pisała w liście do marszałka Bałabana.

- Jeśli chodzi o mobbing to mamy bardzo jasną politykę działań antymobbingowych, szkolenia i procedury. Na moją dzisiejszą wiedzę, aktor nie zgłosił żadnych działań mobbinowych do oddelegowanej osoby, która za to odpowiada – odpowiada na zarzut Redbad Klynstra-Komarnicki.

Wracając jednak do kwestii zwolnienia aktora z pracy, dyrektor Osterwy wskazuje, że miał on wiele okazji do podjęcia własnych inicjatyw, ale z nich nie korzystał.

- Aktorzy Teatru Osterwy, mają możliwość realizacji własnych projektów w ramach formatu Demokreacji, w postaci monodramów czy spektakli 2-3 osobowych – mówi Klynstra-Komarnicki i zaznacza, że aktor nie wykazywał takiej inicjatywy. - Jedyne działanie jakie podjął to jednorazowy warsztat edukacyjny, ale nie poszły za tym żadne dalsze stałe działania czy inicjatywy – zaznacza dyrektor Osterwy.

Wersja żony aktora, kreślona w polemice z marszałkiem Bałabanem jest nieco inna:

- Przedstawił propozycję pozaaktorskich działań, jako warsztaty żywego słowa m.in. dla uchodźców z Ukrainy, czy performatywne czytanie młodej dramaturgii, które wzbudziły zainteresowanie dyrekcji, ale nie pociągnęły za sobą żadnych konkretnych decyzji, były zbywane, albo pozostały bez odpowiedzi – uważa żona aktora.

Z tego co mówi dyr. Osterwy wynika, że dla aktora przygotowano „koło ratunkowe”, jakim był mający premierę pod koniec września 2022 r. spektakl „Księżyc i magnolie”.

- Miał to być come back jego i Wojciecha Dobrowolskiego. Jednak na trzy tygodnie przed premierą aktor poszedł na zwolnienie lekarskie i musiał być zastąpiony przez innego aktora, natomiast Dobrowolski z szansy skorzystał – mówi Klynstra-Komarnicki.

A to optyka żony aktora:

- Mąż przeszedł dwie operacje i inną chorobę i w rezultacie tych zdarzeń stracił rolę w obsadzie spektaklu „Księżyc i magnolie” tuż przed premierą i cały nakład pracy poszedł na marne, a przecież miał do tej obsady wrócić. Niestety, nie wrócił i to bez żadnego wytłumaczenia – kreśli żona aktora w liście do marszałka Bałabana.

Wszystko wskazuje na to, że aktor nie wróci już w ogóle do gry w teatrze, bo jak tylko skończy mu się chorobowe, będzie musiał odebrać wypowiedzenie. Nie jest to zresztą pierwsza próba zwolnienia go z pracy. Taka została podjęta w marcu 2023 r., a informację o zamiarze zwolnienia dostał działający przy teatrze Związek Zawodowy Aktorów Polskich, którego aktor jest członkiem.

- Wówczas wystąpiliśmy do dyrektora o to, by zachować aktora chociaż na jakiejś części etatu, tym bardziej, że pozostał mu rok do wejścia w okres ochronny przed emeryturą. I dyrektor odpowiedział pozytywnie – pozostawił aktora na 1/3 etatu. Jednak niedawno dostaliśmy od dyrektora kolejne pismo, w którym poinformował związek, że jednak zmienił zdanie i aktor będzie zwolniony – mówi Daniel Salman, aktor i przewodniczący ZZAP.

W tym drugim piśmie pojawiła się informacja, że dyr. Klynstra-Komarnicki planuje zwolnić 1/3 etatów aktorskich.

- Wystosowaliśmy pismo do dyrekcji oraz poprosiliśmy o spotkanie z zespołem w celu wyjaśnienia tego zapisu, by zrozumieć, co dyrektor miał na myśli. Może doszło do pomyłki i wcale nie chodzi o 1/3 etatów aktorskich, a 1/3 etatu aktora. Zapis o redukcji etatów jest motywowany „nadmierną liczbą osób zatrudnionych na stanowisku aktor”. Trudno to zrozumieć, biorąc pod uwagę fakt, że w każdej z zapowiadanych premier mają się pojawić aktorzy doangażowani – wskazuje Salman.

Zapytaliśmy o tę kwestię dyrektora.

- W dziale pracy artystycznej, w którym są między innymi aktorzy, maksymalna ilość etatów założonych w regulaminie jest przekroczona o 3,5 etatu, zmniejszenie ilości etatów nie musi automatycznie oznaczać zwolnień, w pierwszej kolejności mogą to być także zmniejszenia wymiarów poszczególnych etatów – wyjaśnia Redbad Klynstra-Komarnicki.

Klynstra-Komarnicki mówi również, że rozmawiał z aktorem o jego losach po zwolnieniu z etatu i przedstawił mu pewną propozycję.

- Określiłem, że będzie mógł nadal współpracować z teatrem jako aktor doangażowany na umowę dzieło/zlecenie do konkretnych spektakli. Nawet całkiem niedawno pojawiła się konkretna propozycja reżyserki, niestety aktor jest ponownie nieobecny z powodów zdrowotnych – tłumaczy dyr. Osterwy.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski