Huk, wystrzały i kolorowe rozbłyski. Jak po Sylwestrze wygląda sytuacja w schronisku?

1 stycznia strona główna Facebooka wyglądała dla większości użytkowników podobnie: życzenia noworoczne, zdjęcia z sylwestrowych imprez, a między tymi pozytywnymi wydarzeniami przewijały się ogłoszenia o przestraszonym hukiem petard psiaku, który zerwał się ze smyczy podczas spaceru.

- Te dwa dni były dla nas najbardziej pracowite. Psiaków przestraszonych trafiło do nas 11, w tym niestety 2 z wypadku. Jeden uciekając w popłochu zaklinował się w ogrodzeniu, drugi zaś ucierpiał w wypadku komunikacyjnym. Została im udzielona pomoc weterynaryjna i czekają na odbiór przez właścicieli. Trójka już wróciła do swoich domów – przekazała Dorota Okrasa z biura lubelskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt.

Zaraz po przyjeździe trafia w ręce weterynarza, który dokładnie ogląda jego stan i sprawdza czy nie potrzebuje pomocy. Później kontroluje się to czy pies posiada czip, dzięki któremu można zweryfikować właściciela. Ci powinni natomiast pamiętać, że oprócz wszczepienia czipa ważne jest jego zarejestrowanie, które ułatwi pracownikom schroniska odnalezienie właściciela. Następnie pies trafia do izolatki, gdzie przez 15 dni czeka na właściciela. Jeśli takowy się nie pojawi, czworonóg przygotowywany jest do adopcji.

- Trudno nam oszacować ile maluchów trafia do nas w wyniku nietrafionych prezentów, ponieważ nie każdy decyduje się oddać zwierzaka zaraz po świętach. Otrzymujemy także telefony z prośbami o pomoc ze znalezieniem nowych domów dla maluchów – dodaje Okrasa.

Obecnie w lubelskim schronisku przebywa 147 psów, 90 kotów i 98 zwierząt egzotycznych, które czekają na nowych właścicieli.