Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Glapiński brał pieniądze za tajemnicze doradztwo

Leszek Szymowski
Adam Glapiński nie pamięta szczegółów współpracy ze spółką Skarbu Państwa
Adam Glapiński nie pamięta szczegółów współpracy ze spółką Skarbu Państwa Wojciech Barczyński/Polskapresse
102 tysiące złotych zarobił na przełomie 2006 i 2007 roku prof. Adam Glapiński jako doradca zarządu Przedsiębiorstwa Wydawniczego "Rzeczpospolita". Ta jednoosobowa spółka Skarbu Państwa ma 49 proc. udziałów w firmie Presspublica wydającej dziennik "Rzeczpospolita". Problem w tym, że wszystko wskazuje na to, iż doradcą był tylko na papierze: ani nie bywał w spółce, ani nic dla niej nie zrobił. Dziś sam nie pamięta, aby pełnił taką funkcję.

Dotarliśmy do umowy-zlecenia, którą 16 października 2006 roku prof. Glapiński zawarł ze spółką. Umowa została zawarta na czas nieokreślony. Czytamy w niej, że do obowiązków Glapińskiego należy m.in. "doradzać zarządowi przy realizacji nowych projektów, przygotowywać ocenę analiz finansowych nowych projektów, doradzać Zarządowi w realizacji działań Spółki na rynku kapitałowym". Za te usługi Glapiński pobierał miesięczne wynagrodzenie w kwocie 12 tys. zł brutto. Umowa została rozwiązana po 8,5 miesiącach, 29 czerwca 2007 roku. Tego dnia zbierała się rada nadzorcza spółki. To nieprzypadkowa data. - Zarząd obawiał się, że rada nadzorcza dowie się o fikcyjnym zatrudnieniu Glapińskiego i natychmiast wyciągnie konsekwencje - mówi znający sprawę pracownik wydawnictwa.

- W czasie, gdy był doradcą, Glapiński nie był widywany w spółce - mówi Piotr Rachtan, były dyrektor wydawniczy PW "Rzeczpospolita". - Nie ma dokumentacji potwierdzającej wykonywanie przez niego pracy na rzecz spółki. Zarząd uparcie twierdził, że Glapiński doradza ustnie.

Jedynym dokumentem dotyczącym efektów pracy prof. Glapińskiego jest napisane przez niego "Sprawozdanie z prac dla Przedsiębiorstwa Wydawniczego »Rzeczpospolita«". Ma półtorej strony i zawiera same ogólniki.

Pytany przez nas o to Adam Glapiński z początku w ogóle nie pamiętał, żeby pracował dla tej spółki. - Doradzałem zarządowi - powiedział wreszcie. Nie był jednak w stanie przypomnieć sobie szczegółów. Trudno mu było znaleźć odpowiedź na pytanie o efekty doradzania. - Głupie pytanie, nie będę na ten temat rozmawiał - odpowiedział.

Całkiem jednak poważnie posadę Glapińskiego postrzega profesor Antoni Kamiński z Instytutu Studiów Politycznych PAN. - Zachodzi podejrzenie, że to doradztwo było czystą fikcją - mówi Kamiński. - Jeśli tak, to jest to bezwstydny rabunek państwowych pieniędzy. Tę sprawę powinna wyjaśnić prokuratura. Może się okazać, że mamy do czynienia z przestępstwem działania na szkodę spółki.

Podobnego zdania jest Julia Pitera, pełnomocnik rządu do walki z korupcją i patologiami. - To jest przykład budowania swojej pozycji zawodowej i finansowej w oparciu o koneksje polityczne - uważa Pitera. - Niestety, w świetle prawa jest to zachowanie całkowicie legalne.

Glapiński, wcześniej związany z Porozumieniem Centrum i uważany za człowieka Jarosława i Lecha Kaczyńskich, zawsze z dużą łatwością znajdował posady w publicznych spółkach. W czasach rządów PiS zasiadał w radzie nadzorczej Centralwings i KGHM Polska Miedź. Kilka dni po zakończeniu umowy z PW "Rzeczpospolita" został prezesem Polkomtela, potentata na rynku telefonicznym.

- Tacy ludzie jak Glapiński psują państwo - uważa Julia Pitera. - Synekury i nepotyzm to prawdziwa plaga naszego kraju - dodaje pełnomocnik rządu ds. walki z korupcją.

Bo Glapiński nie jest jedyny, który lubi żyć za państwowe pieniądze. Głośno było o konkubinie ministra gospodarki Waldemara Pawlaka, której firma robiła interesy z Państwową Strażą Pożarną. Z kolei w spółce Elewarr (należy do Agencji Rynku Rolnego) doradcą zarządu jest Dariusz Żelichowski, syn szefa klubu parlamentarnego PSL, a specjalistą Andrzej Kłopotek, brat posła PSL Eugeniusza Kłopotka. Do 2007 szefem łódzkiego oddziału Agencji Rynku Rolnego był Cezary Olejniczak, brat Wojciecha Olejniczaka, byłego ministra rolnictwa. Posłanka SLD Małgorzata Ostrowska w biurze poselskim zatrudniła synową.- Wina leży w systemie, który przeznacza pieniądze publiczne na niepotrzebne posady dla emerytów politycznych - mówi Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. - Jedyne rozwiązanie to sprzedaż udziałów Skarbu Państwa w spółkach. Gdy o wszystkim będzie decydował rynek, problem zniknie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski