Odpowiedzmy od razu. Brzyk przekonuje, że te bajki to nie bajki, że one w dużej części ustanowiły nasz świat i dalej w najlepsze w nim trwają.
„Bracia Grimm dla dorosłych” mieli w Lublinie, w ostatnią sobotę, swoją prapremierę. Sztukę na motywach „Baśni braci Grimm” napisał Tomasz Śpiewak, dramaturg wielokrotnie nagradzany za adaptacje teatralne. Śpiewak połączył kilka z ponad 200 niemieckich baśni, wybierając te mniej znane. Nie ma więc Czerwonego Kapturka, Jasia i Małgosi, królewny Śnieżki czy śpiącej Królewny. Są za to m.in.: „Żelazny Jan”, „Dziecko Matki Boskiej”, „Mądra Ela”, „Muzykanci z Bremy”, „Gałązka leszczyny”, „Jasne słońce cię wyda” czy absurdalna „Weszka i pchełka”.
Dobór tytułów pokazuje, że autorom inscenizacji nie chodziło o psychoterapeutyczne funkcje baśni. Nie podejmują tematu, czy palenie czarownic w piecu to coś, co można polecać dzieciom jako odpowiedź na niegodziwość dorosłych. Nie roztrząsają pytania, czy przesycone okrucieństwem opowieści są dzieciom potrzebne, bo pomagają uporać się z napięciami psychicznymi, czy przeciwnie - wzmagają lęki. Wszak nie o dzieciach ani dla dzieci jest ten spektakl. Remigiusza Brzyka i Tomasza Śpiewaka interesują inne tropy. Na przykład: jaki obraz religii zakodowany jest w bajce „Dziecko Matki Boskiej”, która zlitowała się nad losem 3-letniej córeczki drwala i jego żony, zbyt biednych, by ją wykarmić i wzięła dziecko do siebie, do nieba. Kiedy dziewczynka podrosła, spytała: czy nie byłoby lepiej, gdyby Matka Boska dała jej rodzicom trochę pieniędzy? Zaręczam, że odpowiedź jest bardzo ciekawa. Podobnie jak ciąg dalszy tej bajki.
O czym jeszcze mówią baśnie braci Grimm? Że dawno, dawno temu, za siedmioma górami, ze siedmioma lasami nie lubiano Żydów. Żyd - wiadomo - musi być bogaty. „Kiedy go zabijałem, nie wiedziałem, że nie miał grosza przy duszy” - usprawiedliwiał się pewien niemiecki czeladnik, później szanowany we wsi szewc.
Po mistrzowsku połączono kilka baśniowych wątków w jeden tekst, brzmiący nie tylko współcześnie, ale i realistycznie, co w przypadku zupełnie nierealistycznego materiału wyjściowego jest dokonaniem fenomenalnym. Jedną mam tylko pretensję do reżysera - że przedstawienie zbyt często zmieniało się w słuchowisko. Bezruch na scenie i tylko pan/pani wygłaszają tekst. Nuda. Za to na drugim biegunie - rewelacyjny „Żelazny Jan”, w którym wielki aktorski koncert dał duet Daniel Dobosz i Maciej Grubich. Ruch, gest, muzyka, światło - wszystko tu było porywające.
Nie można nie wspomnieć o znakomitej scenografii Anny Met, ruchomej i funkcjonalnej, organicznie złączonej z tekstem sztuki. Baśnie braci Grimm zadomowiły się w jej wnętrzach z lat 60. ubiegłego wieku jak u siebie w domu.
Kolejna ambitna, udana premiera w Teatrze im. J. Osterwy w Lublinie. Trzeba to zobaczyć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?