Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budziłek po awansie: „Możemy się cieszyć. Ciąg dalszy nastąpi”

Kamil Wojdat
Kamil Wojdat
(Łukasz Budziłek dołączył do Motoru we wrześniu. Szybko stał się kluczowym zawodnikiem zespołu)
(Łukasz Budziłek dołączył do Motoru we wrześniu. Szybko stał się kluczowym zawodnikiem zespołu) fot. Motor Lublin
Po trzynastu latach Motor Lublin wraca do 1. ligi. O awansie zdecydował mecz w Olsztynie, w którym Motor po rzutach karnych pokonał Stomil.

90 minut gry niedzielnego finałowego meczu baraży ze Stomilem Olsztyn nie wyłoniło triumfatora. Dogrywka również nie. Tablica pokazywała wynik 1:1. Potrzebne były rzuty karne, ale w nich lublinianie byli zdecydowanie lepsi. Nie pomylili się ani razu i wygrali je 4:1. – Byliśmy nieomylni. Dzięki temu możemy cieszyć się z upragnionego awansu. Ciąg dalszy nastąpi – mówił na gorąco dla TVP Sport jeden z bohaterów spotkania, bramkarz drużyny z Lublina, Łukasz Budziłek.

Bohaterem jest nie tylko tego meczu, ale też całego sezonu. Podobnie do głównego architekta sukcesu, trenera Gonçalo Feio, który przejął drużynę we wrześniu, gdy ta zamykała tabelę 2. ligi. Mało kto wówczas w Lublinie mógł myśleć o awansie. Wszyscy raczej drżeli o utrzymanie.

Byliśmy na ostatnim miejscu w tabeli, ale cały czas goniliśmy. Do baraży udało nam się awansować w trochę szczęśliwych okolicznościach, podobnie było też w półfinale z Kotwicą Kołobrzeg – wspomina Budziłek.

Szczęście to jedno, ale umiejętności i wola walki to drugie. Piłkarze Motoru bramkę na wagę miejsca w barażach zdobyli w 90. minucie spotkania w Warszawie. W samym barażach gola na wagę uratowania remisu i zachowania szansy na awans do finału strzelili w minucie 94. W finale także udało się wygrać, choć od dogrywki grali w osłabieniu.

Każdego dnia ciężko pracujemy, aby na boisku nic nie pozostawiać przypadkowi. Wszystko jest ćwiczone. Dzięki temu każdy wiedział, jak zachować się, gdy dostaliśmy czerwoną kartkę – mówi bramkarz Motoru.

Przypadkiem nie jest także świetne wykonywanie jedenastek. Motorowcy do piłki podeszli cztery razy i za każdym razem skierowali ją do siatki. – Trenujemy rzuty karne, a tym bardziej, że mogą one decydować o awansie w Pucharze Polski – wyjaśniał zimą w rozmowie z Kurierem trener Feio.

Zdecydowały o awansie dużo ważniejszym niż ten w rozgrywkach pucharowych. Motor po trzynastu latach wraca do 1. ligi. Lublin świętuje!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski