Anwil Włocławek – Pszczółka Start Lublin 78:94 (27:14, 18:26, 13:26, 20:28)
Anwil: Almeida 16, Lichodiej 16, Radić 14, Pluta 8, Clarke 6, Jones 6, Moore 5, Sulima 5, Zamojski 2. Trener: Marcin Woźniak
Start: Franke 25, Laksa 22, Łączyński 17, Borowski 8, Sharma 7, Szymański 6, Dziemba 3, Jeszke 3, Pelczar 3, Obarek. Trener: David Dedek
Sędziowali: Michał Proc, Adam Wierzman, Marcin Bieńkowski
Pszczółka Start przystąpił do meczu wzmocniony Yannickiem Franke, ale bez swojego drugiego strzelca Sherrona Dorsey-Walkera. Amerykanin doznał urazu mięśnia brzucha i chociaż pojawił się na ławce, to na boisko nie wszedł. - Jest wyłączony z gry na minimum tydzień, więc nie wierzę, że zagra w Niżnym (23 grudnia – red.). Powinien być jednak gotowy na kolejny mecz w polskiej lidze – mówi trener David Dedek.
Drużyna z Lublina rozpoczęła starcie trójką Kacpra Borowskiego, ale na parkiecie szybko zaczęli przeważać miejscowi. Trudne wejście w mecz miał były gracz Anwilu Kamil Łączyński, który rozpoczął od kilku złych decyzji. Pod koniec drugiej kwarty rozgrywający Startu trafił zza linii 6,75m (to była jego czwarta próba) i rozkręcił się na dobre. W 39. minucie, przy wyniku 88:72, Łączyński po raz piąty celnie przymierzył za trzy punkty i „zakończył” spotkanie.
We Włocławku Start miał dwóch głównych bohaterów. Jednym z nich był Yannick Franke, który na boisku pojawił się w połowie pierwszej kwarty, gdy Anwil prowadził 19:10. Holender potrzebował chwili, aby poczuć rytm gry i dwa jego pierwsze rzuty były niecelne, ale w drugiej kwarcie momentami w pojedynkę odrabiał straty.
W drugich 10 minutach Franke zdobył 16 punktów, a lublinianie na przerwę schodzili ze stratą już tylko pięciu punktów (40:45). Dobra gra Holendra wpłynęła na lepszą skuteczność drużyny, która po pierwszej kwarcie wynosiła zaledwie 29-procent z gry.
Gracze Pszczółki Startu niesamowicie rozpoczęli trzecią kwartę. Najpierw dwukrotnie za trzy punkty przymierzył Laksa, potem Franke i znowu Laksa. Tym sposobem druga połowa rozpoczęła się od serii 12:0 dla lublinian, którzy w 23. minucie wyszli na prowadzenie 52:45. Kwartę kolejną trójką zakończył Laksa i przed decydującą częścią meczu goście wygrywali 66:58.
Martwić mogły jedynie problemy z faulami środkowych, Josha Sharmy (cztery przewinienia) i Romana Szymańskiego (trzy przewinienia). Rozpędzonego Startu nie sposób było już jednak zatrzymać. Wprawdzie gospodarze szybko zniwelowali część strat i przewaga zmalała do zaledwie jednego punktu (68:67), to dwie udane akcje Kacpra Borowskiego szybko uspokoiły sytuację.
25 punktów zdobytych przez Yannicka Franke, to nowy rekord Startu w tym sezonie. Rekordowe jest też pięć trafionych trójek przez Kamila Łączyńskiego oraz 10 zbiórek w obronie Martinsa Laksy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?